Wiem, że w pracy musimy kierować się żelaznymi zasadami prawa. Że każdy czyn, występek ma swój paragraf, ale nie wolno nam nigdy zapominać o człowieczeństwie, że po za tym iż jesteśmy stróżami prawa, jesteśmy też ludźmi. Bo jeśli zapomnimy o tym to wówczas nie my, ale przed nami trzeba będzie chronić społeczeństwo, bo staniemy się zabójczo niebezpieczni.
Policjanci chcieli zawieźć Jacka do domu, ale pomimo, że im obiecał, że się uspokoi i przestanie wreszcie wrzeszczeć i przeklinać to długo nie wytrzymał. Zaczął popadać w coraz większą furię i uznali, że jednak lepiej będzie jak przetrzymają go na posterunku i dopiero kiedy całkowicie ochłonie odtransportują go. Co do jednego byli zgodni, że jak teraz zawiozą go do domu i pozostawią samego to co sił w nogach pobiegnie z powrotem do firmy dołożyć jeszcze prezesikowi. Przejeżdżając obok bloku w którym mieszkał, Wojtek postanowił wejść i dowiedzieć się czegoś więcej od Bożeny. Być może oba potrafi wytłumaczyć to zajście. Jacek wykrzykiwał bez sensu o jakiejś cholernej płytce, o krwiaku Piotrka, który prawdopodobnie dał znać o sobie i, że syn poczęstował go kilkoma sierpowymi. A ona to znaczy Bożena została tam sama z tym wszystkim sparaliżowana. Z tych nieskładnych pozbawionych logiki rzucanych zdań nie można było niczego konkretnego wywnioskować. Dlatego należało to sprawdzić, tym bardziej, że mieli już z nimi niezbyt przyjemne incydenty
Pochodzi z książki:
Proroczy żart
Proroczy żart
Irena Dobosiewicz
10/10

Kiedy następne umówione spotkanie głównej bohaterki Bożeny z dzielnicowym nie dochodzi do skutku, pod wpływem silnych emocji wymyśla diabelski plan, który jej zdaniem powinien doprowadzić do ich naty...

Komentarze