O, masz Przemku rację! Rzeczywiście, tego najbardziej brakuje - jakiejś pozytwnej propozycji "zamiast". Tak! (wahałam się nad użyciem słowa "inteligencja" - i teraz już wiem dlaczego - bo właśnie proponować inteligencja powinna, a nie tylko besztać)
Oczywiście, że można też czytać dla zabicia czasu, dla "odmóżdżenia". To też jest potrzebne, bo daje wytchnienie i odpoczynek. Ale jak rozumiem sprzeciw autorki (a mój na pewno) dotyczy tego, że zwykłe zabijacze czasu umieszcza się na półce literatury wartościowej, rozwijającej.
I racja, że takie podejście od początku - to na pewno szmira, chociaż nie czytałam - jest co najmniej lekceważące. Ale z drugiej strony - jeśli któryś z moich przyjaciół, z którymi rozmawiam często o książkach, powie, że taka a taka rzecz jest super, to zazwyczaj wiem, czego się spodziewać, bo znam gusta moich przyjaciół. A autorka artykułu też jakoś tak to uzasadniała (nie chce mi się już tego znów czytać) - że skoro poleca pani x, to na pewno dno. Widocznie zna panią x :)
To zresztą byłoby ciekawe zadanie - znaleźć jakieś wartościowe lektury, w pełni zasługujące na taką etykietkę, jaką nadaje się niesłusznie przywołanym w artykule dziełom. I chyba rzeczywiscie zadanie niełatwe, bo nie mogą to być rzeczy zbyt trudne. Sama nie wiem...
Co do Browna, to jest chyba dużo lepszych rzeczy: jeśli chodzi o zabawę w teorie spiskowe, jest genialna trylogia "Iluminatus!"; kryminalno-rozrywkowe zabawy z kulturą znajdziemy u Artura Perez-Reverte; śmiałe i niebanalne wkraczanie w przyszłość u doskonałego Neala Stephensona.
Z Coelho trudno, bo nie przepadam za poradnikami o duchowości... może bym poleciła opowieści chasydzkie Bubera (żeby zobaczyć, z czego "Mistrz" pozrzynał), albo jakieś klasyki filozofii - ale tego pewnie przeciętny czytelnik w ogóle nie ugryzie. Książki Rushdiego zawierają w sobie zazwyczaj ogrom wątków duchowych i refleksyjnych, ale znowuż nie tak łopatologicznie podanych.
Co do Wiśniewskiego to w ogóle wymiękam - to jest tak klasyczna grafomania z gatunku Mary Sue, że brak mi propozycji, a na literaturze romansowej się nie znam.
Cegielski - chyba już w międzyczasie przestał być modny?
Może ktoś ma więcej propozycji, czym zastąpić naszych bohaterów?