Cytaty John Flanagan

Dodaj cytat
Przywódca, który nie chce dzielić niewygód podróży i niebezpieczeństw bitwy ze swoimi podkomendnymi, szybko traci ich szacunek.
Ucz się na własnych doświadczeniach. Nigdy nie wiesz, co może się wydarzyć.
Większość czasu spędzamy na czekaniu. Najważniejszym atutem zwiadowcy jest cierpliwość.
Życie nie zawsze jest fair i musisz do tego przywyknąć.
Od samego życzenia sobie czegoś niczego się nie osiągnie.
- GDZIEŚ TY BYŁA U LICHA CIĘŻKIEGO?!- wykrzyknęła spokojna i dystyngowana księżniczka Cassandra.
Kac zwykle uświadamia ludziom, że picie alkoholu to nie najlepszy pomysł.
- I pewnie nie mogę spodziewać się z twojej strony nawet odrobiny szacunku? - powiedział Gilian z szerokim uśmiechem.
- Nie. Możesz liczyć na mój szacunek... w dniu, kiedy nauczysz swojego konia latać do tyłu dookoła zamkowych wieżyczek.
Maddie czuła, jak ściska ją w żołądku. Nerwy miała napięte jak struny.
- Jak możesz zasnąć w takiej chwili?- spytała, lecz odpowiedziało jej tylko ciche chrapanie. Zerknęła podejrzanie na Willa.
- Blefujesz- stwierdziła.
- Skąd, śpię jak zabity- odpowiedział głos spod kaptura.
Słowa to tylko słowa. Tak naprawdę liczą się czyny, a z nimi bywa trudniej.
Pośpiech to wróg ostrożności. Lepiej poruszać się powoli i cicho niż spieszyć się i narobić hałasu.
- Gilanie - powiedziała Pauline - świetnie wyglądasz. - I rzeczywiście tak było, nie licząc nowych zmarszczek.
Uśmiechnął się.
- A ty piękniejesz z każdym dniem - odparł.
-A ja? A ja? - zapytał Halt z udawaną powagą. - Czy ja z każdym z każdym dniem wyglądam coraz przystojniej? Lub przynajmniej coraz bardziej imponująco?
Gilan zmierzył go krytycznym spojrzeniem, przechylając głowę na bok. Po chwili wydał werdykt.
- Coraz bardziej niechlujnie.
... Mruknęła pod nosem słowo, niezbyt przystające młodej damie. Tym razem obie brwi Willa podjechały w górę.
- Takie wyrażenia chyba nie powinny gościć na ustach księżniczki. Od kogo ty się tego nauczyłaś?
- Od matki - odparła zdawkowo.
Will kiwnął głową.
- No tak, to wszystko wyjaśnia.
Choćbyś nie wiem jak dokładnie obmyśliła plan, choćbyś nie wiem jak pewna była, że o niczym nie zapomniałaś, zawsze coś ci umknie.
- Kawa gotowa.
Maddie usiadła i wzięła kubek w dłonie.
- Piję teraz kawę - wyjaśniła Gilanowi.
Z powagą kiwnął głową.
- I bardzo dobrze. To jeden z warunków, które należy spełnić, by zostać zwiadowcą.
- Z reguły sprzedaje się ich na targu w Socorro. - Na widok jej spojrzenia zapytał: - Nie znasz geografii? Czego oni uczą te dzieciaki w dzisiejszych czasach? [...]
- Nauczyłam się sporo na temat robótek ręcznych - odparła cierpko Maddie. [...]
- Hmm. Przypomnij mi o tym, kiedy porwie mi się koszula.
Kiedy Maddie pochłonęła swoje kanapki, sięgnął po dzbanek z kawą, stojący na rozgrzanej płycie. Pomyślał, że kawa potrafi wszystkie sprawy ustawić w odpowiedniej perspektywie. Najgorsza maruda musi odzyskać humor, kiedy postawi się przed nią kubek tego gorącego słodkiego napoju.
- Kawy? - Nie czekając na odpowiedź, zaczął napełniać kubek Maddie.
- Ja nie piję kawy - odparła.
Brwi Willa podjechały do góry.
- Dlaczego? - spytał. - Wszyscy piją kawę.
- Ja nie. Nie lubię tego smaku. [...]
- I jak ja mam zrobić z ciebie zwiadowcę?
Oto Maddie, księżniczka, wyniosła snobka z Zamku Araluen, odnalazła swoje powołanie w podawaniu jedzenia gościom wiejskiej gospody.
Była dla mnie wszystkim. Wszystkim.
Nikt z nas nie będzie młodszy.
Pogrzeby są strasznie smutne, ale przynajmniej pozwalają tym, którzy pozostali, zamknąć rozdział.
- Cztery na pięć. To chyba nieźle, co?
Przez kilka sekund patrzył na nią w milczeniu.
- Atakowało cię pięciu temudżeińskich wojowników - powiedział w końcu. - Trafiłaś czterech z nich. Piąty najprawdopodobniej cię dopadł. W tej sytuacji cztery na pięć to niezbyt dobry wynik. Nie żyjesz.
Od nadmiaru ostrożności nikt jeszcze nie zginął.
Z czasem ból staje się znośniejszy. Nie mija, lecz robi się znośny.
Nie spytał Gilana, czy ma ochotę na kawę. W końcu Gilan był zwiadowcą. Zwiadowcy zawsze mają ochotę na kawę.
Człowiek potrzebuje pasji, jeśli ma poświęcić jakiejś dziedzinie wiele czasu i osiągnąć w niej dobre wyniki.
- Jak możesz zasnąć w takiej chwili? - spytała, lecz odpowiedziało jej tylko ciche chrapanie. Zerknęła podejrzliwie na Willa.
- Blefujesz - stwierdziła.
- Skąd, śpię jak zabity - odpowiedział głos spod kaptura.
- DOSYĆ TEGO! - wykrzyknął Halt [...] - Może byście przestały tłuc się i wrzeszczeć jak dwie rozpuszczone, zepsute bachorzyce - grzmiał dalej Halt. - Mam tego po dziurki w nosie. Obie powinnyście się wstydzić.
- Doprawdy Halt? Pozwól, że ci przypomnę: jedna z tych rozpuszczonych bachorzyc jest księżniczką krwi i następczynią tronu. [...]
— Księżniczką krwi? - powtórzył pogardliwie. - Następczyni tronu? Ładna mi następczyni! Gdybyś nie była już dorosła, przełożyłbym cię przez kolano i spuścił porządne lanie. [...]
- Podnieś tylko rękę na mnie, a mój ojciec każe cię wychłostać. [...]
- Gdyby twój ojciec tu był, potrzymałby mi przy tym płaszcz.
Evanlyn otwarła usta, żeby coś odburknąć, lecz ugryzła się w język. Prawdę mówiąc, na ile znała swojego ojca, Halt mógł mieć słuszność.
Czasami jestem tak przebiegły, że zaskakuję nawet siebie samego.
Dałeś mi drugą szansę zyskania rodziny. Dałeś mi całe nowe życie.