„Nie wyobrażam sobie, żeby zatrzasnąć się w jednym gatunku” - wywiad z Joanną Wtulich

Autor: Katarzyna Załęska ·6 minut
2022-05-30 3 komentarze 9 Polubień
„Nie wyobrażam sobie, żeby zatrzasnąć się w jednym gatunku” - wywiad z Joanną Wtulich

Czytelniczki znały ją głównie jako autorkę poczytnych romansów, jednak ona nie pozwoliła się zaszufladkować. Właśnie wydała pełnokrwisty kryminał, a w niedalekiej przyszłości być może zadebiutuje w roli autorki książek dla dzieci. Nie robi długich przerw od pisania, bo (jak sama mówi) potem trudno jest się wdrożyć. Kim jest Joanna Wtulich? Poznajmy ją nieco bliżej.

 

Oddała Pani właśnie w ręce czytelników swoją najnowszą powieść. Jakie emocje towarzyszą Pani najczęściej podczas premier swoich książek?

 

Zawsze jest stres i obawa o to, jak zostanie przyjęta książka i czy przyciągnie uwagę, czy zapadnie w pamięć. O ile poprzednie moje książki miały już pewne sprawdzone grono czytelniczek, o tyle jako autor powieści kryminalnej czuję się niemal jak debiutantka. Tu odbiorca jest zupełnie inny i poniekąd wydawca musiał trafić do innej grupy. Wszystko jest tym trudniejsze, że nikt się nie spodziewał, by autorka romansów historycznych napisała pełnokrwisty kryminał, dlatego niecierpliwie czekałam na pierwsze opinie. Na szczęście są pozytywne i wiele osób zachęca mnie, bym podążała w tym kierunku, by kontynuować opowiadanie o perypetiach Leny Chudzińskiej.

 

„Za kulisami” to historia osadzona w szkole baletowej. Czy wybór tego miejsca to jakaś ciekawa historia? A może wątek osobisty? Proszę nam zdradzić, jak powstał ten pomysł.

 

Moja wieloletnia przyjaciółka opowiadała mi, że znajoma jej znajomej ma córkę w szkole baletowej... I tak to poszło. Poza tym lubię muzykę klasyczną, więc z przyjemnością weszłam do świata tancerzy, jednak nie mam nic wspólnego z baletem, a z tańcem tylko tyle, że lubię tańczyć. Natomiast jako nauczyciel nie miałam problemu z opisem realiów szkolnych, zaś szkoła baletowa wydaje mi się miejscem, które w szczególny sposób kształtuje młodego człowieka, bo od początku kładziony jest duży nacisk na systematyczność i ciężką pracę nad ciałem. Nauka w takiej szkole wymaga determinacji rodziców, ale przede wszystkim uczniów i to mnie bardzo zainspirowało. Pewnie niektórzy uważają, że taniec jest pasją i przyjemnością. Zapewne tak, ale nikt mi nie powie, że kilkunastoletnia dziewczynka sama z siebie będzie chciała codziennie trenować, że bez zachęty ze strony rodziców będzie potrafiła się zmobilizować i pracować intensywnie i z pasją.

 

Zdecydowała się Pani na przekazanie nam tej historii z różnych perspektyw, a także przenosząc nas co chwilę w czasie. Historia układa nam się w cały obraz niczym puzzle. Skąd wybór takiej formy?

 

Taka forma wydaje mi się po prostu ciekawsza. Łatwo jest opowiedzieć historię, startując z punktu A i zmierzając do punktu B. Trudniej jest napisać coś takiego, co wymaga od czytelnika mozolnego składania kawałek po kawałku w całość pełnego obrazu tego, co się wydarzyło. Sama lubię czytać takie książki, które są swoistą grą z czytelnikiem, dlatego postanowiłam, że ciekawiej będzie, jeśli zaproszę moich czytelników do rozgrywki i zmuszę do wysiłku w poszukiwaniu prawdy. Sądzę, że mi się to udało, a skoro się podoba czytelnikom, to najważniejsze.

 

Pierwsze Pani książki to romanse – współczesne i z historią w tle. Teraz jednak zdecydowała się Pani na pełnokrwisty kryminał. Skąd ta zmiana?

 

Moje pierwsze teksty były opowiadaniami kryminalnymi i zawsze bliżej było mi do powieści kryminalnej niż do romansów. Natomiast dobrze bawię się, pisząc romanse historyczne i robię to z wielką przyjemnością, choć lubię również tam wrzucić wątki sensacyjne. Historia to moja wielka miłość. Pomysł na pierwszy romans historyczny pojawił się przypadkiem i okazał się strzałem w dziesiątkę. Nie planowałam pisać więcej tego typu książek, ale zyskałam grono czytelniczek, które nie darowałby mi, gdybym nie napisała kolejnych opowieści z historią w tle. Tak powstała „Saga napoleońska”. Jednak marzenia o wydaniu powieści kryminalnej gdzieś tam były. Dlatego też w końcu się odważyłam i tak dzięki Spiskowi Pisarzy udało się to marzenie zrealizować.

 

Czym się różni pisanie romansów od pisania kryminałów? Czy któryś z tych procesów jest dla Pani bliższy, ciekawszy, bardziej zajmujący?

 

Myślę, że różni się tylko tym, gdzie kopię w ramach przygotowań. Wiadomo, że jeśli chcę wiarygodnie opisać tło historyczne, to muszę znaleźć materiały i opracowania z danego okresu. Lubię też obejrzeć sobie obrazy, a jeśli są dostępne, to również zdjęcia z epoki. Natomiast pisząc powieść kryminalną, potrzebuję czasu na solidne poznanie tła, w którym umieszczę moich bohaterów. W przypadku szkoły baletowej, jak wspomniałam,  musiałam solidnie przygotować się do pisania, podobnie zresztą jak opisując pracę policji. Najprzyjemniejszy zawsze jest taki research, który wymaga spotkania się ludźmi i rozmów, niekoniecznie na tematy związane z książką. Bardzo często przychodzą do mnie wtedy pomysły na nowe teksty.

 

Ma Pani w planach eksperymenty z innymi gatunkami? A może już Pani wie, że zostanie przy jednym konkretnym?

 

Nie będę się upierać, że nigdy nie napiszę niczego innego niż powieść obyczajowa, kryminalna czy romans historyczny. Raczej nie napiszę powieści fantastycznej ani erotycznej. Choć pozwalam sobie na różne eksperymenty, ponieważ chcę mieć z pisania przyjemność. Swoboda twórcza jest bardzo ważna, bo pobudza kreatywność, a ja nie wyobrażam sobie, żeby zatrzasnąć się w jednym gatunku. Wyobrażam to sobie tak, że pisząc wyłącznie np. romanse, w jakimś momencie skończą mi się ciekawe pomysły i zacznę nudzić czytelników, zacznę być odtwórcza, a tego bym nie zniosła.

Natomiast dzieci ze szkoły, w której pracuję, mają nadzieję, że kiedyś napiszę coś dla nich. Same wymyśliły mi bohatera, więc w zasadzie nie mam wyjścia i jest szansa, że to będzie kolejny mój debiut. Oczywiście znając mnie, wplotę tam wątki detektywistyczne, bo widzę, jak młody czytelnik garnie się do takich właśnie historii.

 

Wiemy, że jest Pani wielbicielką kryminałów. Który z autorów kryminałów jest dla Pani największą inspiracją?

 

Staram się podglądać, obserwować i wybierać różne smaczki od wielu autorów, a może raczej powinnam powiedzieć, że z różnych książek, niekoniecznie tylko powieści kryminalnych. Mam zwyczaj wrzucania czytelnika w sam środek opowiadanej historii. Nie lubię zbyt długich wstępów. Zaczerpnęłam to z dobrych historii sensacyjnych. Różne plany czasowe też nie są pomysłem rewolucyjnym, ale zainspirowała mnie powieść „Czerwień” Małgorzaty Oliwii Sobczak. Mogłabym wymieniać tu wiele tytułów. Z pewnością uwielbiam mrok i poczucie zagrożenia wszechobecne w powieściach Mankella i mam nadzieję, że udało mi się choć odrobinę tak właśnie napisać „Za kulisami”, by czuć było tę czerń w tle. Annę Kańtoch cenię za głębokie wejście w psychikę bohaterów, zarówno tych pozytywnych, jak i czarnych charakterów. Jednak największy wpływ na mnie wywarł Artur Conan Doyle, bo moja miłość do kryminału zaczęła się właśnie od postaci Sherlocka Holmesa.

 

Pani Joanno, pytanie na koniec, na które z pewnością czekają wszyscy Pani wielbiciele. Co dalej? Czy (i kiedy) możemy się spodziewać kolejnej powieści?

 

Dalej niezmiennie się pisze. W zasadzie staram się nie robić zbyt długich przerw w pisaniu. Potem trudno jest się wdrożyć. Powstaje kolejny tom „Sagi napoleońskiej” i oczywiście w głowie snuje się zarys kolejnej powieści kryminalnej. Czy i kiedy zostaną wydane, to zależy przede wszystkim od wydawców. Natomiast już teraz wiem, że mogłabym przynajmniej trzy razy do roku świętować premierę nowej powieści, a na podstawie pierwszych recenzji „Za kulisami” mogę stwierdzić, że zarówno moje romanse historyczne jak i powieści kryminalne znajdą spore grono odbiorców, z czego cieszę się ogromnie.

 

Katarzyna Załęska

 

× 9 Polub, jeżeli artykuł Ci się spodobał!

Komentarze

@Airain
@Airain · ponad 2 lata temu
nikt mi nie powie, że kilkunastoletnia dziewczynka sama z siebie będzie chciała codziennie trenować, że bez zachęty ze strony rodziców będzie potrafiła się zmobilizować i pracować intensywnie i z pasją

Oj droga pani, nie docenia pani nastolatków... zgodzę się, jeśli mówimy o dziewczynkach kilkuletnich, bo trening w balecie zaczyna się wcześnie, ale nastolatka potrafi się tak wkręcić w swoją pasję, że świata poza nią nie widzi.
× 6
@Ive.Vivrebien
@Ive.Vivrebien · ponad 2 lata temu
Mam dokładnie takie samo zdanie i nie jeden przykład z własnego podwórka ;)
× 1
@OutLet
@OutLet · ponad 2 lata temu
Plus za wspomnienie o Mankellu. ;-)
× 3
@Utopia
@Utopia · ponad 2 lata temu
Po artykule jestem bardzo ciekawa twórczości autorki . Zdecydowanie sięgnę po książkę !