Temat

Witold Jabłoński - rozmowa nakanapie.pl

Postów na stronie:
2011-08-25 19:40 #
W najbliższym tygodniu na naszej Kanapie zasiądzie Witold Jabłoński - pisarz, tłumacz, kusiciel, esteta, lekkostrawny cynikiem.

Ukończył polonistykę na Uniwersytecie Łódzkim, mieszka i pracuje w Łodzi. Uprawia fantasy historyczną ("Gwiazda Wenus, Gwiazda Lucyfera", "Fryne Hetera") oraz miejski horror („Miasto Nawiedzonych” – fragment na spoti.pl).

Przekłada rosyjską fantastykę, m.in. powieści Kira Bułyczowa ("Operacja żmija"), a także Mariny i Siergieja Diaczenków ("Odźwierny").

Pomawiany o szerzenie antyklerykalizmu, satanizmu i deprawowanie młodzieży przy piwie na konwentach fantastyki, w rzeczywistości ma naturę pustelnika lub pogańskiego filozofa. Prywatnie raczej nieszkodliwy, a ponoć nawet sympatyczny. Pracuje dużo w domu, potem wyrusza w świat. Całym światem bywa często ulica Piotrkowska ze swymi jedynymi w swoim rodzaju pubami i kawiarniami. Tak, czy owak, pisarz jest dzieckiem dużego miasta i najbardziej lubi wyjeżdżać do innych dużych miast. Można go więc spotkać czasem w którejś z europejskich stolic na tarasie artystycznej kafejki lub w nowojorskiej East Village. Doświadczenia i obserwacje z podróży wykorzystuje w powieściach, zarówno historycznych, jak i współczesnych.

Zapraszam do zadawania pytań.
# 2011-08-25 19:40
Odpowiedz
@Kobaltowa
@Kobaltowa
804 książki 110 postów
2011-08-26 10:27 #
Podejrzewam, że zachowuję się jak "gruppies" jakiś, czy jak to tam się nazywa... ale chciałam tylko podziękować za dotychczasowe pisanie i zapytać egoistycznie kiedy będzie więcej? Bo jestem uzależniona od dobrego pisania ;)
# 2011-08-26 10:27
Odpowiedz
@witold_jablonski
@witold_jablonski
13 postów
2011-08-26 12:58 #
Witam! Bardzo dziękuję za dobre słowo :) Obecnie w przygotowaniu w supernowej jest powieść "Słowo i miecz", lecz zapowiadana jest dopiero na początek 2012. Jest to opowieść o tzw. reakcji pogańskiej i buncie Miecława - pierwsza z cyklu moich fantasy historycznych, opartych na wierzeniach słowiańskich. Obecnie pracuję nad jej kontynuacją "Ślepy demon". Napisałem także współczesny miejski horror "Miasto Nawiedzonych", dla którego szukam wydawcy - być może w końcu ukaże się w formie e-booka. Fragmenty obu powieści można znaleźć na spoti.pl; niestety, kryzys branży wydawniczej odbił się na mojej sytuacji - cykl wydawniczy wydłużył się niemożliwie (Słowo... czeka na wydanie od kwietnia 2010!), toteż poszukuję nowych form publikacji. Być może przyjdzie wtedy czas na kontynuację "Fryne hetery" (powieść ma swoją stronę na facebook - zapraszam!). Na razie trzeba robić swoje i nastawić się na przetrwanie...
# 2011-08-26 12:58
Odpowiedz
2011-08-26 13:30 #
Co jest trudniejsze: pisanie własnych książek czy tłumaczenie?
# 2011-08-26 13:30
Odpowiedz
@witold_jablonski
@witold_jablonski
13 postów
2011-08-26 15:30 #
Tłumaczenie rosyjskiej fantastyki to dla mnie przyjemna i łatwa praca - uwielbiam rosyjską tradycję literacką i jej "duszę", której często pozbawiona jest fantasy anglosaska (nie myślę tu o największych, jak Tolkien, rzecz jasna, tylko o przeciętnych nawalankach elfów z trollami). Dla początkujących tłumaczy mam jednak radę: nie wystarczy dobrze znać języka, z którego się przekłada, trzeba też dobrze znać własny. Czasem wpadają mi w ręce takie przekłady, od których włos się na głowie jeży, pełne błędów gramatycznych, składniowych, a nawet ortograficznych. Widocznie w komercyjnych wydawnictwach nie istnieje już redakcja tekstu, a nawet korekta dawno umarła :]
Tworzenie własnych światów to zupełnie inna sprawa - na pewno jest to znacznie trudniejsze.
# 2011-08-26 15:30
Odpowiedz
@patrylandia
@patrylandia
243 książki 1840 postów
2011-08-26 16:49 #
A w jakich książkach Pan się "zaczytuje"? Czy są autorzy po których sięga Pan "z zamkniętymi oczami"?
# 2011-08-26 16:49
Odpowiedz
@witold_jablonski
@witold_jablonski
13 postów
2011-08-26 17:09 #
Za młodu rozczytywałem się w powieściach iberoamerykańskich spod znaku realizmu magicznego, toteż powieścią, do której chętnie wracam, jest "Sto lat samotności" Marqueza. Drugą taką książką jest "Mistrz i Małgorzata" Bułhakowa. Chociaż zaliczane są do "głównego nurtu", obie w dużym stopniu przesycone fantastyką. Dawniej zachwycało mnie także pisarstwo Tomasza Manna, przede wszystkim jego nowele, a także "Czarodziejska góra" i "Doktor Faustus". Lubię także solidne pisarstwo historyczne, mówiące prawdę o świecie, nie zaś pisane "ku pokrzepieniu serc". Wymienię w pierwszym rzędzie "Królów przeklętych" Druona, "Egipcjanina Sinuhe" Waltariego i "Ja, Klaudiusz" Gravesa. Całkiem niedawno zachwyciła mnie trylogia "Troja" Gemmela. A na bezludną wyspę zabrałbym "Władcę pierścieni" - ta powieść uratowała moje zdrowie psychiczne w wojsku, więc sądzę, że podtrzymywałaby mnie na duchu również i tam :)
# 2011-08-26 17:09
Odpowiedz
@nabializm
@nabializm
46 książek 3 posty
2011-08-26 17:56 #
Wspomniany został Egipcjanin Sinuhe, a rozumiem, że też czytałeś Mikaela, można powiedzieć, że widać w tym pewne nawiązanie jakąś drobną inspirację do cyklu o Witelonie, możesz nam napisać jak to się stało, że trafiłeś na Witelona i o nim powstała tak wspaniała tetralogia
# 2011-08-26 17:56
Odpowiedz
@witold_jablonski
@witold_jablonski
13 postów
2011-08-26 19:38 #
Tak się złożyło, że "Mikaela" przeczytałem, gdy byłem już w połowie cyklu - ktoś (może Ty?) zwrócił mi uwagę na pewne podobieństwa. Owszem, jest podobny punkt wyjścia: Mikael pochodzi z nieprawego łoża i wychowany został przez czarownicę, ale poza tym jest to jednak inna postać, odmienne są także dalsze dzieje. Na Witelona natrafiłem znacznie wcześniej, gdy wpadła mi w ręce książeczka Birkenmajera "Witelo najdawniejszy śląski uczony" - zafascynowała mnie jego skrytość i tajemniczość, otwierająca szerokie pole dla twórczej wyobraźni.
# 2011-08-26 19:38
Odpowiedz
@nabializm
@nabializm
46 książek 3 posty
2011-08-26 20:53 #
Ja dzięki Tobie wpadłem na pomysł uzbierania możliwie jak najwięcej oryginalnych wydań poświęconych, życiu i dziele Witelona, mogę szczerze powiedzieć, że dzięki temu poznałem bliżej historię nauki śląska.
Wracając do twórczości wymieniłeś zagranicznych pisarzy, a polscy twórcy, choćby dwudziestolecia międzywojennego jak Miciński, Przybyszewski, Witkacy Schulz, jak ich odnajdujesz czy są dobrymi partnerami dającymi inspirację?
# 2011-08-26 20:53
Odpowiedz
@witold_jablonski
@witold_jablonski
13 postów
2011-08-26 22:50 #
Młoda Polska zawsze mnie fascynowała swą wybujałą formą, a także dekadentyzmem, niekonwencjonalnym mistycyzmem, perwersyjnym erotyzmem - wszystkie te elementy możesz u mnie odnaleźć. Niezwykle inspirowały mnie poematy prozą Micińskiego (znajdziesz aluzje do nich w "Słowie i mieczu") i jego niesamowite powieści, zwłaszcza "Nietota". Wbrew zdaniu wielu krytyków cenię też Przybyszewskiego, przede wszystkim "Synagogę Szatana".
Natomiast Witkacy, Gombrowicz, Schulz to były moje fascynacje licealne oraz studenckie (lata 70. - wtedy zresztą zostali na nowo "odkryci"). Dwaj pierwsi zachwycali świeżym i nowoczesnym podejściem do przemian obyczajowych XX w. [choćby otwarte mówienie o narkomanii i "dewiacjach"], umiejętnością tworzenia groteskowych kontrastów, ironią i autoironią. U Schulza pociągały mnie jego surrealistyczne wizje, mieszanka świata realnego z totalnie wyzwoloną fantazją - co świetnie oddawał film Hasa, który oglądałem z kolegami wielekroć. Bez przesady mogę przyznać, że na tych właśnie pisarzach się wychowałem i od każdego coś "uszczknąłem" do mojej twórczości.
# 2011-08-26 22:50
Odpowiedz
@patrylandia
@patrylandia
243 książki 1840 postów
2011-08-26 23:41 #
A zna Pan twórczość współczesnego, słowackiego pisarza Vladimira Balli? (to a propos odpowiedzi powyżej).
W jakiej atmosferze lubi Pan pisać? Czy musi być cicho, leci jakaś ulubiona muzyka, a jak tak to czy wzbudza ona konkretne emocje i są one później odzwierciedlone w tekście?
# 2011-08-26 23:41
Odpowiedz
@witold_jablonski
@witold_jablonski
13 postów
2011-08-27 00:23 #
Nie czytałem Balli, lecz chyba powinienem się nim zainteresować - jak rozumiem tworzy coś z pogranicza groteski i surrealizmu. Spodobały mi się natomiast powieści ukraińskiego pisarza, Jurija Andruchowycza, zwłaszcza "Dwanaście kręgów".
Najlepiej pisze mi się w mym gabinecie, gdzie mam ciszę, spokój, potrzebne mi książki i płyty pod ręką. Nie uznaję wyjazdów "literackich" - piszę w domu. Wyjeżdżam głównie po to, by spotkać się z ludźmi, porozmawiać i czegoś się o nich dowiedzieć.
Kiedyś mogłem pisać wyłącznie w nocy, gdy jest ciemno i cicho, a więc łatwiej się skupić. Teraz nie jest to już konieczne - gęste żaluzje i słuchawki na uszach tworzą wystarczającą barierę. Słucham dużo muzyki - pisząc Witelona puszczałem sobie sporo średniowiecznej (ale niekoniecznie chorały gregoriańskie - zbyt oklepane), lub stylizowanej, jak np. Clannad; do Fryne inspirowała mnie muzyka barokowa, zwłaszcza Haydn, Mozart, Vivaldi, a także "Orfeusz i Eurydyka" Glucka; pisząc Miasto Nawiedzonych, słuchałem współczesnych, głównie niemieckich grup metalowych, a ostatnio - nurzając się w klimatach słowiańskich przy Słowie i mieczu - polskich zespołów, takich jak "Percival", "Jar", "Żywiołak". Staram się więc często dostosować klimat muzy do epoki, o której piszę... i wtedy rzeczywiście jest moją Muzą ;)
# 2011-08-27 00:23
Odpowiedz
@patrylandia
@patrylandia
243 książki 1840 postów
2011-08-27 06:57 #
...że tak powiem, kurcze, czułam to :-)
a co do BALLI to jest tak, jak Pan mówi. http://nakanapie.pl/autor/balla
Dziękuję za odpowiedź.
# 2011-08-27 06:57
Odpowiedz
P_
@p_goszczycki
7 postów
2011-08-29 06:06 #
Witam.
panie Witoldzie, chciałbym dowiedzieć się czegoś więcej na temat własnie kryzysu w branży wydawniczej, jak pan to ujął. Dlaczego szuka pan wydawców. Rozumiem, że nie jest to łatwe i przyjemne, aby KTOŚ wyłożył kilka tyś zł na druk książki, a Pan - jak się domyślam - nie pisze wierszy, które na siłę trzeba opublikować, bo sa "genialne". Do czego zmierzam: Na czym polega szukanie wydawców. Pisze pan, że któraś z książek czeka na opublikowanie już (prawie) półtora roku. Ilu wydawców zrezygnowało z niej? Co mówili? Jestem przekonany, że półtora roku - czekanie na wydawcę (aż sam przyjdzie) to trochę nie tak. Mój SPACER ZA LOKOMOTYWĄ został napisany w 2005, a gotowy do publikacji był trzy lata później. Ba, w zeszłym roku, redagując książki dla jednego z wydawnictw, usiadłem również do swojej rzeczy. Wszystko szło fajnie. I darmowa korekta (koleżanki polonistki) i zdjęcia, i dotarłem w czas do bardzo fajnych informacji nt ksiązki, zdobyłem wielu patronów medialnych, podszlifowałem okładkę..., do tego czasopismo regionalne, kilka materiałow pod ksiazki mi już opublikowało... jak by tego było mało, za miesiąc jest równe STO LAT od przejazdu pierwszego pociągu na szlaku - który opisuję w swej prozie. I co? Wójt, nie może sam podjąć decyzji, a na radzie gminy mój wniosek był juz wielokrotnie przedstawiany, i jak narazie, są ważniejsze wydatki. Składałem wniosek - wyżej. Do rady miasta, a oni stwierdzili - że nie jest to w ich kompetencji, i tak naprawdę guzik ich obchodzi kolejnictwo. Mało tego, złożyłem wniosek do Urzędu Marszałkowskiego to otrzymałem odpowiedź, że trzymają kciuki za ideę, że dadzą logo, jak ja uzyskam kasę na wydanie, bo Oni nie są w stanie mi pomóc, bo sami musza skądś czerpać na swoje wydatki...
Panie Witoldzie, prosze więc nie narzekać, że tylko półtora roku można czekac z wydaniem ksiązki. I co pan na to?
Z serdecznościami
Piotr Goszczycki
# 2011-08-29 06:06
Odpowiedz
@witold_jablonski
@witold_jablonski
13 postów
2011-08-29 10:19 #
Witam! Jak zwykle: kiedy nie wiadomo, o co chodzi, na pewno chodzi o kasę. Pisarstwo nie jest moim hobby, tylko zawodem, z którego usiłuję (to chyba najwłaściwsze słowo) się utrzymać.To oznacza, że jeśli średnio raz na 2 lata nie opublikuję nowego tytułu, czeka mnie - jako profesjonalistę - śmierć głodowa. Nie piszę "sobie a muzom" z nadzieją, że ktoś to kiedyś wyda - jestem profesjonalistą, który ma na koncie kilka opublikowanych tytułów, które sprzedały się nie najgorzej. Bo samo wydanie książki nie jest problemem - prawdziwy problem to sprzedaż. Żyjemy w kraju, w którym 55% obywateli przyznaje bez żenady, że nie kupuje i nie czyta żadnych książek. Kryzys w branży wydawniczej ma kilka aspektów. Oficyny wydawnicze nie są instytucjami charytatywnymi, których jedynym celem jest wspomaganie ubogich geniuszy - są to przede wszystkim przedsiębiorstwa handlowe. Jeśli książka się źle sprzedaje i dystrybutor jej nie chce, wydawnictwo może zbankrutować, pisarz zaś ląduje na bruku. Podatek VAT na książki sprawił wzrost cen, a co za tym idzie zmniejszenie sprzedaży. Wydawnictwa wpadły w panikę i nie zawierają nowych umów, wznawiają tylko to, co się wcześniej sprzedało. Dlatego moje poszukiwania nowego wydawcy, jak na razie, są bezowocne. A powieść "Słowo i miecz" dawno została złożona i umowa została podpisana - co z tego, skoro wciąż leży w zamrażarce, bo nie ma kasy na jej wydanie i promocję. To szalenie frustrująca sytuacja, gdy się wie, że świetny temat tak się marnuje, czekając na lepsze czasy. Nie ma wyjścia: trzeba zacisnąć zęby, robić swoje i przetrwać. Może w przyszłym roku się trochę polepszy. Czego i Panu życzę - przede wszystkim znalezienia sponsora, który dofinansuje ten projekt.
# 2011-08-29 10:19
Odpowiedz
RA
@Rawena
1 post
2011-08-29 19:52 #
A ja mam takie pytanie, gdyż zdaje się, iż ono jeszcze nie padło: jak wyglądają Pańskie plany odnośnie nowych powieści?
# 2011-08-29 19:52
Odpowiedz
@witold_jablonski
@witold_jablonski
13 postów
2011-08-29 23:01 #
Jak już wspomniałem wyżej, pracuję teraz nad kolejną fantasy słowiańską, "Ślepy demon", która jest w pewnym stopniu kontynuacją "Słowa i miecza". Opowiada o nieszczęsnym Zbigniewie, starszym bracie Krzywoustego, pozbawionym władzy, oczu i w końcu życia. Zanim jednak nastąpi ta tragiczna chwila, chcę pokazać mego bohatera inaczej, niż to robili wcześniejsi pisarze, którzy widzieli w nim zdrajcę i nieudacznika. Dla mnie to postać piękna i tragiczna, naznaczona magicznym piętnem fatalizmu. Zawsze lubiłem takie postacie, więc myślę, że powieść wypadnie ciekawie. Dzieje młodego czarodzieja wypełnią dwa tomy, więc sporo jeszcze pracy przede mną.
"Miasto Nawiedzonych" jest również tak zakończone, by można było dopisać 2 tom - chętnie zagłębiłbym się znowu w postindustrialną wizję miejskiego horroru. Jeśli powieść "chwyci" na pewno napiszę ciąg dalszy. I wciąż czeka na swoją kontynuację "Fryne hetera", a właściwie: na lepsze czasy.
Chodzi mi też po głowie kolejna powieść współczesna, przypominająca "Kochanka Czerwonej Gwiazdy", ale za wcześnie o niej mówić - na razie temat jej rysuje się dosyć mgliście i chaotycznie. Wiem, że ważną rolę odegrają w niej sieć internetowa oraz mroczne zaplecza nocnych klubów, oferujących szczególne uciechy. Tyle na razie mogę zdradzić...
# 2011-08-29 23:01
Odpowiedz
@agacia
@agacia
64 książki 958 postów
2011-08-29 23:14 #
Czy Pana zdaniem czytanie jest sexy?
# 2011-08-29 23:14
Odpowiedz
DO
@doma.st91
1 post
2011-08-29 23:38 #
Czy zdarzyło się czerpać Panu z mitów słowiańskich?
# 2011-08-29 23:38
Odpowiedz
@witold_jablonski
@witold_jablonski
13 postów
2011-08-30 11:13 #
>agacia Cha, cha, bez wątpienia :) Czyjaś inteligencja, erudycja, błyskotliwość często bywają dla mnie pociągające, a te cechy daje właśnie oczytanie. Przyjemnie mieć o czym porozmawiać przy kolacji oraz śniadaniu... Mówiąc nieco poważniej, wziąłem udział w takiej akcji na fejsbuku, gdyż uważam, że to znakomity sposób na promowanie czytania.
# 2011-08-30 11:13
Odpowiedz
@witold_jablonski
@witold_jablonski
13 postów
2011-08-30 11:23 #
>doma Tworzenie fantasy historycznej jest łatwiejsze od pisania „twardej” fantasy i zarazem trudniejsze. Łatwiejsze, bo nie trzeba wymyślać świata od A do Z, można dotrzeć do różnych źródeł, opracowań itp. Trudniejsze, bo zawsze istnieje ryzyko, że kreując tło historyczne, nie unikniesz jakiejś, chociażby drobnej „wpadki”, której nie omieszkają wytknąć Drodzy Czytelnicy. Zarazem jednak nasycenie opowieści elementami fantastycznymi osłabia realizm historii i pozwala bardziej oswobodzić wyobraźnię. Coś takiego zrobiła przecież Marion Zimmer-Bradley w „Mgłach Avalonu” – na tło niby historyczne rzuciła dzieje legendarnych postaci. Podobnie postąpił David Gemmell w znakomitej trylogii „Troja”. Tego typu powieści były dla mnie prawdziwym objawieniem i zainspirowały do stworzenia fantasy słowiańskiej, gdzie również na konkretnym tle historycznym występują na poły baśniowi bohaterowie. Takie połączenie gatunków wydaje mi się ciekawe i ożywcze w stosunku do trochę już skostniałej w schematach klasycznej fantasy.
W swojej najnowszej powieści „Słowo i miecz” staram się nawiązać do tego typu poetyki i stworzyć rodzimy, pogański mit, który byłby alternatywą dla narzuconego nam siłą chrześcijaństwa. Inspiracją były dla mnie klasyczne dzieła, zwłaszcza szekspirowski „Makbet” i „Mgły Avalonu”. Świat słowiański nie jest u mnie, jak w dawniejszej polskiej literaturze, naiwnie przaśny, poczciwy i infantylny. Mam nadzieję, że udało mi się stworzyć odpowiednio „gotycką” atmosferę, mieszaninę tajemniczości i grozy, demonizmu i okrucieństwa. Moja historia bardziej przypomina dark fantasy, niż optymistyczne, mimo wszystko, baśnie Tolkiena.
Mitologie celtycka i skandynawska zostały już praktycznie całkowicie wyeksploatowane w tworzonych masowo na Zachodzie powieściach fantasy. Ile można pisać o nawalankach elfów z trollami? Tymczasem rodzimy, słowiański świat nadprzyrodzony przypomina Atlantydę, zatopioną w morzu ignorancji i zapomnienia, bo chrześcijaństwo zniszczyło niemal całkowicie nasze kulturowe korzenie - i wciąż czeka na swego odkrywcę.
# 2011-08-30 11:23
Odpowiedz
OL
@olkus
16 książek 1 post
2011-09-08 19:54 #
Jak postrzegasz współczesną sytuację literatury fantastycznej? Chodzi mi tutaj zarówno o tendencje międzynarodowe jak i narodowe, a także autorów zarówno ogólnie lub- jeśli masz taką ochotę- z konkretnymi nazwiskami. Co myślisz o tym, co powstaje w tym gatunku i jak to oceniasz? Jakie są Twoje przewidywania i nadzieje? Wiem że to dość ogólne i szerokie pytanie ale mam nadzieję że odpowiedź również taka będzie :)
# 2011-09-08 19:54
Odpowiedz
@witold_jablonski
@witold_jablonski
13 postów
2011-09-08 20:44 #
Nie mam odwagi wypowiadać się zbyt pryncypialnie na tak szeroko postawione zagadnienie - nie śledzę aż tak uważnie fantastyki światowej i polskiej, by uważać się za kompetentnego znawcę. Czasem coś czytam z tego gatunku, by zobaczyć, co robi "konkurencja" albo, gdy zaciekawi mnie temat, lecz nie uważam się za eksperta. Niezręcznie byłoby mi się także wypowiadać na temat kolegów po piórze - to zawsze wygląda podejrzanie, bo gdy się kogoś pochwali, powiedzą: kumoterstwo, kiedy zgani, powiedzą: zazdrości.
Jeśli zaś chodzi o moje bardzo ogólne obserwacje, dostrzegam w latach 90. ubiegłego stulecia wielki odwrót od "twardej" SF, eksploatującej głównie temat podboju kosmosu i opartej na fascynacji technologią, a także odkryciami naukowymi. W tychże latach, wraz z upadkiem komunizmu i muru berlińskiego, zawaliła się też wiara w 3 "pewniki" wieku XX: postęp techniczny, naukowy, społeczny. (Jak wiadomo, żaden z pisarzy SF nie przewidział 3 rzeczy: komputera osobistego, telefonu komórkowego i upadku komunizmu). Z nowym stuleciem i tysiącleciem wkroczyliśmy w epokę bardziej irracjonalną, przesyconą nawrotem zainteresowania magią, dawnymi mitami, legendami, mroczną stroną człowieka itp. Stąd, jak sądzę, triumfalny pochód literatury fantasy i jej powodzenie na całym świecie, której niewątpliwym prekursorem u nas był Andrzej Sapkowski - jego Wiedźmin odmienił oblicze polskiej fantastyki. Żyjemy w nowej epoce, bardziej nawiązującej do średniowiecza, baroku i romantyzmu (powodzenie opowieści o wampirach też przecież nie wzięło się znikąd). Nic w tym dziwnego, bo w kulturze europejskiej od wieków istniała taka przeplatanka: po epokach "oświeceniowych" następowały bardziej "mistyczne". I taką też literaturę obecnie tworzą polscy fantaści - wydaje mi się, że nie odstajemy tak bardzo od światowych trendów, chociaż moglibyśmy nie powielać ich naśladowczo i bardziej czerpać ze źródeł rodzimej kultury. Byłbym jednak ostatnim, który śmiałby dyktować kolegom pisarzom, co i jak mają pisać.
# 2011-09-08 20:44
Odpowiedz
T.
@t.deda
1 post
2011-09-09 18:10 #
1.Czy zdarza się w Pańskiej twórczości taka sytuacja, że któryś z bohaterów powieści jest odzwierciedleniem kogoś, kogo Pan zna w rzeczywistości?
2.Nie uważa Pan, że styl współczesnych polskich (i nie tylko) pisarzy fantasy zabija "klimat"? Mam tu na myśli takie działania jak nadmierne wykorzystywanie wulgaryzmów czy bogate opisy seksualności bohaterów, które w moim odczuciu mają odciągnąć uwagę czytelnika od co najwyżej przeciętnej fabuły książki.
# 2011-09-09 18:10
Odpowiedz
@witold_jablonski
@witold_jablonski
13 postów
2011-09-09 23:48 #
O tak, to fajna zabawa literacka, choć dostępna tylko dla wtajemniczonych (znających realia, w jakich powstawała powieść). Zdarzało mi się mścić na wrogach, przedstawiając ich w karykaturze (inkwizytor Jerzy z Kropiwnicy i oprawca Mirosław z Orzechowa w cyklu o Witelonie) i portretować przyjaciół, także pod ich prawdziwym imieniem (Gniewko, tamże). W ogóle, jest rzeczą naturalną, że choćby nie wiem, jak bardzo fantastyczną opowieść się tworzyło, postacie muszą być wiarygodne psychologicznie - a wiedzę na temat ludzkich zachowań najlepiej czerpać z życiowych obserwacji.
Ogromnie irytuje mnie maniera "rzucania mięsem" na każdej stronie u niektórych pisarzy. Rozumiem, że cieszy to małolatów, którzy upajają się "brzydkimi słowami", tak samo, jak pierwszym papierosem i łykiem piwa. Przekleństwo to środek artystyczny i trzeba go stosować z wyczuciem. Jeśli się go nadużywa, po iluś tam stronach przestaje robić wrażenie. A chwilami wygląda wręcz absurdalnie, np. kapitan statku, który podczas bitwy morskiej wygłasza długą tyradę klątw, jaka w huku armat raczej nie miała prawa być słyszana [ci, którzy czytali, domyślą się, o jaką marynistyczną powieść chodzi]. Zgadzam się, niestety, że czasem owe "kwieciste" wiązanki mają przysłonić miałkość fabuły i płyciznę psychologiczną bohaterów. Każdy orze, jak może...
# 2011-09-09 23:48
Odpowiedz
@nabializm
@nabializm
46 książek 3 posty
2011-09-13 09:51 #
Jak dobrze pamiętam na w latach 89-90 powstała trylogia Dagome iudex Z. Nienackiego, to chyba pierwsza książka nawiązująca do korzeni, czasów przedchrześcijańskich, o brutalnej treści, gdzie głowy lecą nieustannie, książka była jednak niedostrzeżona przez czytelników.

Wulgaryzmy jak dla mnie najlepiej pasują wśród libertynów XVII-XVIII wieku, Claude Le Petit, i jego sonet jebacki, to były czasy palenia na stosie i wielu biedaków tak straciło życie, Taki los spotkał Jacques'a Chaussona, a potem Claude'a La Petita, którego sonet poświęcony śmierci przyjaciela oskarżonego o sodomię i libertynizm, stracono na stosie w 1661, sam Petit spalony został rok później, Marquis de Sade XVIII wieku miał więcej "szczęścia" bo prawie całe życie przesiedział w więzieniu, następnie w zakładzie dla obłąkanych. I mimo tych trudnych, okropnych warunków dzieła tych twórców zachowały się do naszych czasów. Później mamy wysyp literatury seksualnej, wydawanej przez anonimowych twórców, „Perła. Magazyn Lektur Pikantnych i Lubieżnych" XIX wiek, Apollinaire, Bataille tak, żeby wymienić charakterystycznych twórców. Tak się rozpisałem, ale należy pamiętać, że kiedyś było znacznie trudniej mieć własne zdanie, i trzeba było wykazać się ogromną odwagą.

Jak już jestem przy libertynach, napisz nam jaki wnieśli wkład do Twojej twórczości?
# 2011-09-13 09:51
Odpowiedz
@witold_jablonski
@witold_jablonski
13 postów
2011-09-13 17:09 #
Trylogia Nienackiego nie trafiła w swój czas i podzieliła los prekursorskich utworów. O ile wiem, była jednak czytana, lecz nie wpłynęła na masową /pod/świadomość i obecnie jest niemal całkowicie zapomniana, pokryta kurzem bibliotek. Zamysł był ciekawy, lecz autor, w moim odczuciu, nie do końca dał sobie radę z oporną materią. Prawdopodobnie słabo znał powstającą na Zachodzie literaturę fantasy, toteż nie potrafił sprostać wymogom gatunku: zabrakło wartkiej, wciągającej akcji, pełnokrwistych bohaterów i fascynującej, magicznej wizji przedchrześcijańskiego świata, która wypadła zastanawiająco ubogo. Wydaje się, że pisarz nie był w stanie pozbyć się, uwierającego go mocno, gorsetu światopoglądu chrześcijańskiego.
Za młodu zaczytywałem się Wolterem, Diderotem, później "odkryłem" dla siebie markiza de Sade. Jako pracownik Wydawnictwa Łódzkiego wniosłem nawet wkład redakcyjny w edycję "Filozofii w buduarze", tłumaczonej przez mego przyjaciela, Mateusza Fabjanowskiego. Libertyńska literatura dała mi trzeźwe spojrzenie na otaczający świat i odwagę w zgłębianiu "zakazanych" tematów, pomogła w obalaniu licznych tabu, narzuconych przez kulturę chrześcijańską. Jej duch racjonalistyczny nie skonfliktował się jednak w moim umyśle z fascynacją magią, okultyzmem i innymi zjawiskami "nie z tego świata". Pamiętajmy, że epoka Oświecenia była nie tylko czasem wojujących ateistów, lecz także wybitnych magów jak Cagliostro, czy hrabia de Saint-Germain. Czy byli przy tym wielkimi oszustami albo mitomanami, to już całkiem inna historia... Tak, czy owak, zawsze fascynował mnie swoisty bunt artystów i intelektualistów wobec przesądów swego środowiska i danej epoki - z takiego buntu wyrosła m.in. także moja twórczość.
# 2011-09-13 17:09
Odpowiedz
Odpowiedź
Grupa

Autorzy

Wszystko o autorach