Niemożliwi detektywi. Trefny nauczyciel – wywiad z Patrycją Zarawską

Autor: kazal_ka ·3 minuty
2018-07-03 Polub, jeżeli artykuł Ci się spodobał!
Niemożliwi detektywi. Trefny nauczyciel – wywiad z Patrycją Zarawską
W związku z premierą nowej książki Patrycji Zarawskiej “Niemożliwi detektywi. Trefny nauczyciel”, zadaliśmy autorce w imieniu serwisu i naszych użytkowników kilka pytań.

nakanapie.pl: Pisze i tłumaczy Pani książki dla dzieci. Czy wybór tej grupy wiekowej czytelników to przypadek czy świadomy kierunek?
Patrycja Zarawska: I jedno, i drugie. Kiedy ponad 20 lat temu zaczynałam karierę zawodową, trafiłam do wydawców, którzy specjalizowali się w różnego rodzaju literaturze. Często opracowywałam książki dla dzieci z kilku grup wiekowych. Miałam okazję sprawdzić „na żywca”, co mi najlepiej odpowiada. Dość szybko przekonałam się, że mój ulubiony odbiorca ma około dziewięciu lat. Ale tłumaczę też literaturę dla dorosłych i tak zwanych młodych dorosłych, a ponieważ są to zdecydowanie dłuższe teksty, spędzam nad nimi większość czasu. ​

NK: Co jest trudniejsze – tłumaczenie czy napisanie książki? Czy w tłumaczeniu nie jest tak, że chciałoby się czasem coś dodać od siebie, a trzeba się trzymać tego, co napisał autor? Na ile może sobie pozwolić tłumacz w tej kwestii?
PZ: Co jest trudniejsze – to zależy od książki. Uwielbiam tłumaczyć takie teksty, po które sama chętnie sięgnęłabym w księgarni. Wtedy łatwiejsze jest tłumaczenie. A jeśli trafi mi się do przełożenia powieść, której w życiu nie przeczytałabym dla przyjemności, zgrzytam zębami i marzę o innej pracy. Na ile tłumacz może sobie pozwolić – to z kolei zależy od założeń wydawcy. Na ogół trzeba się ściśle trzymać oryginału i choćby nie wiem jak świerzbiły palce, uczciwość zawodowa nie pozwala dodać niczego od siebie. Ale zdarza się, że wydawca życzy sobie „podkręcenia” tekstu przeznaczonego dla dzieci, stylistycznego liftingu czy tuningu. Wtedy nie tyle tłumaczę, ile wręcz piszę opowieść od nowa. Dziesiątki razy na zamówienie robiłam coś takiego z tekstami przetłumaczonymi z języków, których nie znam. Wówczas na stronie redakcyjnej można przeczytać, że zrobiłam „opracowanie literackie”. Wielu polskich autorów użyczało w ten sposób swego pióra książkom spolszczonym z innojęzycznych wydań.

NK: Pani najnowsza książka napisana jest dla dzieci w wieku szkolnym. W jaki sposób dopasowuje Pani treść do dzieci w tym wieku? Skąd czerpie Pani wiedzę na ten temat?
PZ: Jak już wspomniałam, mam w sobie coś z dziewięciolatka. Tego nie da się wytłumaczyć – tak jest i już. Chyba nie umiałabym napisać zajmującej opowieści dla starszego odbiorcy. Często czytam literaturę przeznaczoną dla dzieci w tym wieku – i stare wydania, i nowości. No i nie tracę kontaktu z dziećmi. Moje własne już dawno wyszły poza ten wiek, ale na szczęście mam spore zaplecze wśród znajomych.

NK: Co jest dla Pani największą inspiracją podczas pisania książek? Skąd czerpie Pani pomysły na bohaterów i ich przygody?
PZ: Największą inspiracją są postacie. Wymyślam je albo wyposażam w cechy (sposób mówienia, myślenia, zachowania) znanych mi osób, a stworzone postacie zaczynają żyć własnym życiem. Na początku nigdy nie mam pojęcia, jak się potoczy akcja. (Wielu pisarzy tak ma – podpytywałam ich prywatnie!). Dość często zdarza mi się utknąć w martwym punkcie, a wtedy nieocenioną pomocą służy mi tajemniczy wspólnik, o którym wspominam na końcu pierwszego tomiku „Niemożliwych detektywów”. Gdyby nie on, niejedna historia byłaby nudna albo nigdy nie dostałaby zakończenia. Wspólnik wciąż nie chce się ujawnić. Mogę tylko zdradzić, że w drugim tomiku miał jeszcze większy udział niż w pierwszym.

NK: A jaką książkę ze swojego dzieciństwa Pani kocha najbardziej i chciałaby ją Pani polecić następnym pokoleniom dzieci?
PZ: Mój ulubiony pisarz to nieustająco Mark Twain. Huckleberry Finn od samego początku pozostaje moim bohaterem numer jeden. Polecam jego przygody nie tylko chłopcom. Nieprzemijający urok mają dla mnie również „Dzieci z Bullerbyn” Astrid Lindgren oraz „Ania z Zielonego Wzgórza” Lucy Maud Montgomery. Te dwa tytuły polecam również dorosłym – po latach smakują równie dobrze jak w dzieciństwie.

NK: Pięknie dziękuję za wszystkie odpowiedzi i z niecierpliwością czekamy na kolejne przygody Blanki, Bernarda i Bajorka.
PZ: Dziękuję bardzo Serwisowi za zainteresowanie i ciekawe pytania. Przy okazji chciałabym dodać od siebie kilka słów do Czytelników. Jeśli jakaś książka wydaje się Wam nudna, nie traćcie na nią czasu. Odłóżcie ją i poszukajcie innej – takiej, która naprawdę Wam odpowiada. Wierzcie mi, życie jest za krótkie, żeby przeczytać wszystko. Warto już w dzieciństwie dokonywać wyborów. I jeszcze jedna bardzo ważna rzecz: każdy, ale to absolutnie każdy znajduje w końcu literaturę w sam raz dla siebie, mam na to niezbite dowody. ;) 
Polub, jeżeli artykuł Ci się spodobał!

Komentarze