Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "pan linki i on i", znaleziono 116

Uczu­cie za­sy­pia­nia jest dziw­ne. Jakby karaś albo wę­gorz szar­pał za żyłkę, albo coś cięż­kie­go, jak ołów, cią­gnę­ło na lince moją głowę; ja za­pa­dam w sen, wtedy linka się tro­chę po­lu­zo­wu­je.
Co oni za policję mają w tym Zwierzyńcu? Nawet na radiowóz ich nie stać? Jak trafią na bandziora, to go biorą na linkę i musi lecieć za motorem?
szczęście i smutek są w gruncie rzeczy bardzo podobne. Oddziela je tylko cienka niczym włos linka, która drga pośrodku emocji,zamazując granicę między skrajnymi przeciwieństwami. Wibruje lekko, niczym sieć pajęcza, na którą spadła kropla deszczu.
Nigdy nie zapomnę dźwięku wyciągarki, która zgrzytała i popiskiwała, wyciągając mokrą linkę z wody. Nigdy nie zapomnę widoku auta wyłaniającego się z toni jeziora. Woda lejąca się z wybitych okien i zastygła postać oparta głową o szybę, tkwiąca za kierownicą samochodu.
Wiele osób ma tendencje do wykorzystywania maksymalnie swojego organizmu, nie zważając na kontrolne lampki (np. obniżone samopoczucie, osłabioną odporność, drażliwość itd.) - aż w końcu organizm niczym naciągnięta zbytnio linka, pęka - i wyżywamy się na zupełnie przypadkowej osobie. Można to porównywać do sytuacji kierowcy, który jedzie dalej, choć samochód sygnalizuje, że brakuje mu benzyny. Jak to się skończy?
Letnie dni były gorsze od innych, bo czuł się jeszcze bardziej wykluczony niż zwykle. Bezchmurne, błękitne niebo, zapach kwiatów i świeżo skoszonej trawy, przesycone ciepłem powietrze. Życie.
Bardziej podobał mu się jego pokój na piętrze, ale żeby się w nim znaleźć, musiałby wstać i wgramolić się po schodach. Na samą myśl o tym przeszedł go dreszcz. Bolące stawy. Świszczący oddech. A do tego wąskie schody ostro zakręcały. Nienawidził po nich wchodzić. Nienawidził po nich schodzić. Nienawidził leżeć w salonie.
Nienawidził swojego życia.
Zawsze, gdy jadł bez opamiętania, dręczyły go wyrzuty sumienia. Znowu zawiódł. Znowu nie zdołał nad sobą zapanować. Znowu stracił kontrolę. Skończy z tym - jutro. Jutro nic nie zamówi. Na sto procent. Jutro mu się uda.
W głębi ducha wiedział jednak, że tak się nie stanie.
Było lato, miał wakacje. Widział swój ogromny brzuch w spodniach od dresu w rozmiarze XXL. Widział swoje napuchnięte stopy. Widział całą tę swoją samotność. Mógł ją złagodzić wyłącznie obżarstwem. Kiedy jadł, nie marzł. Kiedy jadł, nie czuł się osamotniony.
Będąc wdowcem, od lat mieszkał sam, ale dzięki ogrodowi nigdy nie czuł się nieszczęśliwy. Pielęgnowanie roślin sprawiało mu ogromną radość. Serce by mu pękło, gdyby wygnano go z tego raju.
Ponieważ nie nosiła makijażu, a jedynie rozczesywała gładkie brązowe włosy, rankiem w krótkim czasie była gotowa do wyjścia.
Jak zwykle zacisnęła zęby i nie przestawała pracować.
To było jej życiowe motto: nie ustawaj. Nie rozglądaj się na prawo i lewo, nie patrz za siebie, idź tylko naprzód i się nie zatrzymuj.
Dlaczego rodzice pozwolili mi tak utyć? Już w dzieciństwie. Byłem jedynakiem i na pewno chcieli jak najlepiej, ale niestety, zwłaszcza mama nie potrafiła mi niczego odmówić i zdecydowanie zbyt często ulegała moim nieustającym prośbom o słodycze i tłuste potrawy z fast foodów.
Dzieci potrafią być bezlitosne, wszyscy to wiemy. Jeśli ktoś jest inny, jeśli ktoś nie wpisuje się w powszechny wizerunek, a do tego jest słaby i bezradny - rozbudza każdy odruch okrucieństwa drzemiący w małych mózgach.
Miałem jedenaście lat, gdy zabiłem swoją babcię.
Jak już wspomniałem, miałem jedenaście lat, gdy zabiłem babcię. To nie było prawdziwe morderstwo, w tym wieku pewnie nie byłbym do tego zdolny. Raczej zabójstwo przez zaniechanie. Chociaż... trochę przyłożyłem do tego rękę. To było takie proste. Tak przerażająco proste.
Swoimi dietetycznymi posiłkami, na przykład paskudną zupą z pokrzyw, brzydkimi swetrami, złośliwymi, uszczypliwymi uwagami na temat mojej figury chciała mnie jedynie zadręczyć. Sprawiało jej to przyjemność, taka już była.
- Wielka miłość nie zawsze człowieka uszczęśliwia - odparła Pamela. - Niekiedy jest wręcz odwrotnie. Czasem lepiej w ogóle jej nie spotkać.
Moja siostra jest niczym zwierzyna łowna powoli zaszczuwana na śmierć. Biegnie i biegnie, ale gdy tylko zdobywa choćby najmniejszą przewagę, z leśnego poszycia wyskakuje kolejny myśliwy i już do niej mierzy. Zapędzają ją w kozi róg. Od czterech lat nieustannie i rozpaczliwie walczy o przetrwanie. A jej wrogowie stają się coraz liczniejsi, coraz bardziej zdecydowani i coraz bardziej pozbawieni skrupułów.
Zastanawiałaś się kiedyś, jaki wpływ na człowieka ma pora roku, w której się urodził? W jasności czy w mroku? W cieple czy w zimnie? Myślisz, że to ma wpływ na jego życie?
Musisz mierzyć się z tym, czego się boisz. To jak z rekinami. Odpływają, jeśli płyniesz w ich stronę.
Nie sposób unicestwić tego, co raz się zrodziło.
Ciemność poranka przeradza się w ciemność wieczoru, a pomiędzy nimi nie ma nic...
...była młoda i wierzyła, że życie spełnia choć część z tego, co obiecuje.
Rodziny człowiek sobie nie wybiera i nie zastanawia się jaki ma do niej stosunek. I tak nie można jej zmienić. Rodzinę się po prostu ma.
Dlaczego ludzie się w sobie zakochują, dlaczego miłość jest czasami tak intensywna, że nie sposób zapomnieć o tej drugiej osobie nawet, jeśli w zamian dostajemy tylko ból i upokorzenie? A może właśnie te ciągle ciosy uniemożliwiają zakończenie takiego związku raz na zawsze?
- Wszystko zepsułam. Zmarnowałam sobie życie.
Te słowa poruszyły go do gołębi, bo zaledwie kilka minut temu myślał to samo o sobie. (...) Ilu ludziom chodzi po głowie ta sama myśl?
Czy to dlatego, że mamy tak żałośnie mało czasu? I tak wiele oczekiwań, tyle marzeń, planów, wiary. A zarazem jesteśmy tacy słabi. Dążymy za tym, czego chcemy, ale gdzieś po drodze brakuje nam tchu i wydaje nam się, że ponieśliśmy klęskę.
...właściwie można by uznać, że trafiła pani w sam środek koszmaru. Człowiek nigdy nie jest przygotowany na coś takiego, prawda? Wydaje nam się, że wiemy o takich tragediach, krwawych zbrodniach, o tym, co ludzie potrafią sobie wzajemnie zrobić. Świat jest tego pełen, a za sprawą gazet i telewizji my także niejako bierzemy w tym udział. Wydaje się nam, że nic nas nie ruszy. Ale jednak, kiedy tragedia dotyka nas osobiście, jest inaczej.
Kiedy ktoś godzinami błaga o pomoc, kiedy broni się przed śmiercią, choć wie, że jest już blisko, że jej nie ucieknie, takie godziny trwają całe wieki. Równie dobrze to mogły być lata.
-Beatrice, ty urodziłaś się na początku września. Pod koniec lata, gdy świat jest pełen zapachu i kolorów i z każdym dniem jest ich więcej. Urodziłaś się i na świecie powitały cię jasności piękno. Pewnie wydawało ci się, że trafiłaś do raju (...).
- A ja przyszedłem na świat w najciemniejszej porze. 24 grudnia. 21 grudnia to najkrótszy dzień roku. 24 nie jest lepiej. Właściwie to nawet nie dzień, to wieczna noc.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl