- ryknął. - Myślisz, że to wszystko, to moja wina?!
- ryknął. - Myślisz, że to wszystko, to moja wina?!
- ryknął. - Myślisz, że to wszystko, to moja wina?!
- ryknął. - Myślisz, że to wszystko, to moja wina?!
- ryknął. - Myślisz, że to wszystko, to moja wina?!
- ryknął. - Myślisz, że to wszystko, to moja wina?!
- ryknął. - Myślisz, że to wszystko, to moja wina?!
- ryknął. - Myślisz, że to wszystko, to moja wina?!
- ryknął. - Myślisz, że to wszystko, to moja wina?!
- ryknął. - Myślisz, że to wszystko, to moja wina?!
- ryknął. - Myślisz, że to wszystko, to moja wina?!
A ty mi śmiesz mówić, że odebrała sobie życie?
A ty mi śmiesz mówić, że odebrała sobie życie?
- ryknął. - Myślisz, że to wszystko, to moja wina?!
A ty mi śmiesz mówić, że odebrała sobie życie?
- ryknął. - Myślisz, że to wszystko, to moja wina?!
- ryknął. - Myślisz, że to wszystko, to moja wina?!
- ryknął. - Myślisz, że to wszystko, to moja wina?!
Na ulicy było wiele znanych im osób, a on podszedł właśnie do niej.
A ty mi śmiesz mówić, że odebrała sobie życie?
A ty mi śmiesz mówić, że odebrała sobie życie?
Na ulicy było wiele znanych im osób, a on podszedł właśnie do niej.
Na ulicy było wiele znanych im osób, a on podszedł właśnie do niej.
Na ulicy było wiele znanych im osób, a on podszedł właśnie do niej.
Na ulicy było wiele znanych im osób, a on podszedł właśnie do niej.