Na tej paradzie próżności łowiłam do woli, dumna z łupów. Do torby zbierałam spojrzenia. Pochwalne i zdziwione, zuchwałe i onieśmielone, rozmarzone i zazdrosne. I wszystkie podniecały mnie, i kochałam się z nimi w wyobraźni. Niektóre były oślizgłe,obmierzłe, jakby ktoś przeciągnął po mnie żabą. Wliczałam je w ryzyko. Wciąż nie umiałam żyć bez spojrzeń.
Został dodany przez: @book.lynn@book.lynn
Pochodzi z książki:
Kolekcjonerka
Kolekcjonerka
Marta Motyl
7.3/10

Wyrafinowanie czy wyuzdanie? Na pewno zmysłowość malowana słowem. Daj się o tym przekonać Marcie Motyl! Bohaterka książki, Magda, nazywa siebie gejszą. Podsyca i realizuje pragnienia, pozuje do aktów...

Komentarze