Często sięgamy po tematy tabu, przełamujemy własne granice i sprawdzamy, co nam z tego wyjdzie -wywiad z P. J. Howard i Natalie Renard.

Autor: Justyna Szulińska ·5 minut
2022-09-15 1 komentarz 5 Polubień
Często sięgamy po tematy tabu, przełamujemy własne granice i sprawdzamy, co nam z tego wyjdzie -wywiad z P. J. Howard i Natalie Renard.

 

J. Howard i Natalie Renard - duet który w dorobku wydawniczym ma już trzy powieści. Ostatnia - “Lekcja francuskiego” spotkała się z uznaniem czytelników, podobnie jak dwie poprzednie. Skąd pomysł na pisanie w razem i co sprawia, że ta współpraca daje taki efekt? Zapraszam na wywiad.

 

„Lekcja francuskiego” to już trzecia powieść napisana w duecie. Dlaczego duet? Kto wyszedł z inicjatywą napisania pierwszej książki?

Ciężko nazwać to czyjąś inicjatywą. Kilka lat temu poznałyśmy się na forach internetowych PBF, gdzie połączyło nas zamiłowanie do gier fabularnych oraz pisania. Tam powstali pierwsi bohaterowie, których historie spisywałyśmy hobbystycznie, a z biegiem lat ich liczba bardzo wzrosła. Jedną z nich byli Rylee i Rhett. Grając nimi pomyślałyśmy, że może warto spróbować swoich sił i przelać tę historię na papier. Część wydarzeń znanych z książki była rozegrana, część miałyśmy rozplanowaną i była to nasza pierwsza dłuższa przerwa od gry, bo czas wolny wolałyśmy przeznaczyć na to, żeby powstało „Nie obiecuj niczego”. Potem pojawił się pomysł na historię Charlene i Trevora, a ostatecznie również na „Lekcję francuskiego”, w której przedstawiłyśmy losy Halvor i Masona. Swoją drogą oni również byli naszym forumowym epizodem, ale bardzo cieszy nas to, jak dobrze wśród czytelników przyjęła się ta relacja. Szczerze mówiąc, wciąż nadrabiamy wszystkie recenzje oraz opinie, bo jest ich tak dużo.

Dlaczego wybrały Panie ten gatunek powieści?

Takie z nas romantyczki. Bardziej poważnie jednak to chyba jest kwestia wspomnianych forów internetowych. Gramy na takich typu second life, gdzie to właśnie historie obyczajowo-romantyczne są motywem przewodnim i to takich relacji szukają gracze. Tak już zostało, że książki również poszły w tym kierunku, bo dobrze się w tym odnajdujemy. Lubimy wątki romantyczne, gdzie pojawia się miejsce na komplikacje, różnego rodzaju dramaty, nieco erotyki i gdzie można skomplikować życie bohaterów, kiedy jest zbyt sielankowo. W tym gatunku łatwo jest zachować równowagę między problemami a szczęściem i poskładać wszystko w całość.

 



A jak się pisze razem? Jak udaje się pogodzić pomysły? Czy one się uzupełniają, czy czasem trzeba z czegoś rezygnować? 

 

Historie tworzymy wspólnymi siłami od kilku lat i pisze nam się naprawdę dobrze. Pogodzenie pomysłów nie jest trudne. Jedna z nas wpada na coś, druga to podchwytuje, dodaje coś do siebie i tym sposobem powstaje zarys tego, co odpowiada nam obu. Oczywiście są też takie pomysły, które widzimy nieco odmiennie, ale to nie problem. Znamy się długo, wiemy, co lubi i preferuje ta druga osoba, gdzie jest jakaś granica, dlatego znalezienie złotego środka zawsze przynosi satysfakcję. Ogólnie proces tworzenia historii to w naszym przypadku takie spontaniczne momenty, kiedy myśląc o danych bohaterach, nagle tworzy się w naszych głowach jakiś zarys. Wtedy dzielimy się tym ze sobą, dopracowujemy taki pomysł, a potem piszemy. Czasami okazuje się, że te plany nie znajdują odzwierciedlenia w rzeczywistości i coś idzie zupełnie innym torem, niż pierwotnie zakładałyśmy, ale to fajne urozmaicenie, kiedy fabuła zaczyna żyć własnym życiem i pokazuje nam, że coś może się potoczyć inaczej, niż miałyśmy zobrazowane w swoich głowach i zmusza nas do tego, by pociągnąć dany wątek w inny sposób.

Dlaczego zdecydowały się Panie na pisanie pod pseudonimami?

 

Spontaniczna decyzja. Jedna z nas próbowała przez jakiś czas swoich sił na Wattpadzie w pojedynkę właśnie pod pseudonimem. Potem dołączyłyśmy tam ze wspólnym kontem z pseudonimami i tak już zostało. Nie zastanawiałyśmy się nawet nad tym, czy przy podpisywaniu umowy wydawniczej zmieniać pseudonimy na prawdziwe personalia. Na ten moment jest nam dobrze tak, jak jest. 

 

To pozwala też na zachowanie pewnej anonimowości i prywatności. Czy jest to dodatkowy argument z tym, by tak pozostało?

 

W jakimś stopniu na pewno. Kiedy wie się już, że pierwsza napisana powieść ujrzy światło dzienne, pojawia się niepewność, czy dana historia spodoba się szerszemu gronu czytelników. Pisanie pod pseudonimem to swego rodzaju peleryna dająca bezpieczeństwo. Nasze książki i bohaterowie zostali przyjęci bardzo ciepło, z czego jesteśmy niesamowicie dumne, a pseudonimy stały się rozpoznawalne i niespodziewanie okazało się, że nie chcemy niczego zmieniać, nawet jeżeli możemy mówić o sukcesie. Początkowo chodziło zatem o bezpieczną granicę, teraz z kolei o to, że jako P.J. Howard i Natalie Renard zdobyłyśmy zaufanie czytelników. Na razie nie bierzemy zatem pod uwagę pisania pod prawdziwymi nazwiskami, ale nigdy nie wiadomo, co przyniesie przyszłość. 

 

 

 

 

Czym jest dla Pań pisanie?

Zdecydowanie jest to hobby. Coś, co sprawia nam przyjemność i daje frajdę, pozwalając oderwać się od otaczającego nas świata. Lubimy wymyślać nowe historie, tworzyć nowych bohaterów i próbować czegoś nowego podczas pisania. Często sięgamy po tematy tabu, przełamujemy własne granice i sprawdzamy, co nam z tego wyjdzie. Bywa tak, że niektóre pomysły wyczerpują się bardzo szybko i coś odchodzi w zapomnienie, ale na miejsce tego wskakują zupełnie nowe, które musimy zrealizować w mniejszym lub większym stopniu. Oczywiście wszystko jednak skrupulatnie notujemy i nigdy nie wykluczamy powrotu do czegoś, co w danej chwili poszło w odstawkę. 


Czy zanim książka trafi do wydawnictwa ktoś z najbliższego otoczenia ją czyta i recenzuje?

 

My. Pisanie razem daje ten komfort, że możemy kontrolować siebie nawzajem i na bieżąco korygować ewentualne błędy lub niedociągnięcia. Kiedy jedna napisze jakiś fragment lub rozdział, druga niemal od razu do niego zagląda. To dwa punkty widzenia, które się uzupełniają. Znamy się już na tyle długo i dobrze, że nie istnieje ryzyko obrażenia się, gdy komuś coś się nie spodoba. Z drugiej strony to dość ciekawe i trudne doświadczenie, czytać i recenzować coś, co napisała najlepsza przyjaciółka. Nasi bliscy otrzymują gotowe, już wydane egzemplarze.

Znalazłam w sieci informacje, że P. J. Howard jest otwarta na inne gatunki powieści, a Natalie Renard do pisania inspirował King. Czy jak następnej powieści możemy się spodziewać kryminału lub thrillera?

Romans to jednak nasz gatunek przewodni i kolejne książki na pewno będą utrzymane w tym klimacie, ale wśród pomysłów, które mamy spisane, a jest ich kilkadziesiąt, znajdują się takie historie, w których jest sporo miejsca na wplecenie wątku kryminalnego czy elementów thrillera. Czasami chodzi za nami chęć pójścia w coś fantastycznego, na przykład w historię wampirach, które również uwielbiamy, ale czekamy, aż pojawi się ten efekt wow w postaci pierwszego pomysłu i naturalnie pociągnie za sobą całą masę planów, z których mogłaby powstać dłuższa historia. Obecnie, w miarę możliwości przy dość mocno ograniczonym czasie wolnym, pracujemy nad książką, w której poruszony jest wątek kryminalny, a poświęcone mu rozdziały są naprawdę mocne. Zobaczymy, czy będzie to kolejny tytuł, który trafi do naszego dorobku wydawniczego, bo jak wiadomo, wszystko zależy od zainteresowania wydawnictw. 

 

Czekamy z niecierpliwością.

Dziękuję za rozmowę. 


Justyna Szulińska

× 5 Polub, jeżeli artykuł Ci się spodobał!

Komentarze

@Utopia
@Utopia · ponad rok temu
Brzmi całkiem obiecująco. To może być bardzo wciągający duet :)
© 2007 - 2024 nakanapie.pl