Stęsknione wiosny dzieci biegały po podwórku, nie zbaczając na duże kałuże.
Powietrze przesycone tu było zapachem krwi, pierza i końskiego łajna, które zalegało w rynsztokach.
Przez nieuwagę jeden z moich roztworów nie znalazł się w statywie, a na podłodze.