Beata

Wugle nic nie masz, bo wszystko w depozycie.

Eee tam, teraz nie boli. A jak zaboli, a nas nie będzie?

Kotwica luzem się tu wala. Potknęłam się.

Szlag. Człowiek się stara, a tu taka niesubordynacja. Doprawdy.

Edit. Ale niech. Dziś potrenujemy, jutro pójdzie sprawniej. Znaczy, ten brzeszczot dordzewieje, pacjent skruszeje...

To może drobny instruktaż od Siostry Ireny:

Do zabiegu należy się solidnie przygotować. Przede wszystkim wewnętrznie:

Jezdę :)

In absentia, jeśli nie przyjdzie. ;)

No to na dobry początek:

Amputacja. :) Zdecydowanie konieczna, to w końcu znak firmowy piratów.

Już jezdę. :) Chcecie Marsza pogrzebowego w wersji na orkiestrę dętą, z fotografią Marszałka? Serio?

A może, gdy już pacjent zejdzie, to napadną nas piraci? :)
(Na klimaty pirackie jestem lepiej przygotowana.)

Ależ z przyjemnością. :) Ale mam fisia na punkcie Queen, ostrzegam. :)

To bardzo dobra piosenka do komentowania w myślach poleceń przełożonego. Po odrobinie praktyki udaje się utrzymać stosownie przejęty wyraz twarzy. ;)

Ach! Jakże wysublimowany humor!
Na szczęście się nie znam.
Może dasz radę się odtruć kotwicą?

Japońskie zęby demoniszcza. :) Chwytliwe.

Jednak jest coś z tymi zębami. :D

Ale mógłby. :)

A może to nie melodia, i nie tekst, a kłapanie/szczękanie/zgrzytanie jest takie chwytliwe, hmm?

Pff... z krzaków podglądałam. :P

Dajesz. :)

Skoro tak, to spoko. Cofam obiekcje. :)

Pies. :)
Ale wymaga pełnego poświęcenia. Nie wolno się ruszać, gadać, kaszleć, bo panicz śpi.

Ja wciągam orzeszki w czekoladzie. Też efektywne.

Za mało pralinek?

No nie wiem, czy to najlepsze rozwiązanie z taktycznego punktu widzenia. A jak będziesz musiała nagle wyskoczyć, żeby zrobić rozpierduchę (a właściwy moment jest ważny!), to nawet się nie zdążysz wytrzeć, że o wbiciu się w rozpierduchowe wdzianko nie wspomnę.