„Wiele z tych historii napędza burzliwa przyjaźń Odyna z Lokim, więc spędziłem sporo czasu z tymi dwoma" – wywiad z Mateuszem K. Sawczynem

Autor: Dominika Róg-Górecka ·6 minut
2023-07-03 7 komentarzy 11 Polubień
„Wiele z tych historii napędza burzliwa przyjaźń Odyna z Lokim, więc spędziłem sporo czasu z tymi dwoma" – wywiad z Mateuszem K. Sawczynem

Jak wyglądała praca nad „Mitami nordyckimi”? Co stanowiło największe wyzwanie?


Zacząłem od zagłębiana się w różne teksty dotyczące wierzeń wikingów, takie jak Edda poetycka i Edda prozaiczna, sagi, opracowania naukowe (w tym świetne naszych rodzimych badaczy) i inne literackie ujęcia tematu. Potem – zanim zająłem się ułożeniem poszczególnych historii w ciągłą opowieść – opracowywałem spójną wizję świata. Przygotowałem drzewo genealogiczne, mapę krain wraz z rozmieszczeniem ważniejszych budynków i punktów orientacyjnych, spis najważniejszych wydarzeń – na czele z völuspá, wróżbą wieszczki, dzięki której Odyn dowiedział się m.in. o nadciągającym zmierzchu bogów. I tu pojawiły się chyba największe problemy, bo źródła często przeczyły sobie albo były niekompletne. Nie ma np. definitywnej listy dziewięciu krain, a znanej wersji z dziewięcioma osobnymi światami chyba nic nie popiera. Do tego czasem różne postacie noszą te same imiona albo odwrotnie – nie do końca wiadomo, czy Freję i Frigg lepiej ująć jako dwie osobne boginie czy aspekty tej samej. Wymagało to trochę namysłu.

Zastanawia mnie jeszcze kwestia tłumaczeń. W końcu materiały źródłowe zostały sporządzone za pomocą archaicznych słów. Czy są jakieś standardy, które wskazują, jak tłumaczyć określone słowa? A może to za każdym razem decyzja osoby, która przygotowuje współczesne opracowanie?

Nie mogę wypowiedzieć się w tej kwestii jako ekspert. Powiem tylko, że wraz z redaktorką Dominiką Korzeniowską wiele dyskutowaliśmy o tym, których wersji używać i głównie trzymaliśmy się ustaleń z Ilustrowanego leksykonu mitologii wikingów Andrzeja M. Kempińskiego. W razie wątpliwości zdarzało mi się też sięgać do oryginalnych wersji językowych. Dlatego Loki nazywa się w książce Laufeyjarson – jak w poezji skaldycznej, a nie Laufeyson – jak w Marvelu (ale nie tylko).

Mitologia nordycka, za sprawą popkultury, weszła do świadomości opinii publicznej. Mimo wszystko jest to wiedza bardzo wyrywkowa i szczątkowa. Zapewne nie brak w niej niedomówień, a może nawet przekłamań. Jaka jest najpopularniejsza bzdura dotycząca mitologii nordyckiej?

Poza wspomnianymi już osobnymi światami to chyba spopularyzowane przez filmy braterstwo Lokiego i Thora – Loki był bratem krwi Odyna. A Thor był do tego rudy.

Na mitologii nordyckiej oparte jest też uniwersum Marvela. Czy w ich filmach jest coś, co faktycznie wywodzi się z mitologii nordyckiej? Czy może poza imionami bohaterów niewiele tam elementów z oryginalnej mitologii?

Bardzo podoba mi się, że Thor jest gamoniowaty – z wyjątkiem Pieśni o Alwisie w tekstach skandynawskich raczej nie popisuje się inteligencją. W Thor: Ragnarok była też sprytnie wpleciona postać Surtra, ognistego olbrzyma z Muspelheimu, którego przeznaczeniem jest zniszczyć Asgard i nie tylko (a z drugiej strony w tym samym filmie Hel jest córką Odyna zamiast Lokiego). Poza tym trzeba docenić takie detale jak złote zęby Heimdalla, również zaczerpnięte prosto z mitów.

Czy warto sięgać po „Mity nordyckie"? Czy jest to tytuł wyłącznie dla pasjonatów mitologii?

 

Jeśli ktoś lubi popularne w Polsce mity greckie, to powieść pewnie mu się spodoba. Myślę, że powinna też przypaść do gustu fanom świata wykreowanego przez Tolkiena na nordyckich motywach czy tym ciekawym korzeni fantastyki. Ale z drugiej strony moim celem nie było nigdy po prostu referowanie mitów i mam nadzieję, że udało mi się wykreować świat pełen interesujących postaci, wchodzących w nieoczekiwane i często zabawne interakcje. Więc zwolennicy rozbudowanych narracji i chichrania z nosem w książce też powinni mieć znaleźć tu dla siebie trochę frajdy. Może ci, których bawi Kurt Vonnegut?

Czy ma Pan swoją ulubioną postać z mitologii nordyckiej? A może kilka?

Wiele z tych historii napędza burzliwa przyjaźń Odyna z Lokim, więc spędziłem sporo czasu z tymi dwoma. Uwielbiam też rozmowę o Odyna z mądrym olbrzymem Wafthrudnirem, pod względem treści podobną do pięknej Pieśni najwyższego. Ale najbardziej zżyłem się z Thrud, córką Thora i Sif, o której w Eddzie nie znajdziemy aż tak dużo. To przy tej postaci coś kliknęło i książka właściwie zaczęła pisać się sama – kiedy odruchowo znokautowała pogrążonego w szale Odyna, a potem próbowała wytłumaczyć się przed przywódcą Asów. Wtedy prowadzenie fabuły przejęły tak naprawdę postacie, a ja tylko porządkowałem zderzenia ich celów i motywacji z innymi elementami świata. Chodziły mi potem po głowie słowa Friedricha Nietzschego z Narodzin tragedii o dramaturgu typu dionizyjskiego, które wcześniej wydawały mi się mocno przesadzone: „Charakter nie jest dlań jakąś całością skomponowaną z poszczególnych, pozbieranych stąd i zowąd rysów, lecz żywą, narzucającą się jego oczom osobą, która żyje i działa […] by być poetą, trzeba mieć tylko zdolność nieustannie [pozwalającą] widzieć żywą grę i stale żyć otoczonym przez orszak duchów; by być dramaturgiem, trzeba czuć tylko popęd przemiany siebie i mówienia z ciał i dusz innych”.

Dlaczego zdecydował się Pan opracować mitologię nordycką?

Pierwotnie zaproponowałem Wydawnictwu SBM, dla którego napisałem już wcześniej dwa atlasy dla dzieci, że zajmę się mitami greckimi w nowej odsłonie, przypominającej Mitologię nordycką Neila Gaimana. Opowieści Greków uwielbiałem od dziecka, a aktualnie piszę doktorat związany m.in. z mitem Labiryntu, Minotaurem, Ariadną itd. Potem dostałem dość zatrważającą odpowiedź: atakujemy mity, ale nordyckie. Na szczęście założenie było takie, że całość ma być o wiele dłuższa i bardziej szczegółowa, więc ostatecznie temat pozostał ten sam, co Gaimana, ale podejście musiałem radykalnie zmienić, dzięki czemu powstało coś oryginalnego.

W „Mitach nordyckich” można znaleźć piękne, ale też klimatyczne ilustracje. Za ich przygotowanie odpowiadał Marcin Kot. Jak wyglądała współpraca z ilustratorem? Czy jako autor miał Pan wpływ na ilustracje?

Była to bardzo intensywna wymiana informacji. Od początku współpracy podsyłałem różne ilustracje, zdjęcia z leksykonów itp. Trochę rozmawialiśmy przez telefon, mnóstwo pisaliśmy maili. Ja wysyłałem dość szczegółowe opisy ilustracji, potem dostawałem szkice, odsyłałem informacje zwrotne, do tego włączała się redaktorka i dopiero po kilku rundach powstawały wersje ostateczne. W warstwie wizualnej nie ma nic przypadkowego i chyba wszyscy jesteśmy zadowoleni z efektów końcowych.

 

Zawodowo zajmuje się Pan badanie mitologii starogreckiej, niemieckiej i włoskiej. Czy w tych opowieściach współczesny czytelnik może znaleźć uniwersalne wartości?

Otóż nie. Nie jestem filologiem (jak ostatnio nazwał mnie pewien tygodnik) czy religioznawcą, ale filozofem. Znajduję się właśnie na zaawansowanym etapie badań poświęconych filozofii włoskiego myśliciela Giorgia Collego, który swoje książki pisał zainspirowany dziełami Fryderyka Nietzschego. Obaj zaś żyli wręcz starożytną mądrością grecką i wyrażali swoje przekonania, często odnosząc się do mitów z tamtych stron. Zajmuję się więc głównie filozofią, a nie mitologią ze wspomnianych krajów, ale w przypadku moich badań okazały się nierozerwalnie związane. A czy wartości z mitów skandynawskich czy greckich są uniwersalne? Raczej nie, przeczą wręcz współczesnej moralności, co nie znaczy, że są mniej warte – Odyn pochwala np. obłudę względem fałszywych przyjaciół, a nie każdy zgodzi się, że czasem wręcz należy kłamać i dążyć do zemsty. Z drugiej strony trudno nie zgodzić się z radą Odyna, że podróżnikowi mądrość przyda się bardziej niż piwo. Uniwersalizm wydaje mi się zresztą przereklamowany. Czemu każdy miałby się kierować takimi samymi wartościami, skoro wszystkich ludzi łączy to, że są od siebie różni?

Jakie są Pana literackie plany na przyszłość? Czego będą dotyczyć następne publikacje?

Na razie trwa wielka batalia z doktoratem (kto pisał, ten wie!), a w międzyczasie zabawiam się miniaturami w stylu weird fiction – po przeczytaniu prawie wszystkiego od H.P. Lovecrafta wziąłem się za Conana pióra jego kolegi, Roberta E. Howarda, więc chodzą mi po głowie takie osobliwości sprzed wieku. Poza tym chcę napisać kolejne książki w klimatach nordyckich – eddaiczne pieśni o bohaterach, Pieśń o Nibelungach i sagi legendarne już czekają w kolejce lektur. Z drugiej strony doszły mnie słuchy, że mam szansę zająć się czymś bardziej lokalnym, czyli mitami słowiańskimi. Wciąż wzywa mnie też panteon olimpijski, z Dionizosem na czele. A jest i pomysł na nadprzyrodzony kryminał, ale na razie zachowam go dla siebie. Co z tego wypali? Miejmy nadzieję, że Norny obwieszczą już niedługo.

 

Dziękuję za rozmowę, Dominika Róg-Górecka.

× 11 Polub, jeżeli artykuł Ci się spodobał!

Komentarze

@MateuszK.Sawczyn
@MateuszK.Sawczyn · 10 miesięcy temu
Dziękuje wszystkim za zainteresowanie. Niedługo więcej ciekawostek o świecie mitów nordyckich na moim Instagramie: mat.saw — zapraszam serdecznie :)
× 4
@OutLet
@OutLet · 10 miesięcy temu
Bardzo ciekawy wywiad, czuję się zachęcona do książki. I w ogóle, osoba autora zainteresowała mnie.
× 2
@Vemona
@Vemona · 10 miesięcy temu
Bardzo ciekawy wywiad, podoba mi się podejście autora do tematu. Książka do schowka.
× 2
@monia04101997
@monia04101997 · 10 miesięcy temu
Nie mój gatunek, ale wywiad bardzo ciekawy.
× 2
@Lorian
@Lorian · 10 miesięcy temu
Świetny wywiad, a książka już na półce :)
× 2
@feyra.rhys
@feyra.rhys · 10 miesięcy temu
Właśnie takiej książki szukałam :)
× 2
@Possi
@Possi · 10 miesięcy temu
Bardzo interesująco autor pisze o swoim zainteresowaniu mitami.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl