Cytaty Mirosław Tryczyk

Dodaj cytat
Kłamstwo powtórzone tysiąc razy wydało zatrute owoce.
Niewiele też udało się zidentyfikować przypadków ratowania Żydów na badanym obszarze - dotarłem do trzynastu takich relacji. Cztery z nich dotyczyły żydowskich dzieci, z których żadne nie przeżyło wojny, bo wszystkie w latach późniejszych zostały wydane Niemcom i zamordowane.
Przed wieczorem można było rozmawiać z polskim sąsiadem o zbliżających się żniwach albo o cieleniu się krowy, po zmroku zaś ten sam Polak z grupą mu podobnych napadał na żydowski dom i katował całą rodzinę.
Palenie albo obozy pracy i przymusowe "wychodźtwo" dla Żydów - taka atmosfera panowała w przedwojennej Polsce tuż przed wybuchem II wojny światowej. "Żywiołowo rozszerza się antysemityzm" - można przeczytać w sprawozdaniu wojewody białostockiego z lutego 1939 r.
Od pierwszych lat II Rzeczypospolitej Radziłów był już bastionem narodowej i nacjonalistycznej prawicy polskiej.
W Jasionówce leżącej około 60 km od Szczuczyna przed II wojną światową żyli obok siebie przedstawiciele trzech różnych wyznań, tworzący grupy o różnej kulturze, różnych tradycjach i obyczajach: chrześcijanie wyznania rzymsko-katolickiego, Żydzi oraz Tatarzy.
Każdy, kto odpowiedział na wezwanie do zbrodni, mógł liczyć na to, że on i jego dzieci, i dzieci jego dzieci osiągną w życiu więcej, niż sam mógł kiedykolwiek marzyć.
O awansie społecznym zbrodniarzy przesądził również fakt, że na zbrodniach się nagle wzbogacili - zajęli żydowskie domy i warsztaty, zrabowali inne dobra, tak jak to było w Szczuczynie, czy Jasionówce, Radziłowie, Jedwabnem czy Wąsoszu. Nagle z dnia na dzień, uczestnicy mordów stali się nową elita, nie tylko etniczną, nie tylko polityczną, ale przede wszystkim ekonomiczną miasteczka.
Koniecznie trzeba wspomnieć o jeszcze jednym aspekcie zagłady żydowskiej wspólnoty w Szczuczynie. Otóż pozwoliła ona wyłonić się nowej miejscowej elicie. To mordowanie Żydów stało się swoistym testem dla szczuczyńskich mężczyzn i kobiet, pozwalającym ustalić między nimi, kto od tej pory będzie władał miastem.
Zbrodnię tę popełniono na oczach polskiej ludności, po niedzielnej mszy, i nikt nie zaprotestował, więc w miasteczku zrozumiano, że od tej chwili zabijanie Żydów nie spotka się ze sprzeciwem ani potępieniem.
Wkrótce po wkroczeniu Niemców pewne dramatyczne zajście przed miejscowym kościołem zainicjowało mordy na żydowskich mieszkańcach Szczuczyna.
Przede wszystkim to Polacy podjęli w rejonie Szczuczyna walkę z Sowietami po klęsce wrześniowej, na co wpłynął oczywiście radykalny antykomunizm i prawicowe zapatrywania tutejszej przedwojennej, polskiej młodzieży oraz jej żywy, polski patriotyzm.
W sytuacji ogromnego napięcia między wspólnotą polską i żydowską do Szczuczyna i Grajewa z terenu Prus wkroczyły w pierwszych dniach września 1939 r. oddziały niemieckiego Wermachtu.
O napiętych relacjach polsko-żydowskich w powiecie szczuczyńskim wywołanych działalnością SN mówiły raporty wojewody białostockiego z lat 1933-1939, alarmowała na ten temat również ówczesna lokalna, polska prasa.
Wzrost napięcia między młodzieżą polską i żydowską w Szczuczynie przyspieszyła wdrażana od końca lat dwudziestych transformacja szkoły żydowskiej nr 2 w szkołę powszechną, w efekcie czego znaleźli się w niej nauczyciele i uczniowie polscy i żydowscy.
Przedwojenna prasa żydowska doskonale zdawała sobie sprawę z nabrzmiewających konfliktów gospodarczych i klasowych w II Rzeczpospolitej, oraz z destrukcyjnej dla Żydów żyjących w Polsce roli polskiego ziemiaństwa, konserwatywnego i niechętnego wszelkim próbom modernizacji oraz reformie rolnej, coraz bardziej chylącego się ku antysemityzmowi i faszyzmowi.
Żydzi od wieków posiadający doświadczenie i kontakty w handlu i wytwórstwie, do tego dysponujący zasobami finansowymi, których brakowało ludności polskiej, zwalczali konkurencję z jej strony bez zbędnych sentymentów, co było zrozumiałe z perspektywy rentowności prowadzonych przez nich przedsiębiorstw i walki o dobrobyt ich własnych rodzin, ale psuło relacje między obiema społecznościami w miasteczku.
Tak właśnie dzieje się w przypadku polskiego antysemityzmu oraz polskiego udziału w deportacjach, prześladowaniu i zagładzie - neguje się fakty i podejście naukowe do zagadnienia po to tylko, aby ocalić "mit niewinności" zaszczepiany przy udziale "historii dobrego samopoczucia", pisanej na użytek doraźnej polityki.
Proszę pana, tu w czasie wojny ukrywano Żydów, małżeństwo z dwojgiem dzieci. Tak długo, jak oni mieli pieniądze, to ich trzymali. A jak się skończyły, to właściciel tego domu tę rodzinę zarąbał. Siekierą. I wszyscy o tym wiedzieli po wojnie, nic jemu się nie stało, nie miał żadnej sprawy w sądzie, tylko Pan Bóg go ukarał. Dzieci mu się nienormalne urodziły.
Szmalcownicy byli świetnymi psychologami. Wiedzieli, że Żyd inaczej się zachowuje. I od razu do bramy wciągali, a tam dawaj rozporek albo od razu pieniądze.
Minęło pięć lat od tej szkolnej wycieczki, zanim mama powiedziała jej: "Polscy sąsiedzi z Radziłowa mordowali Żydów, każdy to wie, ale nikt się do nie przyzna". W szkole nigdy się tego nie dowiedziała.
W czasie morderstw Żydów w Wąsoszu nie było żadnej władzy, gdyż Rosjanie wyszli, a Niemcy tylko się pokazali, lecz przy mordowaniu Żydów ich nie było. Morderstw w tym dniu dokonywali sami Polacy.
Ta nienawiść do Żydów była podsycana w kościele i szkole, na religii prrzypominano, kto ukrzyżował Chrystusa. Kto jest za to odpowiedziany i komu się lepiej powodzi. Za to, że bieda panowała w polskich domach. Winę za wszystko ponosili Żydzi.
W konsekwencji tych ustaleń ideologowie polskiej prawicy sformułowali tezę, że Żydzi są największym wrogiem Polski, ponieważ są największym i najgroźniejszym "wewnętrznym" zaborcą Polaków.
Tak samo funkcjonowała przez dekady negacja faktu istnienia miast śmierci. To, co działo się na Białostocczyźnie w lecie 1941 r., w takich miejscowościach jak Jedwabne, Radziłów, Szczuczyn, Rajgród i dziesiątkach innych, było straszne, prawie niewyobrażalne.