Archer, trzymam za słowo:)
A teraz do rzeczy:
Zawsze mam zarys, szkic, drabinkę wydarzeń. Często też piszę kolejne rozdziały "na żywioł", natomiast czasami rozpisuję je wcześniej w moim "świętym zeszycie", jak go nazywam. Zależy od sytuacji.
Oczywiście, że mam chwile niemocy twórczej. Wiedzą o tym doskonale moi bliscy i przyjaciele. Jestem wtedy nie do życia. Marudzę, jęczę, stękam, albo chodzę z dołem i jestem paskudna. Wtedy zamykam laptopa, czytam, słucham muzyki, oglądam filmy i czekam, aż zła passa minie.
Do tej pory jakoś mijała...
I oby tak zostało:)