Ranek był jaśniejszym odcieniem nocy. Mau czył się, jakby w ogóle nie spał, skulony na ziemi wśród szerokich liści palmy kokosowej, na pewno jednak chwilami jego ciało i umysł wyłączały się, jak gdyby robiły próbę generalną przed śmiercią. Obudził się, a może ożył przy martwym, szarym świetle, zesztywniały i zziębnięty. Fale ledwie się wybrzuszały przy brzegu, morze zaś miało tę samą barwę co niebo, które wciąż płakało.
Został dodany przez: @Adam84@Adam84
Pochodzi z książki:
Nacja
2 wydania
Nacja
Terry Pratchett
7.0/10

W świecie przypominającym nasz, lecz będącym jego alternatywną wersją, wybucha epidemia, a wielka fala powoduje ogromne zniszczenia. Większość ludzi ginie, cywilizacja się chwieje. Tymczasem na małej,...

Komentarze

© 2007 - 2024 nakanapie.pl