Dziennikarz Olle Lönnaeus zadebiutował w 2009 roku powieścią "Pokuta", potem ukazała się kolejna książka "Wielkie serce Mike'a Larssona", która zdobyła Nagrodę Południowej Szwecji za Kryminał Roku. "Jedyna prawda" to jego najnowsze dzieło.
W środku nocy Joel otrzymuje telefon od swojego ojca Martena, z którym nie utrzymywał kontaktu od ponad dwudziestu lat. Mężczyzna przerażonym głosem błaga go, by do niego przyszedł. Sam do końca nie wiedząc dlaczego, Joel chwyta w rękę strzelbę i siekierę i rusza przez zamieć do domu ojca. Kiedy po kilku godzinach udaje mu się tam dotrzeć, zastaje go martwego. Wygląda to tak, jakby popełnił samobójstwo. Bohater traci przytomność, a rano przy ciele ojca przyłapuje go policja. Czy funkcjonariusze uznają, że maczał palce w śmierci Martena? Nie jest to tak oczywiste, gdyż zmarły zasłynął wcześniej z malowania obraźliwych karykatur proroka Mahometa, a na ścianie w pokoju, w którym zginął, ktoś odmalował po arabsku słowa "Gniew Boga", co sugerowałoby zemstę ze strony radykalnych wyznawców Islamu...
Powieść wprowadza nas w klimat mroźnej Szwecji. Akcja dzieje się w małym miasteczku, a domy Martena i Joela ulokowane są na odludziu, gdzie gdy spadnie dużo śniegu, nie da się dojechać. To odcięcie od świata wprowadza atmosferę grozy, sprawia, że bohaterowie są bardziej wystawieni na ataki z zewnątrz.
Mniej więcej w jednej trzeciej fabuły do akcji wkracza pochodząca z Libanu policjantka Fatima, która zajmuje się przesłuchiwaniem podejrzanego. Te przesłuchania szybko zamieniają się w interesujące psychologiczne starcia, a osoby biorące w nich udział walczą o dominację i złamanie przeciwnika. Do tego między Fatimą, a Joelem zaczyna wyraźnie iskrzyć, co także zaostrza akcję.
Jednakże powieść nie wzbudziła we mnie jakichś szczególnych emocji. Owszem była wciągająca i to nawet bardzo, bo gdy już się na dobre rozkręciła, to za nic nie mogłam się od niej oderwać, ale dreszczy strachu nie spowodowała.
Myślę, że autor miał przede wszystkim na celu pokazanie, jak groźną rzeczą może być fanatyzm religijny i w jak dużym stopniu może on zawładnąć człowiekiem. W powieści kluczową rolę odgrywa psychologia, a nie przerażające wydarzenia. I chyba dlatego czytelnik podczas lektury odczuwa przede wszystkim ciekawość, co się stanie dalej i kto doprowadził do śmierci Martena.
Wracając do Joela, to w miarę rozwoju fabuły poznaje on coraz więcej faktów dotyczących życia i zachowań swego ojca, o których wcześniej nie miał pojęcia. Powoli kruszy się jego mur nienawiści i mężczyzna dojrzewa do przebaczenia mu dawnych krzywd. Niestety nie ma już możliwości, by z nim o tym porozmawiać...
Według mnie książka jest nieco specyficzna. Z całą pewnością nie jest to tradycyjny kryminał w stylu Agathy Christie. W trakcie czytania przywiódł mi on na myśl raczej "Milczenie owiec", ze względu na całkowite przekonanie podejrzanego do swoich racji, co przywiodło mi na myśl upór Hannibala Lectera. Jednak "Jedyna prawda" z całą pewnością jest lekturą znacznie lżejszą od historii o Hannibalu. Książkę mogę stanowczo polecić miłośnikom gatunku, a także osobom, które lubią dobre powieści psychologiczne. Ja jestem ze spotkania z nią całkiem zadowolona i myślę, że i Wy się nie zawiedziecie.