Czy jestem odosobnionym przypadkiem? Nie sądzę. Nie bez powodu czytelnicy narzekają na wydawanie kolejnych tomów cyklu w dużych odstępach czasu. Również nie bez przyczyny niektórzy spisują listę przeczytanych książek, czasem nawet z krótkim opisem. Czemu zapominamy przeczytane książki? Hipotez jest kilka.
Krzywa zapominania
Tuż po przeczytaniu książki pamiętamy z niej naprawdę sporo. Nie tylko zwroty akcji, ale też poszczególne wydarzenia czy życiorysy bohaterów. Wydaje się nam, że informacje te pozostaną z nami na zawsze. Niestety tak nie jest, nieważne, czy uczymy się na egzamin, czy czytamy książkę dla przyjemności, proces zapominania wygląda tak samo.
Ebbinghaus przeprowadził badanie, w ramach którego uczestnicy musieli zapamiętać bezsensowne zbitki liter. Następnie sprawdzał ich wiedzę w określonych odstępach czasu. Po pięciu dniach badacze pamiętali już tylko 25%, a po trzydziestu ledwie 20% z pierwotnej listy.
Badanie Ebbinghausa prezentuje bez wątpienia ciekawy punkt widzenia, niemniej warto mieć na uwadze, że jego prawidłowość była przedmiotem wielu kontrowersji. Zarzucano mu m.in. to, że skupia się na danych bezsensownych. W efekcie tego przeprowadzono kilka kolejnych badań i ustalono, że na tempo zapominania ma wpływ wiele czynników. Łatwiej będziemy kojarzyć informacje związane z naszym życiem lub te, którym towarzyszyły silne emocje. Z tego względu książki, które nas poruszyły, zostaną z nami na dłużej, z kolei te przeciętne szybko „wyparują” z naszej pamięci.
Cobyśmy jednak nie zrobili, krzywa zapominania (nawet jeśli nie tak „ostra”, jak u Ebbinghausa) zobrazuje nie tylko wiedzę zdobytą w szkole podstawowej, ale również informacje z przeczytanych powieści.
Nadmiar informacji
Współczesny świat i coraz szybsze tempo życia stanowią nie lada wyzwanie dla pamięci. O naszą uwagę zabiegają reklamy, platformy streamingowe, portale informacyjne, powiadomienia na telefonie, komunikatory i wiele, wiele więcej. Kilka książek tygodniowo to żadne wyzwanie dla mola książkowego. Jednak tempo przyswajania informacji również może mieć wpływ na zapamiętywanie.
Badanie z tego obszaru przeprowadzili pracownicy Uniwersytetu w Melbourne. Sprawdzili, czy częstotliwość oglądania telewizji ma wpływ na ilość zapamiętanych informacji. W tym celu podzielili uczestników na trzy grupy. Wszyscy badani zobaczyli sześcioodcinkowy (każdy odcinek trwał ok. 1 godzinę) dokument o zimnej wojnie. Pierwsza grupa oglądała jeden odcinek raz w tygodniu, druga codziennie, a trzecia zapoznała się z całym sezonem w ciągu jednego dnia. Jakie były wyniki? Otóż osoby, które obejrzały program naraz, lepiej poradziły sobie z testem przeprowadzonym od razu. Jednak z czasem różnice zaczęły się zacierać, a po 140 dniach najwięcej poprawnych informacji wskazała grupa oglądająca jeden odcinek raz w tygodniu.
Chociaż samo badanie nie odnosi się niestety do książek, to jego wyniki mogą być dobrym punktem wyjścia do dalszych rozważań. Jak się okazuje, tempo i częstotliwość czytania kolejnych tytułów może mieć negatywny wpływ na ilość zapamiętanych informacji.
Pamięć zewnętrzna
Z czym kojarzy Wam się określenie „pamięć zewnętrzna”? Z dyskami lub pendrivami? A może po prostu z Internetem? Co ciekawe, jak twierdzi Platon, Sokrates w podobny sposób oceniał książki. Ostrzegał przed słowem pisanym, które jego zdaniem miało sprawić, że ludzie przestaną korzystać ze wspomnień i zaczną opierać się jedynie na ich zewnętrznym odpowiedniku:
„Ten wynalazek niepamięć w duszach ludzkich posieje, bo człowiek, który się tego nauczy, przestanie ćwiczyć pamięć; zaufawszy pismu będzie sobie przypominał wszystko z zewnątrz, z odcisków obcych, a nie z własnego wnętrza, z samego siebie. Więc to nie jest lekarstwo na pamięć, tylko środek na przypomnienie sobie”.
Obecnie funkcję zbiorowej pamięci zewnętrznej przejął Internet. Nawet książki nie mają już wyłącznie fizycznej formy. W każdej chwili, do większości z nich, możemy do nich wrócić za pomocą kupionego w kilka minut e-booka lub abonamentu.
W XXI wieku umiejętność przywołania poszczególnych faktów z pamięci nie jest już tak ważna, jak zdolność ich odszukania. Eksperymenty w zakresie oddziaływania technologii na mózg człowieka prowadził ze swoim zespołem B. Sparrow (Sparrow, Liu, Wegner 2011). Jedno z badań polegało na zapoznaniu się z określonymi stwierdzeniami zapisanymi na komputerach badanych. Następnie przeprowadzono test. Żadna z grup nie miała dostępu do danych na twardym dysku, jednak ta, której przed badaniem powiedziano, że plik zostanie usunięty z ich komputera, na teście poradziła sobie lepiej niż ta, u której informacje miały pozostać. Oznacza to, że sama możliwość wrócenia do danych w jakiś sposób ograniczyła zdolność do ich zapamiętania. Co ciekawe, badanie wykazało, że ludzie preferują sytuacje, gdy mogą skorzystać z zewnętrznych nośników informacji, zwłaszcza gdy spodziewają się, że będą cały czas online.
Zdaniem badaczy rozwój technologii ma wpływ na sposób, w jaki zapamiętujemy treści. Nie oznacza to oczywiście, że wcześniejsze pokolenia miały o wiele lepszą pamięć. Za to z pewnością nie doświadczały takiego zalewu treści, z jakim mierzymy się obecnie. Jeśli interesuje Was ten temat, zachęcam do zapoznania się z pracą Magdaleny Szpunar o tytule „Internet i jego wpływ na procesy pamięciowe”.
Poproszę o chwilę uwagi
Jeśli podczas czytania zamykasz się w jaskini, to jest szansa, że z lektury zapamiętasz więcej, niż jeśli gdybyś łączył poznawanie fabuły z przygotowywaniem się do olimpiady z multitaskingu. Po pierwsze dlatego, że nasz umysł lubi nowości, a jaskinia przez jakiś czas kwalifikowałaby się jako ciekawa lokacja, co wspomaga proces zapamiętywania. Po drugie dlatego, że to właśnie różnego rodzaju rozpraszajki utrudniają nam przyswajanie treści.
Regularne sprawdzanie wiadomości, szybka kontrola social mediów, czy dziecko domagające się uwagi co pięć minut, sprawiają, że z większym prawdopodobieństwem zapamiętasz przyczynę przerwy, niż sam czytany tekst.
Co ciekawe, podobny wpływ mogą mieć również mniej oczywiste czynniki, jak rozmowa w tle, czy ruch uliczny. Hałasy z otoczenia negatywnie wpływają na zrozumienie czytanego materiału, a co za tym idzie, przyswajanie informacji. „Czytając wszędzie” możesz więc nieświadomie sabotować proces zapamiętywania.
A jak jest z muzyką? Tutaj wyniki nie są jednoznaczne i najlepiej podsumować je określeniem „to zależy”. Jeśli muzyka pomaga Ci się skupić, słuchanie jej podczas czytania nie powinno mieć negatywnych efektów. Jeśli jednak łatwo się dekoncentrujesz, następnym razem poszukaj innego podkładu lub przetestuj ciszę.
I co dalej?
Przytoczone powyżej argumenty to tylko część hipotez, które stawiają badacze. Prace nad zrozumieniem mechanizmu zapamiętywania cały czas trwają, jednak wnioski są proste: zapominamy i zapominać będziemy. Co więcej, jeśli nie planujemy zdawać egzaminu, ani startować w konkursie wiedzy z danego tytułu, to ten proces nie powinien spędzać nam snu z powiek. Nawet, jeśli będzie się to wiązać z ponownym przeczytaniem tej samej książki.
Książki tak nudne, że zapominamy o nich już podczas czytania
Na sam koniec mam pytanie, które cały czas chodzi mi po głowie. Jak wskazałam wcześniej, najwięcej zapamiętujemy z książek, które coś w nas poruszyły, wzbudziły emocje, skłoniły do refleksji, zachwyciły formą lub treścią czy zmusiły do zweryfikowania informacji w źródłach zewnętrznych (lista przykładowa i niewyłączna). To prawdopodobnie oznacza książki albo bardzo dobre, albo bardzo złe. A co z tymi poślednimi, które czytamy do końca praktycznie tylko pro forma, a ich lekturze towarzyszy mnóstwo przerw? Z jednej strony przyjemnie jest móc oznaczyć daną pozycję, jako przeczytaną, a z drugiej, czy gra jest warta świeczki, skoro zaraz zapomnimy o jej treści, a samo czytanie nic nam nie dało? Jestem bardzo ciekawa, jakie jest Wasze zdanie na ten temat!
Zastanawiam się też, czy zdarzyło się Wam przyłapać na niepamiętaniu fabuły przeczytanej książki? A może mieliście kiedyś problem ze zrozumieniem kontynuacji właśnie przez „dziury w pamięci” dotyczące wcześniejszych tomów? Czekam na Wasze historie!
Dominika Róg-Górecka
Źródła: