Cytaty Anna Kapczyńska

Dodaj cytat
Uczucia to bardzo skomplikowana i zawiła kwestia, nie są czaro-białe. Ponoć droga od miłości do nienawiści jest krótka, ale bywa pokręcona, z wieloma przystankami. Paradoksalnie często te uczucia idą w parze.
Po kilkunastu miesiącach znajomości były jak stare złe małżeństwo dwojga ludzi, którzy już zapomnieli, co to wspólna intymność, za to doskonale znają swoje czułe punkty. Jedno ochoczo robi z tej wiedzy użytek, żeby ugodzić prosto w serce, a drugie wycofuje się i za wszelką cenę unika konfrontacji.
Cmentarz i bieganie - to się nie łączyło. Tu się kroczy, tu można się zadumać, pomodlić, uklęknąć. Jedyny dopuszczalny wysiłek fizyczny - szorowanie grobów i grabienie wokół nich.
Przerażona Gośka zdała sobie sprawę, że właśnie wpakowała się w spacer po cmentarzu ze swoją przyszłą/niedoszłą/ewentualną teściową! Z jednej strony lepsze to niż brak relacji z rodzicami jej poprzedniego faceta (brrr...), ale wspólny spacerek z matką Romana na tym etapie znajomości brzmiał co najmniej niezręcznie.
- Wszyscy są za młodzi, żeby umierać - stwierdziła filozoficznie Danka. - Ale każdy ma swój kawałek knota do wypalenia. Jej najwidoczniej się wypalił.
- Czy raczej ktoś go zgasił.
- Odechciało mi się jeść... Ale widzę, że tobie apetyt dopisuje...
- No tak, jestem głodny jak wilk, a to jest pyszne. Zjedz, bo za chwilę zjem twoje. Albo ciebie. - Uśmiechnął się.
- Przypominam ci, że jestem wiedźmą, a nie Czerwonym Kapturkiem. - Wysiliła się na żart.
Otoczona wianuszkiem nowych przyjaciółek nabierała pewności siebie i przez to stawała się coraz bardziej zauważalna. Zaczęła odważnie podrywać chłopaków, żeby szybko ich rzucać, zanim doszło do czegoś poważniejszego. W ten sposób przyciągała ich coraz więcej. Im ona była chłodniejsza, tym oni bardziej na nią napaleni. Podobała jej się moc, którą w sobie odkryła.
- A co jest smutnego w śmierci? To część życia, pewien etap. Tylko pamiętając o tym, że jesteśmy śmiertelni, możemy delektować się każdą chwilą - stwierdziła Tekla.
- Oj mamo... - westchnęła Zocha.
- Ja tam nie lubię myśleć o śmierci. Po co się dręczyć? Dobrze jest, jak jest. Najeść się, napić, z żonką poużywać - zarechotał Wiesiek.
Wiesiek to by zwykły przaśny i nieszkodliwy facet, typ "polskiego szwagra", którego rolą jest namawianie innych do picia. I tu się nie pomyliła.
Faceci to myśliwi. Jeśli będzie jej zbyt pewny, to szybko mu się znudzi i zacznie polowanie gdzie indziej.
Gośce coraz mniej się podobały te żarty. Wiedziała, że nie istnieje żadne zagrożenie ze strony Danki, ale pewności ze strony Romana też nie było żadnej.
Przecież obiecała sobie być samodzielną i nie angażować się tak bardzo. Ale wiedziała, że sama się oszukuje. Była zaangażowana uczuciowo po cebulki włosów i nic nie można było z tym zrobić. Cały czas musiała panować nad sobą, żeby tego nie dostrzegł.
Święta nie kojarzą mi się z niczym przyjemnym. Z dzieciństwa pamiętam tylko nerwowe napięcie, pretensje matki i jej kłótnie z dziadkami. Oczywiście naoglądałam się amerykańskich filmów bożonarodzeniowych i długo marzyłam o takich świętach: wielka rodzina, choinka, światełka, pierniczki i wszystkie te świąteczne bzdety...
Historia, ta szkolna, nigdy jej specjalnie nie interesowała, te wszystkie daty, przegrane i wygrane bitwy, rodzaj uzbrojenia, krój mundurów i ilość żołnierzy poległych podczas wojny. Co innego historie dotyczące konkretnych ludzi.
Oni sami nie mieli planów i zupełnie się tym nie przejmowali. Będzie, co ma być. Wtedy jeszcze nie widzieli, że w Sylwestra pójdą na pogrzeb.
Lubimy myśleć, że spotykają nas rzeczy wyjątkowe i potrafimy sobie dorabiać wydumaną teorię do najzwyklejszych zdarzeń.
Dobra gospodyni zawsze ma coś w zapasie