Cytaty John Flanagan

Dodaj cytat
Spróbuj dostrzec jasne strony sytuacji. Na przykład, zwróć uwagę, że przestało padać.
- A, pani Jenny. Wyglądasz jeszcze piękniej niż zwykle! - zagrzmiał. - Wpuściłaś światło niezwykłego piękna do mojego ciemnego sklepiku.
Jenny przewróciła oczami.
- Sprzedajesz dzisiaj kit zamiast mięsa, Edwardzie?
Crowley i ja radziliśmy sobie. To nie powinien być kłopot.
- Ale to byliście wy - zauważył Will. Odpowiedź Halta go zaskoczyła.
- Jesteś lepszy od Crowleya.
Pewnie zdziwiłby się jeszcze bardziej, gdyby dawny mentor wypowiedział na głos to, co przyszło mu do głowy:"Ode mnie zapewne też jesteś lepszy".
- Nigdy nie jesteś gotowy na każdą ewentualność - odparł posępnie Halt. - Zawsze coś może pójść nie tak.
-Gwiżdżę. Gwiżdżę sobie skoczną melodię.
- To nie jest gwizdanie. To pisk - odrzekł Halt.
Zwiadowca odwrócił się w siodle, by posłać rozmówcy pełne godności spojrzenie.
- Powinieneś wiedzieć, że moje gwizdanie jest przedmiotem licznych pochwał w hrabstwie Hogarth.
- Ponura to musi być kraina, w której ludzie uważają ten piskliwy skrzek za melodyjny.
- Mógłbym znaleźć zastosowanie dla kogoś takiego, jak ty.
Nikły uśmiech pojawił się w kącikach ust Halta.
- Nie wiem, czy chciałbym być stosowany, mój panie.
(...) Rozłożył kartki, na których zapisał tekst, wygładził je i odkaszlnął.
Na zdrowie.
- Co?
Kichnąłeś.
- Nie kichnąłem. Odchrząknąłem. O tak - zademonstrował.
Wyrwij kilka razy zamrugał powiekami.
Dla mnie brzmiało to jak kichnięcie. Może to zaraza.
- Wojna to niebezpieczna gra. Bez ryzyka nie mamy szans na zwycięstwo. Rzecz w tym, by podejmować takie ryzyko, które się opłaci.
- Skąd jednak wiesz, kiedy należy ryzykować, a kiedy unikać ryzyka?
- Kto zwycięży, ten się przekona!
[Łamańce] najrozmaitsze czynności, jakim oddają się zwiadowcy. Zazwyczaj wiążą się one z ryzykiem gwałtownej śmierci lub przynajmniej połamania kończyn.
To wielki człowiek.
Jeden z tych, którym się służy i jest się z tego dumnym.
- Boli mnie noga - zaskamlał mężczyzna.
- Pewnie, że boli - odpał Halt. - Przebiłem ją strzałą. Spodziewałeś się, że nie zaboli?
Nawet z najlepszego psa można zrobić dziką bestię, jeśli się go źle traktuje.
Jeśli wszystko za mnie uczynią (...) czego ja sam zdołam się nauczyć?
- Witaj. Nie słyszałem, że idziesz - powiedział Will.
Przybyły z zadowoleniem kiwnął głową.
- To dobrze. Raz na jakiś czas staram się nie rozbijać jak ślepiec w sklepie z ceramiką. Dziwię się, że Wyrwij mnie nie usłyszał.
- Wyrwij się dąsa. Wczoraj nie dałem mu jabłka.
Gdy jechali , Will chichotał cicho do siebie. Halt odwrócił się w siodle i na niego popatrzył.
- Co cię śmieszy?
- Ciągle myślę o Gilianie, piszącym raport o Szkole Rycerskiej - wyjaśnił Will. - Masz rację. Co za podstęp.
W bitewnym zamęcie większy pożytek z dobrze wyćwiczonych, prostych działań niż z technicznych sztuczek. Choćby najbardziej misternych.
Dobry taktyk wie, kiedy wycofać się ze straconej pozycji.
Ci ludzie to wasi towarzysze broni. Są waszymi braćmi. Walczycie razem. Możecie im zaufać, możecie mieć pewność, że stawać będą ramię w ramię z wami. Ci ludzie wiedzą, że mogą wam zaufać, że nie zawiedzie ich w potrzebie.
- Wiesz zwiadowco, to wesele nie mogłoby być lepsze. Piękna panna młoda. Przystojny pan młody. Dobre jedzenie, dobre piwo. A do tego jeszcze walka. Czuję się zupełnie jak w domu.
- Ta mowa, którą napisałem - zagadnął - była okropna, prawda?
- Tragiczna- odparł Halt, po czym nie mógł sie powstrzymać, by nie dodać: - I mówię to z poczucziem najwyższego spełnienia w sercu.
Młodzieniec skrzywił się, gdy wróciło do niego wspomnienie tego tego zdania.
- Naprawdę to napisałem? - spytał.
Halt skinął głową.
Psy nigdy nie oceniają. Pies będzie przy tobie na dobre i na złe. W jego oczach nigdy nie znajdziesz fałszu. Pies zawsze jest z tobą szczery.
Wiesz co zwiadowco, to wesele nie mogłoby być lepsze. Piękna panna młoda. Przystojny pan młody. Dobre jedzenie, dobre piwo. A do tego wszystkiego jeszcze walka. Czuje się zupełnie jak w domu
[Nils].
Jasnowłosy zwiadowca posłał mu wesoły uśmiech.
- Czyli jestem twoim przyjacielem, tak?- zagadnął.
Halt przez kilka chwil patrzył prosto przed siebie, zanim odpowiedział.
- Pod warunkiem, że nie zaczniesz znowu gwizdać.
To złodzieje i przestępcy. Zawsze szukają najłatwiejszego sposobu, a nie najrozsądniejszego.
- [...] chcę, żeby to była pamiętna mowa. Halt oparł się na krześle.
- Będzie pamiętna, bez dwóch zdań - mruknął. - Latami wszyscy będą mówić: "Pamiętasz tę mowę Willa, której nikt nie zrozumiał?".
- Wezwiemy ich raz, żeby się poddali, a potem zaczniemy strzelać. Crowley i ja radziliśmy sobie. To nie powinien być kłopot.
- Ale to byliście wy - zauważył Will. Odpowiedź Halta go zaskoczyła.
- Jesteś lepszy od Crowleya.
Pewnie zdziwiłby się jeszcze bardziej, gdyby dawny mentor wypowiedział na głos to, co przyszło mu do głowy: "Ode mnie zapewne też jesteś lepszy".
- Tak przytułek to dla ciebie najlepsze miejsce. - odezwał się do niego Halt - I najlepiej, jeśli zachowasz anonimowość. Powiem Araldowi, w zaufaniu, ma się rozumieć. Ale nikt inny nie będzie wiedział. Tylko my dwaj. Co ty na to?
Ku jego zaskoczeniu malec głośno beknął, a potem uśmiechnął się do niego. W odpowiedzi na jego własnej, brodatej twarzy też zagościł cień uśmiechu.
- Uznam to za zgodę. - powiedział.
Lady Pauline uśmiechnęła się łagodnie, zauważywszy, że Halt ukradkiem ociera oczy rąbkiem płaszcza. Szturchnęła go łokciem.
- Stary oszuście - szepnęła, a on nieśmiało pokiwał głową. Stary zwiadowca całe życie dbał o ponurą, nieprzystępną pozę. Lecz tego dnia po prostu nie mógł jej utrzymać.
Lepiej coś podejrzewać i nic nie znaleźć, niż nic nie podejrzewać i coś znaleźć.
Halt pomachał mu na pożegnanie, odchylając się w tył na krześle i dopijając kawę.
Will zmarszczył brwi.
- Kiedy byłem twoim uczniem, mówiłeś, żebym tak nie robił. Że od tego obluzują się nogi krzesła.
- I miałem rację - odparł Halt, uśmiechając się z zadowoleniem - Ale to twoje krzesło, więc czym mam się przejmować?