Porośnięty wysokimi drzewami, z daleka wyglądał jak park i ciągnął się aż do torów i stacji na rogatkach.
W parku nie było już ani jednej żywej istoty, prócz mnie.
Słuchajcie, może już ktoś o tym pisał w takim razie nie ma tematu.
Poza Anne Rice i Pilipiukiem wymieniacie tu raczej książki z działu młodzieżowego i to takiego bardzo infantylnego.