Cytaty Tomasz Białkowski

Dodaj cytat
... czas może czynić cuda. To, co jeszcze dzisiaj jest niemożliwe, jutro stanie się realne.
Hitler zniszczy ten piękny kraj, zabije własnych obywateli. Zostaną tylko żarłoczne monstra, potwory, bezmyślnie wykonujące szalone rozkazy. Tutaj wkrótce będzie piekło, które zagarnie wszystkich.
Śmierć przybędzie do Lotzen... Zabierze wszystkich z Bethanien!... Najpierw da mi nadzieję... Wyruszą w drogę na Gustloff. Tam Śmierć da im pokarm z mrozu, napoi wodą, która będzie lodem. Będą połykać lód... Staną się lodem... Kawałkami lodu na morzu rozpaczy...
Zrozumiał powody, dla których władze zbudowały na tych terenach ośrodki dla chorych psychicznie. To był świat odległy, niedostępny, na uboczu. Miejsce, którym nikt się nie interesował. Obce i półdzikie. Niczym wilgotna ciemna piwnica, w której panuje wieczny chłód, trzyma się tam rzeczy zbędne, wadliwe. Nie wiedzieć czemu zatrzymane, chociaż ich miejsce jest na śmietniku. (...)
Te miejsca to wyspy szaleństwa, ogrodzone drutem kolczastym i betonowymi słupami na morzu falujących na wietrze traw, łanów zbóż, tysięcy hektarów lasów. Teraz niedostępne po dwakroć, bo chronione przez trzaskający mróz i zbrylone popielato-białe zaspy.
Wierzy pan w świat idealny, bez chorych, kalekich, przestępców, uzależnionych, starców? To piękna idea. Marzenie starożytnych, którzy wariatów wypędzali, nie próbowali leczyć. My postawiliśmy na system, w którym są oni wyłapywani, rejestrowani i trzymani w wydzielonej przestrzeni, z dala od zdrowych Niemców.(...)
A zatem nie chodzi w tym wypadku o przeludnienie i tworzenie miejsc dla zdrowych. Tutaj ważne jest tylko i wyłącznie oczyszczenie państwa z jednostek nieprodukcyjnych, hamujących rozwój, których bezpośrednia obecność w otoczeniu stwarza niepożądaną atmosferę, a nawet jest nieestetyczna.
... nie siła fizyczna decyduje o wygranej, lecz pomysłowość i odwaga.
Pomyślał, że czasami (...) zło też się boi.(...) Tak, teraz zło czuło lęk. Chowało się, podrzucało mu fałszywe tropy. Myślało, że jest głupi. Jak bardzo się myliło! Zło czuło strach.Pierwszy raz od dawna. Zło wiedziało, że nadchodzi dzień sądu. Tym bardziej się bało.
A ci, co przyjdą po latach, za spirytus i garść monety wygrzebią z gliny czaszki Świętych i ich oprawców. I nie będzie między nimi różnicy... Nie dowie się nikt, kto czynił dobro, a kto zło.
Idąc środkiem korytarza w białej koszuli, uśmiechał się tajemniczo do mijanych pacjentów i ich opiekunów. Kłaniał się im. Czuł się jak Judasz, który ma świadomość misji. Nie był zdrajcą, leczy tym, który jest konieczny, aby dzieło się dokonało. Wtedy było to Zmartwychwstanie. Teraz będzie to odrodzenie gatunku ludzkiego. Oczyszczenie go. Nowy człowiek. Starannie stworzony. Bez wad. Doskonały.
Doktor Radfelsberger spojrzał Rauschowi prosto w oczy. Zobaczył w nich przerażenie. Widział je już tyle razy u pacjentów.To jednak było wyjątkowe. Na dnie przerażenia leżała wściekłość. Tak naprawdę to ona domagała się odpowiedzi. (...) Obowiązek nakazywał mu dbać o niego jak o każdego innego pacjenta. Rozum mówił, że właśnie przebywa ze złem w czystej postaci. Dla niepoznaki ukrytym pod postacią pięknego młodzieńca.
W oknach mazurskich (...) czasami tliło się światło. Miejscowi zasiadali do kolacji. Żyli zgodnie z rytmem wyznaczonym setki lat wcześniej. Pracowali, mnożyli się w obrębie swojej społeczności, wychowywali potomstwo, tak jak ich uczono. Potem umierali, cicho, bez pretensji, z godnością. Rausch nie miał wątpliwości, że jemu nie będzie dany taki koniec.
To się stawało obsesją. Myślenie o ojcu, o tym, że może ciągle żyje i to całkiem blisko. Kiedyś wyparty z myśli, zamordowany, teraz wracał niczym upiór z koszmarnego snu. Straszny i szalony. Przypięty łańcuchami do ściany, w żelaznym kasku na głowie, w kaftanie, liżący wilgotne ściany, grzebiący we własnych ekskrementach, ciskający przekleństwa w niebo, kopulujący z pniem drzewa. Nienawidził go.
Bajki o niedożywionych dzieciach w zakładzie może pan opowiadać po knajpach. Obaj dobrze wiemy, że jest to polecenie odgórne. Mają dostawać mało jedzenia, żeby były słabe. A jak już coś dostają, to z wkładką barbituranów, po których przychodzą trudności z oddychaniem, a potem niewydolność płuc. Na deser zastrzyki ze skopolaminy. Takie to są prawdziwe opowieści o dzieciach. To jest ta specjalistyczna kuracja. Przecież one mają zniknąć raz na zawsze. Niemowlęta, maluchy, aż po te szesnastoletnie.
Wiem, kim zostałeś. Widziałem twój mundur na wieszaku. Wiem czym się zajmujesz. Umiałem słuchać radia, chociaż niewiele mówiło. Stanąłeś po stronie zła.Czy ty nie rozumiesz, że to zło zagarnęło cały ten kraj? Nie uratujesz przed nim matki. Ci, którym służysz będą cię mamić i oszukiwać. Zdradzą cię i opuszczą.
Świat, który znałem, już nie istnieje. Ten za oknem nie jest moim światem. Rzecz w tym, że on wchodzi do mnie bez mojego życzenia. Wkrótce mnie zniszczy. Byłem ślepy i głuchy na to wszystko, co działo się dookoła. Kiedy mogłem coś zrobić, schowałem się w skorupę. Ale wytrząsnęli mnie z niej. I teraz co? Chociażbym znalazł dowody na to, że nie jestem Żydem, to ja ich nikomu przekazywał nie będę. Ja w tej chwili wolę być Żyd, niż nim nie być. Czuję, że bez mojej wiedzy postawili mnie po właściwej stronie. I co z tego, że przegranej?
- O czym mówisz, Auguście? (...)
- Okazało się, że ja też jestem Żyd! Zawsze myślałem, że jestem wiernym obywatelem Republiki, potem Rzeszy. Niedawno zaczęli grzebać w mojej metryce. No i ustalili, że jestem kłamcą! Ochrzczonym, bo ochrzczonym, lecz kłamcą! Ja, który nie mówię słowa w jidisz! (...) Ja jestem Żyd! Teraz, jak to się mówi, tylko "przynależę do państwa". Ustawa odebrała mi obywatelstwo. (...) Nie mogę chodzić do teatru, kina, na koncerty. Nawet sklepy mi wyznaczono. Ja teraz mam inne niż ty niebo nad głową. Schrony inne, hotele.
Ja nie musiałem wyjeżdżać. Jakbym się uparł, to miałbym gazowania na całe lata! Wartheland to są czterdzieści cztery tysiące kilometrów kwadratowych, to są grubo ponad cztery miliony ludzi! Jakby było trzeba, to wykopałbym dół pod każdym drzewem!
Ja panu, panie oficerze, mówiłem, że lubię tajemnice, ale takich tajemnic nie zniosę! U mnie musi być wszystko na swoim miejscu. Jak wchodzę do szpitala, to mam wcześniej ustalony plan w szczegółach. Strzykawka,dwa centymetry sześcienne somnifenu i do budy! Dwadzieścia minut pracy silnika ciężarówki i do dołu! A potem na obiad! U mnie wszystko musi być poukładane.
Nie rozmawiali zbyt wiele. Nie mieli za bardzo o czym. Należeli do dwóch różnych światów. To była prosta dziewczyna. Powiedziała mu, że przed wojną chciała iść na studia medyczne. Nawet na chwilę w to nie uwierzył. Była zbyt głupia i leniwa, aby mieć takie plany. Widocznie takie wyznanie miało poprawić jej notowania.
Nie ma takiego komunisty, który nie wyrzekłby się partii po tym, jak wsadzi mu się do gęby gumowy wąż i wleje kilka wiader wody. Nie ma takiego księdza, który nie wyrzekłby się Boga, wisząc nad ziemią zaczepiony na haku. Nikt nie wzniesie rąk do nieba, mając zerwane ścięgna ramion. To byłby cud.
Jest czasami takie życie, które nie jest warte trwania.