Cytaty John Flanagan

Dodaj cytat
- Alyss - powiedział cicho. - Kocham cię. Zawsze cię kochałem.
Ujrzał to w jej oczach. Chwilę zagubienia. Przebłysk sprzecznych emocji.
Halt nie odezwał się ani słowem. Jednak gdy Will spojrzał na swego mistrza, napotkał wzrok ponurego zwiadowcy, który po prostu skinął głową.
A Will wiedział, że znaczyło to więcej niż całe tyrady pochwał z ust kogoś innego.
„Brak wiary w siebie jest jak choroba. Jeśli stracisz panowanie nad nim, twoje wątpliwości staną się rzeczywistością”.
Ludzie rzadko zauważają coś, czego nie spodziewają się ujrzeć.
Thorn nigdy nie powiedziałby, że jakiś problem jest "za trudny". Zawsze szukałby sposobu na jego rozwiązanie.
- Zaufaj mi, Thornie - odparł.
Thorn wzniósł oczy do nieba. Z doświadczenia wiedział, że takie słowa zwykle wypowiadają ludzie, którym absolutnie nie można ufać.
Niesamowite, jak smakuje jedzenie, kiedy jest się naprawdę głodnym.
Lydia spytała, wskazując na większą grupę:
- Jak myślicie, kim oni są?
Hal wzruszył ramionami.
- Zwykli gapie - odparł. - Przyszli popatrzeć na dzikusów z Północy. - Rzucił Thornowi przeciągłe spojrzenie. - I na wyrafinowanego obieżyświata.
- Trudno im się dziwić - odparował Thorn. - Stanowię fascynujący widok dla takich szczurów lądowych.
- kilka razy miałem okazję spotkać waszego oberjarla Eraka. Bardzo mi go przypominasz.
Thorn wzruszył ramionami.
- Służyliśmy w jednej drużynie. Przez pewien czas byłem nawet jego prawą ręką.
- I co się stało? - spytał Duncan, szykując się na ciekawą opowieść.
- Odrąbał ją - odparł Thorn , zachwycony, że król wpadł w pułapkę.
Miałam nadzieję na bardziej optymistyczny plan - powiedziała. - To brzmi podejrzanie jak ,,zaciśnij zęby i zaczekaj, co będzie", jak mawiał nasz kucharz, kiedy pytaliśmy, co będzie na obiad.
Will wzruszył ramionami z uśmiechem.
- Jaka jest pierwsza zasada dotycząca nauczyciela i ucznia ?- zapytał. Maddie westchnęła ciężko.
-Jeżeli robota jest brudna, nieprzyjemna albo niewygodna, zajmuje się nią uczeń- odpowiedziała. Will z przekonaniem głową.
-Tak właśnie to zapamiętałem- powiedział.
- Zawsze lepszy diabeł znany - powiedział Horace.
- No, będziesz mogła opowiadać wnukom, że występowałaś
przed królem - powiedział.
Maddie odwzajemniła uśmiech.
- I to za pięćdziesiąt orłów - odpowiedziała.
Will popatrzył na nią ze zdumieniem.
- Kto powiedział, że coś z tego dostaniesz? Ty występujesz
dla zaszczytu.
Duncan miał inne sprawy, którymi musiał się
zająć – król nigdy nie próżnował – ale wiedział, że jego
dowódcy wymyślą skuteczny plan. Nie musiał przejmować
się jego szczegółami. Zdolność delegowania zadań
była cechą dobrego przywódcy i charakteryzowała sposób rządzenia Duncana. Wybierał jako swoich podwładnych
ludzi godnych zaufania i pozwalał, by zajmowali
się różnymi sprawami.
– Po co kupować psa i samemu machać ogonem? –
zwykł mawiać.
– Nie powinno się mówić raczej „Po co kupować psa
i samemu szczekać”? – zapytała raz Cassandra, kiedy była
mała.
Duncan wzruszył ramionami.
– Szczekać, machać ogonem… Psy robią jedno i drugie.
Po co robić cokolwiek z tego, jeśli ma się psa?
– Czyli będziemy mieć psa? – zapytała z entuzjazmem,
ale jej ojciec potrząsnął głową.
– Nie, na razie muszę sam machać ogonem – odparł.
– Poza tym kto z psami lega, ten z pchłami wstaje.
Tamtego wieczoru Cassandra poszła spać jako bardzo
zdumiona dziewczynka.
- Ale to dziewczyna - powiedział tonem niepozostawiającym
wątpliwości, że uważa dziewczyny i kobiety
za, w jakiś sposób, gorsze. - Udajecie się na niebezpieczną
misję. Duncan jest chyba tego świadomy?
- Jestem pewien, że tak, sir - odparł Will. Spojrzał kątem
oka na Maddie i zobaczył, że jej policzki pociemniały,
co oznaczało, że powstrzymuje złość. - Jest ona jednak
niezwykle utalentowana - dodał.
- Ale… dziewczyna! - powtórzył Philippe. Rozłożył
ręce, by podkreślić swoje zdumienie.
- Większość ludzi ćwiczy, dopóki nie zacznie trafiać.
Zwiadowca ćwiczy, dopóki nie przestanie pudłować.
- Możesz spać w moim namiocie- zaprosił ją Horace.- Mam tam wygodne i miękkie posłanie.
- Oczywiście jako zwiadowczyni mogłaby spać całkiem wygodnie na gołej ziemi, owinięta peleryną- podsunął Gilan.
Maddie spojrzała na niego z ukosa.
- Masz rację, mogłabym, ale to nie jest obowiązkowe- odpowiedziała.
Gilan uniósł brwi.
- Mógłbym ci wydać rozkaz.
Maddie uśmiechnęła się słodko.
- A ja bym go zignorowała.
Gilan westchnął.
- Mój autorytet najwyraźniej podupada. Młodzi ludzie nie traktują już starszych z należytym poważaniem. Ja w jej wieku nigdy nie zwróciłbym się do dowódcy z takim brakiem szacunku.
- W tamtych czasach życie było zupełnie inne. Często się zastanawiam, jak sobie radziliście, nim nauczyliście się krzesać ogień?- zapytała Maddie.
Gilan postanowił nie ciągnąć tej dyskusji.
- Prześpij się- powiedział.
Maddie wstała, uśmiechnęła się, ziewnęła i skierowała do namiotu Horace'a.
Gilan spojrzał na wysokiego rycerza, który również tłumił ziewnięcie.
- A ty? Ty także nie sałeś przez większość nocy.
- Zajmę twój namiot- zdecydował Horace.- ty możesz się przespać na gołej ziemi, owinięty peleryną. Jesteś przecież zwiadowcą.
Wierzę w ciebie i w to, że wpadniesz na odpowiedni pomysł.
- Nie widzę powodu, dla którego by mieli odmówić. Ostatecznie, gdy ich okręt przypłynął tu na służbę, przysięgli wierność prawowitym władcom Araluenu.
- Poza tym nie znam załogi wilczego okrętu, która przepuściłaby okazję do stoczenia dobrej walki.
- Poza tym nie znam załogi wilczego okrętu, która nie skorzystałaby z okazji do spuszczenia łomotu Sonderlandczykom.
Maddie: Może się trochę prześpię. Byłam na nogach przez całą noc i chyba w najbliższą będzie podobnie.
Horace: Możesz spać w moim namiocie. Mam tam wygodne łóżko i miękkie posłanie.
Gilan: Oczywiście jako zwiadowczyni mogłaby spać całkiem wygodnie na gołej ziemi, owinięta peleryną
Maddie: Masz rację, mogłabym, ale to nie jest obowiązkowe.
Gilan: Mógłbym wydać ci rozkaz.
Maddie: A ja bym go zignorowała.
Gilan: Mój autorytet najwyraźniej podupada. Młodzi ludzie nie traktują już starszych z należnym poważaniem. Ja w jej wieku nigdy nie zwróciłbym się do dowódcy z takim brakiem szacunku.
Maddie: W tamtych czasach życie było zupełnie inne. Często się zastanawiała, jak sobie radziliście, nim nauczyliście się krzesać ogień?
Gilan: Prześpij się.
(Po odejściu Maddie)
Gilan: A ty? Ty także nie spałeś przez większość nocy.
Horace: Zajmę twój namiot. Ty możesz się przespać na gołej ziemi, owinięty peleryną. Jesteś przecież zwiadowcą.
Mało co jest tak głośnie jak człowiek, który próbuje kląć szeptem.
Stare powiedzenie mówiło: Łucznik ćwiczy, aż zacznie trafiać, zwiadowca - aż nie przestanie chybiać.
(...)prawdziwa odwaga polega na stawianiu czoła własnym lękom i pokonywaniu ich.
Żart jest wtedy, kiedy wszyscy możemy się razem pośmiać. Ale kiedy robisz coś, co jest złośliwe, niemiłe i przykre dla drugiego, to nie jest żart. To okrucieństwo.
- Prawie się spóźniłaś.
- Co oznacza, że jestem na czas. Albo nawet ciut za wcześnie.
Właśnie wtedy, kiedy nie sprawdzisz [swojej broni], coś pójdzie źle.
To nie jest dobry pomysł, zwracać na siebie uwagę podczas bitwy. Szczególnie, gdy w pobliżu są łucznicy.
Zaufaj pelerynie.
Mają niezwykle ważne zadania. Kobieta uczy i wychowuje. Stanowi emocjonalny rdzeń domostwa. Stwarza pogodną, pełną czułości atmosferę, niezwykle ważną dla rodziny.
Daj przeciwnikowi szansę poddania się. Ale tylko jedną. Potem zacznij działać.