Nie lubię historii. Nigdy jej nie lubiłam i to się raczej nie zmieni. Jednak zainteresował mnie opis „Perfumiarza” Iny Knobloch. Na tyle, że bardzo chciałam go przeczytać. I, choć spodziewałam się czegoś innego, nie zawiodłam się. Wręcz przeciwnie - ta książka podbiła moje serce.
Rodzina Farinów jest niezwykła. Wszyscy jej członkowie mają bardzo dobrze rozwinięty węch, dzięki czemu ich sklep z olejkami zapachowymi cieszy się popularnością w całych Włoszech. W 1685 roku przyszedł na świat potomek Lucii i Giovanniego Antonia, którego nazwano Giovanni Maria. Już od chwili jego narodzin było wiadomo, że odbiera zapachy jeszcze lepiej niż reszta rodziny. Uznano go za niezwykłe dziecko. Jak się później okazało - słusznie.
Giovanni Maria Farina dorasta, a wraz z upływem czasu jego nos staje się coraz bardziej wrażliwy. Tworzy nowe kompozycje zapachowe, czym zyskuje sobie grono klientów, ale także - wrogów. Poza tym, zakochuje się w pięknej Antonii i stara się stworzyć dla niej idealne perfumy, po raz pierwszy z dodatkiem alkoholu. Próbując stworzyć kompozycję, która spodoba się jego wybrance serca, nie zauważa, że ktoś robi wszystko, by mu w tym przeszkodzić…
Realia tej książki osadzone są w siedemnasto- i osiemnastowiecznych Włoszech (później w Niemczech). Przyznam szczerze, niektóre ówczesne zwyczaje były dla mnie bardzo szokujące, wręcz niewiarygodne. Otworzyłam szeroko oczy ze zdumienia, gdy opisano rynek miejski z szubienicą, na której powieszono kucharza za podanie gościom nieświeżego mięsa. W książce można znaleźć sporo tego typu informacji.
Choć „Perfumiarz” jest powieścią historyczną, nie ma tu wielu archaizmów. Na próżno szukać także długich, rozwlekłych opisów. Autorka przedstawiła tylko te informacje, które są naprawdę ważne. Podoba mi się takie dostosowanie książki do współczesnych czytelników. Jestem pewna, że gdyby inni autorzy stosowali ten sam zabieg, wiele osób przekonałoby się do powieści historycznych.
Niewątpliwie, plusem książki są informacje o składnikach perfum i dotyczące ich ciekawostki, znajdujące się na początku każdego rozdziału. Możemy dowiedzieć się, jakie nuty dominowały w pierwszych perfumach świata i czego użyto do ich wytworzenia.
Bardzo przypadł mi do gustu główny bohater, tytułowy „Perfumiarz”. Czasem zazdrościłam mu tak dobrego węchu, chociaż były i takie momenty, kiedy zwyczajnie mu współczułam. Z pewnością dobrze jest odbierać woń narcyzów lepiej niż przeciętny człowiek, ale zapach padliny (była o niej wzmianka w książce) nie jest niczym przyjemnym… Poza świetnym węchem, Giovanni odznacza się również niezwykłą inteligencją oraz pamięcią. I, co najważniejsze - ma uczucia, które Ina Knobloch opisała w mistrzowski sposób.
Warto również dodać, że Giovanni Maria Farina nie jest postacią, która powstała w głowie autorki. On żył naprawdę. Zasłynął jako twórca pierwszych perfum, nazwanych później „eau de Cologne”, czyli „wodą kolońską”. Prawdziwe są także miejsca opisane w powieści. Jednak, niestety, większość postaci, w tym ukochana Perfumiarza - Antonia, nigdy nie istniało. Szkoda. Chciałabym wierzyć, że tak niezwykła historia przedstawiona przez autorkę wydarzyła się naprawdę.
Bardzo podoba mi się również okładka książki. Kolorystyka jest prześliczna, bardzo miła dla oka. Trzeba przyznać, jest w niej coś, co wręcz zachęca do sięgnięcia po „Perfumiarza”.
Ta książka jest po prostu rewelacyjna. Pewnie jeszcze przez jakiś czas będę wracała do niej myślami, próbując przypomnieć sobie nie tylko losy bohaterów, ale też… zapach. Przyjemną woń, którą roztaczają kartki „Perfumiarza”. Woń, której nie sposób zapomnieć…