Cytaty Anka Mrówczyńska

Dodaj cytat
Cholera! Dlaczego tak późno na to wpadła?! Przecież mogła mu zrobić zdjęcia! Była zła na siebie za to gapiostwo. No nic, w domu chyba miała jego fotki z młodości. Dobrze pamiętała, jak je paliła. Najpierw skrapiając krwią z rozciętego nadgarstka. Chciała go zaczarować. Tak bardzo pragnęła jego miłości. Tylko czasem ból był nie do zniesienia. Każde spalone zdjęcie wywoływała na nowo. Ach, te czasy, gdy zdjęcia utrwalało się na kliszy...
Ty po prostu tak bardzo boisz się życia, że pragniesz śmierci. Ze strachu.
Chciałaś wszystko, a gdy to okazało się niemożliwe do osiągnięcia, zrezygnowałaś że wszystkiego.
Myślę, że masz tendencje do niszczenia tego, co dobre. Gdy dobrze się czujesz, próbujesz to zniszczyć i wpędzić się w dobrze znany stan pustki lub cierpienia.
Ja Ciebie proszę, ty już nie doszukuj się więcej dziury w całym. Nie wynajduj przeszkód i nie zamykaj się na siebie i innych! Ty wiesz, tylko sama sobie tę wiedzę odbierasz.
Kiedy jest dobrze, nie doszukuj się zmartwień. Nie wymyślaj, nie zakładaj najgorszego.
Podjęłam decyzję. Chcę się zmienić! A właściwie - chcę chcieć się zmienić. Bo ile można żyć z taką zadymiarą emocjonalną? No właśnie. A ja żyję z nią już 29 lat! I tak sobie siedziałam i myślałam, aż wymyśliłam. A gdyby tak. terapią szokową zastosowaną na sobie samej, przez siebie samą, zmienić swój sposób myślenia? I dawaj się besztać! I dawaj siebie wyśmiewać! Aż do skutku. I wiecie co? W tym szaleństwie jest metoda!
Usiądź wygodnie Mróweczko. Jestem panią Psycholog, kształciłam się na renomowanej uczelni w twojej podświadomości. Potem ukończyłam czytany kurs psychoterapii. Długo się opierałaś, ale cieszę się, że w końcu zdecydowałaś się zmienić swoje życie. Na początek powiedz mi, ile masz lat?
Dziewczyno! Miałaś 19 lat, a zachowywałaś się jak 10-latka. Trzeba było zrobić mu taką samą awanturę, jak on tobie. Ochrzanić go, że się tak zachowuje. Przypomnieć, że jesteś dorosłym człowiekiem i nie życzysz sobie takiego traktowania. A nie przepraszać za to, że masz hasło w komputerze i tłumaczyć się, gdzie jesteś. Rozumiesz?
Nie zanudzając, przejdę do konkretów: alkohol, autoagresja, próby i tendencje samobójcze, depresja, nerwica, pograniczne zaburzenie osobowości, ataki paniki, niedojrzałość emocjonalna, lęk przed ludźmi i bliskością, problemy z wyrażaniem złości.
Było na niej życie, zdrowie, szacunek dla siebie, terapia, narzeczony. Tak? To pani ją napisała, samodzielnie. Więc to są dla pani ważne kwestie. Proszę sobie przypomnieć, jak wysoko na tej liście znalazła się terapia. Ma pani ze sobą tą kartkę?
Nie chcę z niczego rezygnować! To wszystko jest moje! Niczego nie oddam! Muszę się nauczyć kontrolować moje wszystkie ja. Nie chcę sobie pomóc! Muszę się niszczyć! Nie chcę się krzywdzić! Chcę się krzywdzić! Nie będę brać leków! Muszę brać leki!” - wewnętrzna walka trwała. Wciąż ta pieprzona ambiwalencja miesza w głowie. Nie wiem czego chcę. Nie wiem kim jestem. Co chwilę zmieniam zdanie i priorytety. Kocham. Nie kocham. Kocham. Nie wiem co to miłość.
Nie potrafię wejść w relację partnerską. Albo jestem totalnie zależna, uległa i czekam aż się za mnie zadecyduje i pokieruje moim życiem albo się buntuję, chcę rządzić, czuję się pokrzywdzona, mam poczucie wyższości. Ze skrajności w skrajność.
Patrzę na tę rękę i jest mi siebie żal. Jak można doprowadzić się do takiego stanu? A jak można chcieć skrzywdzić się jeszcze bardziej? Coraz częściej dochodzę do wniosku, że ta terapia na początek była złym pomysłem. Obawiam się, że niewiele z niej skorzystam. Że nasilenie zaburzeń i rozchwianie uniemożliwią mi wyniesienie z niej czegokolwiek.
Tymczasem niestabilność harcuje w najlepsze, z nasileniem porównywalnym do cyklonu. Emocjonalnie rozwala na łopatki. Cykle kilkugodzinne lub niecałogodzinne wywracają życie moje i Mrówka do góry nogami. Na szczęście od weekendu między nami jest dobrze.
Wszystko przepadło. Wszystko się rozsypało. Życie w totalnym rozpadzie. Co było pewnikiem, zostało zaprzeczone. Co miało trwać wiecznie – umarło.