Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "wodehouse", znaleziono 18

- (...) Ale na przyszłość pamiętaj, że nie jesteś jej bratem. - Będę pamiętał. - Trzymaj się w cuglach. - Będę się trzymał. - Jeżeli chcesz sióstr, szukaj ich gdzie indziej. - Będę szukał gdzie indziej. - Nie po to się żenię, żeby moja żona wymieniała z moimi przyjaciółmi siostrzano-braterskie pocałunki.
- (...) Czy mogłabym się gdzieś schować? - Nie. - Dlaczego? - Nie wiem - odparłem krótko. - Domki wiejskie nie miewają tajemnych komórek i podziemnych przejść.
- (...) Czy mogłabym się gdzieś schować? - Nie. - Dlaczego? - Nie wiem - odparłem krótko. - Domki wiejskie nie miewają tajemnych komórek i podziemnych przejść.
- A teraz?
- Na razie musi jaśnie pan pozostać in statu quo.
- Co to takiego?
- Łacina, proszę jaśnie pana.
- Słowu Woostera możesz wierzyć.
- Nie wiem, hm! Nie wiem. Pamiętasz, w Oksfordzie, na drugim roku, po zawodach wioślarskich, powiedziałeś urzędnikom, że nazywasz się Eustacc H. Plimsoll i mieszkasz w The Laburnams, Alleyn Road, West Dulwich:
- To był zupełnie wyjątkowy wypadek. Na to nie możesz się powoływać.
Będzie ktoś jeszcze?
- Tak.
- Kto?
- Mama, ja i jeszcze kilka sztuk.
- A, proszone śniadanie! W takim razie powinienem zawróci i przebrać się.
- Nie pozwolę.
- Uważasz, że to ubranie będzie w sam raz?
- Wcale nie. Wyglądasz jak oberwaniec, ale już za późno wracać.
- Angielskiego policjanta nie można przekupić.
- Czyżby?
- Wykluczone.
- Boże, co za kraj! - westchnął świszcząco Stoker, a ja poczułem, że Anglia straciła w jego oczach i że tak już zostanie.
Już dwa razy zasmakowałem w życiu celi i zgrzytu klucza w zamykających się drzwiach. Pierwszy raz, gdy zmuszony potrzebą, podałem się za Plimsolla z West Dulwich, o czym wspominał Chuffy. Drugi raz - szczególnym trafem oba nieszczęścia spotkały mnie w dzień regat - drugi raz, gdy w porozumieniu ze starym przyjacielem O1iverem Sipperley’em, usiłowaliśmy zabrać na pamiątkę hełm policyjny, nie wiedząc, że w środku tkwi głowa policjanta. W obu wypadkach powędrowałem za kratki. Jako stary skazaniec byłem już z tymi rzeczami otrzaskany.
O ile sam stwierdziłem, przyjemność tego rodzaju pozostawia do życzenia wszystko, czego sobie można życzyć.
Westchnąłem żałośnie, skoczyłem ku oknu i - spadłem na ziemię jak cicha rosa.
A może jak deszcz? Zawsze zapominam.
Jeeves by pamiętał.
Przypuszczam, ze mam w sobie rezonans, który działa na niewiasty. Doświadczyłem czegoś podobnego przy zaręczynach z Honorią Glossop. Nawet te oporne ciągną do mnie, choćby nie chciały.
- Pytałem o to specjalistę - rzekłem. - Powiedział, ze prawdopodobnie moje zachowanie, przypominające błędną owcę, budzi w kobiecie instynkt macierzyński.
- No, cóż, panie Wooster?
Nigdy nie wiem, co odpowiedzieć, gdy ktoś poczęstuje mnie "no cóżem", więc i tym razem milczałem.
(...) za każdym biednym, niewinnym, nieszkodliwym gościem, co po raz nie wiadomo który wpada w tarapaty, zawsze, jeżeli tylko dobrze poszukać, kryje się jakaś ciotka, która go w to wszystko wrobiła.
Im lepiej bowiem poznaję kobiety, tym częściej przychodzi mi do głowy, że powinno nas chronić przed nimi jakieś prawo. Coś z tą płcią koniecznie trzeba zrobić, w przeciwnym razie zawali się cały gmach społeczeństwa i będziemy się mieli z pyszna.
-Rozumiem. Pogruchotać mu kości. Przekażę. A jeżeli zapyta, dlaczego? -On wie, dlaczego. Bo jest motylem, który bawi się kobiecymi sercami, a potem je odrzuca, jak brudne rękawiczki. -Aha. Nie miałem dotychczas pojęcia, że motyle tak postępują. Bardzo mnie to zainteresowało.
Milczenie niby kojący okład leczy ciosy zadane przez dźwięk.
Wydarłeś zwycięstwo z paszczy klęski.
Oczywiście, że masz ziemistą cerę. Wyglądasz jak podbrzusze śniętej ryby.