“Nigdy nie lubiłem tych nocy, gdy pachnąca jodem mgła przychodzi od morza, wciska się w ulice, otula wyspę i odcina ją od reszty świata, sprawia, że w jej bieli znika blask gwiazd i wszystkie kształty poza jasnymi księżycami latarń (...). Zawsze mam wrażenie, że coś może się z niej wyłonić. Coś albo ktoś.”
Na początku jest strach. Strach przed zatonięciem. Strach przed innymi – tymi, którzy mnie nienawidzą, którzy chcą mi się dobrać do skóry. I jeszcze – strach przed prawdą. Uprzedzam: to nie jest jakaś...