“Trzeba dać się smutkowi wysmucić.”
“Atak paniki nie jest ani atakiem, ani paniką. Atak brzmi jak coś skończonego, krótkiego. Nie jak kilkanaście miesięcy lub rok wyczerpującego, bolesnego i mrocznego stanu. Nie ma jak tego wytłumaczyć. Panikować w salonie meblowym? Przecież tam jest względnie bezpiecznie. Tak jak w tramwaju, bibliotece miejskiej numer czterdzieści dwa, dużym pokoju teściów, pod twoim własnym prysznicem, w twoim własnym śnie.”
“Chcę tylko wyzdrowieć. Chcę mieć swoje życie z powrotem albo chociaż jakieś życie. Jakikolwiek sens, chociaż procent sensu.”
“Mam trzęsienie ziemi tak ze trzy razy w tygodniu. Nie zastanawiam się, skąd się bierze, tylko jak przeżyć.”
“Najstraszniejsza karuzela świata właśnie zaczynała swój przejazd. Nie, kochani, już nie można się wycofać, już jesteście na pokładzie, będzie płacz i zgrzytanie zębów, będzie to, czego najbardziej się boicie: bezwładność i brak kontroli. Wszystkie atrakcje zapewniamy w nadmiarze, nikt z własnej woli do nas nie przychodzi. Strasznie wesołe miasteczko samo musi szukać chętnych. Zapraszamy do ataku paniki. Nasi klienci myślą, że umierają, i czują, że umierają. Prawda jest taka, że przy każdym ataku trochę umierają. Atak paniki to doskonała rozrywka zarówno dla samotników, jak i dla grup zdezorganizowanych. Pasuje do szefa, pracownika firmy, do ambitnego licealisty i szalonego przedszkolaka. Kto nie spróbuje, nigdy nie pożałuje.”
“Gdyby alkohol pomagał, piłabym litrami. Zapiłabym się na śmierć bez marudzenia. Piłabym samotnie i w towarzystwie. Wino, wódkę i bimber. Nic by mi mordy nie wykręciło, piłabym z nieustającym uśmiechem, na zdrowie.”