Oczywiście Sażajewkę, by gdy w kanałach metra zrobi się dla niego za ciasno i zewsząd opadną go mutanci, gnilaki i inna żywioła, zejść na Drogi Mamutów, a potem powrócić z tungetytowym pyłem we włosach i zimnazowym błyskiem w oku, biorąc pomstę na całym skrzywionym pomiocie.