Jeśli w człowieku drzemie pasja (no, niechby pasyjka ;)), zawsze warto ją rozwijać :)
Każdy wielki pisarz był kiedyś "no-namem".
"Obsoletki" pani Justyny to krótkie opowiadanka, liczące po półtorej strony, a sama książka ma objętość... tomiku poetyckiego.
Ja bym się na początku nie nastawiał na pozbawianie ludzi spania, jedzenia czy innych ważnych rzeczy ;), ale z czasem - kto wie...
Kto wie...
:)
PS. Ostatnio przeczytałem na pewnym blogu takie zdanie: "Gdybym miała całodobową księgarnię pod oknem, albo nawet po przeciwnej stronie ulicy, to z pewnością pogalopowałabym teraz dzikim pędem po [kolejną] książkę [tego autora]". Wyobrażam sobie, jak miło musi być temu autorowi...