Faza pierwsza: Niepokój recenzja

PUFF!

Autor: @JulieWellings ·4 minuty
2013-02-03
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Są książki, które bardzo chcę przeczytać, lecz kiedy już je mam w swoich rękach to czytanie ich idzie mi jak krew z nosa. Zazwyczaj jest to spowodowane moimi zbyt dużymi oczekiwaniami po takiej powieści. Że tyle o niej słyszałam, że wiele pochlebnych recenzji, a tu nagle zaczynam lekturę… i nic. Żadnych fajerwerków, ani niczego podobnego tylko zwykła, przeciętna historia. Tak było również w przypadku kultowej serii Gone, a dokładniej jej pierwszej części, czyli Gone: Zniknęli. Faza pierwsza: Niepokój. Książka okazała się bardzo długa i rozciągnięta, podobnie jak tytuł. I o ile początek dzieła mnie bardzo pozytywnie zaskoczył, później było już nudno, bardzo nudno… Pierwsza część Gone zaczyna się w chwili, gdy wszystkie osoby powyżej piętnastego roku życia znikają. W jednej sekundzie. Byli i już ich nie ma. Zdezorientowane dzieci i nastolatki starają się zrozumieć co się właśnie stało. Sam próbuje wszystkich uspokoić i o dziwo zaczynają go słuchać. Powoli przyzwyczajają się do myśli, że są sami i nikt im nie pomoże. Wkrótce odkrywają także barierę oddzielającą Perdido Beach od reszty świata. Chłopak wraz ze swoimi przyjaciółmi próbują znaleźć wyjście z ETAP–u (Ekstremalne Terytorium Alei Promieniotwórczej). W tym czasie władzę przejmują dzieciaki z Coates Academy na czele z Cainem. Co łączy te wszystkie zdarzenia? I czy wszystko zaczęło się od usunięcia dorosłych, czy może dużo wcześniej? Do tej pory wydawało mi się, że lubię takie historie. Od dawna polowałam na tą serię i w sumie nie mogłam się doczekać aż ją przeczytam. Nie spodziewałam się, że może mi się nie spodobać. Oczekiwałam wielu wątków, ale chyba nie aż tylu. Pierwszy tom Gone okazał się bardzo pogmatwany i tak naprawdę przez całą książkę nie wyjaśniła się nawet 1/3 fabuły. Wiem, że ten cykl ma 6 (?) części i nie liczę na to, że w jednej wszystko się wyjaśni, jednak powinno to być w granicach normy, a dla mnie Michael Grant trochę przekombinował. W tej książce nie ma co liczyć na minimalizm w żadnym stopniu. Podobnie sprawa ma się z postaciami. Sam, Astrid, Caine, Diana, Drake, Lana to tylko wierzchołek góry lodowej. Nie można się w nich co prawda pogubić, bo autor nadał każdemu własne, wyjątkowe cechy, przez co nie spotkałam w Gone dwóch podobnych charakterów, ale według mnie Michael Grant stworzył za dużo bohaterów. Nie będę się rozpisywała nad tym, co by było gdyby, bo rzadko czytelnicy mogą ingerować w tekst. Dlatego dodam tylko, że miałam nadzieję, że niektórzy z nich staną trochę w tle, przez co na pierwszym planie nie powstanie zamieszanie (ja rymuje), lecz to też było tylko czcze marzenie i nic z tego nie wyszło. Książka mimo mojego negatywnego nastawienia nie była najgorsza. Zdarzały się w niej naprawdę ciekawe momenty i było ich dość sporo. Zawsze szukam jakiś plusów i tym razem przyszło mi to dość łatwo. Jednym z pozytywów na pewno jest język autora. Pisze on lekko, ale dojrzale przez co Gone czyta się jednym tchem (u mnie z przerwami na zgrzytanie zębami – u innych nieobowiązkowe). Sądzę, że autor naprawdę potrafi zachęcić do siebie czytelników i widać to po licznych recenzjach tej serii. Może nie stworzył majstersztyku, jednak pokazał, że dzisiejszych pisarzy stać jeszcze na oryginalność. Czytając tę powieść zastanawiałam się, na czym polega jej fenomen i dlaczego stała się tak popularna. Próbuję dostrzec w niej te wszystkie zalety, o których piszą inni czytelnicy i znajduję w Gone jedynie ułamek tego o czym tyle osób się rozpisuje. Ta książka mnie nie wciągnęła, ani nie zafascynowała. Owszem, spędziłam przy niej dość miło kilka wieczorów, ale to wszystko. Nie potrafiłam zauroczyć się tą historią, która sama w sobie jest dobra. Widać przecież jak na dłoni, że autor miał jasno wytyczony cel i konsekwentnie trwał w swoich zamierzeniach. Mimo tego wszystkiego – nie kupuję tej serii i szczerze mówiąc już pierwszym tomem się przejadłam i zanudziłam. Czy polecam tą książkę? Raczej tak. Sądzę, że wielu osobom może ona przypaść do gustu i zachęcić do sięgnięcia po kolejne tomy, bo tak naprawdę, to był dopiero wstęp. Ja jakoś nie odnalazłam się w tej historii i w przyszłości raczej nie sięgnę po kolejne części, ale i tak było dobrze. Może nie jest to rewelacja i arcydzieło, ale dobre czytadło dla młodzieży, jak najbardziej. Jeśli nie macie pewności, czy warto sięgać po Gone, to odpowiadam, że warto. Nie wszystkim się spodoba, jednak ETAP wciągnie większość z was i nie będziecie chcieli z niego wyjść. Wszystko kwestia gustu.
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Faza pierwsza: Niepokój
2 wydania
Faza pierwsza: Niepokój
Michael Grant
8.2/10
Cykl: Gone, tom 1

W mgnieniu oka wszyscy znikają… Zostają najmłodsi. Nastolatki. Uczniowie. Niemowlęta. Nie ma nikogo poza nimi. Nagle milkną telefony. Przestaje działać Internet. Nie ma telewizji. Nikt nie wie, co ...

Komentarze
Faza pierwsza: Niepokój
2 wydania
Faza pierwsza: Niepokój
Michael Grant
8.2/10
Cykl: Gone, tom 1
W mgnieniu oka wszyscy znikają… Zostają najmłodsi. Nastolatki. Uczniowie. Niemowlęta. Nie ma nikogo poza nimi. Nagle milkną telefony. Przestaje działać Internet. Nie ma telewizji. Nikt nie wie, co ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Czasami mamy dość rodziców i ich ciągłych zasad. Gdzieś głęboko w sobie w niektórych sytuacjach chcemy by po prostu zniknęli. Chcemy stać się samodzielni, nieograniczeni, stać ponad prawem. Ale czy z...

@werbalna @werbalna

"Gone. Zniknęli" - chyba mogę powiedzieć, że jest to seria mojego dzieciństwa. Będąc w gimnazjum znalazłam pierwszą część w bibliotece, opis mnie zaintrygował i musiałam ją wypożyczyć. Pochłonęła mni...

@bethwithbooks @bethwithbooks

Pozostałe recenzje @JulieWellings

Ognista
Wzrok w utkwiony w niebie

Smoki. Pomimo tego, że je uwielbiam, to rzadko znajduję książkę z dragońskim motywem, która by mi przypadła do gustu. Jednak lubię ryzykować (prawdziwy ze mnie hardkor, r...

Recenzja książki Ognista
Osaczenie
Wśród kuguarów

Paranormal-romance to... specyficzny gatunek. Ma wielu wrogów, ale jego sprzymierzeńców też nie brakuje. Głównie wśród nastolatek i ja również do nich należę, i podobnie ...

Recenzja książki Osaczenie

Nowe recenzje

Taniec z diabłem
Taniec z diabłem
@na_ksiazke_...:

Przyznam się bez bicia , że Santino jest moim pierwszym przeczytanym dziełem od autorki , choć robiąc przegląd półek że...

Recenzja książki Taniec z diabłem
Za nadobne
Za nadobne
@WystukaneRe...:

W polskiej literaturze mamy mnóstwo nazwisk do wymienienia, których warto wypatrywać w księgarniach. Zarówno kryminały,...

Recenzja książki Za nadobne
Wahadełko w magii
Wahadełko prawdę ci powie...
@Mirka:

@Obrazek „Wahadełko jest narzędziem, które wymaga szacunku, pielęgnacji i połączenia.” Dziś, widząc kogoś posługując...

Recenzja książki Wahadełko w magii