“I właśnie w tym momencie markiz nadepnął bosą stopą na strzaskaną klatkę piersiową na wpół pogrzebanego w ziemi trupa. Kość przebiła mu piętę. Potknął się, upuścił mały, czarny posążek w bagno. (...) W pięcie prawej stopy czuł ból i ciepło. Miał nadzieję, że nie skaleczył się zbyt głęboko. Nie dysponował już wielkimi zapasami krwi.”
Wersja preferowana przez autora. Zawiera nowy wstęp i opowiadanie O tym jak markiz odzyskał swój płaszcz. Pod ulicami Londynu leży świat, o którym ludziom nawet się nie śniło. Kiedy Richard Mayhew po...