Temat

Osobliwy konkurs

Postów na stronie:
2012-11-13 23:35 #
Kto chce wygrać książkę "Osobliwy dom pani Peregrine", Ransom Riggsa?





Zasady konkursu są bardzo proste. Wystarczy, że tym wątku opiszecie jakiś "osobliwy dom" :-)

Na odpowiedzi czekamy do końca 18.11 (niedziela).

Wygra najciekawszy, najstraszliwszy, najśmieszniejszy... po prostu ten opis, który nas urzeknie :-)

Nagrodą jest egzemplarz książki "Osobliwy dom pani Peregrine", Ransom Riggsa.

Wyniki ogłosimy 21 listopada.

Powodzenia!
# 2012-11-13 23:35
Odpowiedz
@yummy
@yummy
1 książkę 7 postów
2012-11-14 10:05 #
Był taki dom... Chyba nawet jeszcze jest, ale już tam nie jeżdżę. Rogowo koło Żnina, co roku jeździłam tam do kuzynki na wakacje. Czasem, gdy byłyśmy już podlotkami wychodziłyśmy sobie na spacery po wsi i kiedyś ona mnie tam zaprowadziła. Opowiedziała mi do tego całą historię... Był to dom, w którym rzekomo straszy... Nie wiem, czy zadziałała moja wyobraźnia, ale jeszcze tego samego wieczoru, gdy tam stałyśmy wydawało mi się, że widziałam kogoś za firanką. Moja kuzynka zresztą też, ale do dzisiejszego dnia, nie wiem, czy chciała mnie nabrać, czy faktycznie było coś na rzeczy... Nie mogę tego zweryfikować po latach, bo kuzynka ma już własną rodzinę i wyprowadziła się z Rogowa, a w jej rodzinnym domu nie ma już nikogo. Ciocia i wujek już umarli. Często myślę o tym domu i jego tajemnicy. Gdy zamknę oczy widzę zwykły wiejski szary dom, bez żadnych tynków, pięknych krzewów w ogrodzie, bez życia... Widzę tylko ciemność panującą dokoła, stare drewniane ramy okienne pomalowane białą farbą, która popękała już w niektórych miejscach, wybite szyby, pokrzywione i stare owocowe drzewa przy płocie z drewna i te zardzewiałe śruby... Nie mam pojęcia, dlaczego tak bardzo zakorzenił mi się w pamięci ten obraz, ale wiem, że bardzo, ale to bardzo intrygowała mnie historia tego domu. Sama w pamięci knułam historię, że ktoś tam kogoś zamordował i jego dusza błąka się teraz po tym domu nie mogąc zaznać spokoju...Nie ukrywam, że ilekroć przejeżdżam raz w roku przez Rogowo mam ochotę sprawdzić co z tym domem, ale obawiam się, że czas zrobił swoje i po pierwsze może już go nie być, bo mógł zostać wyburzony, lub postawiono na jego miejscu inną nieruchomość, a po drugie nie wiem, czy sama miałabym na tyle odwagi.
# 2012-11-14 10:05
Odpowiedz
@Martynka86
@Martynka86
292 książki 828 postów
2012-11-14 11:00 #
W małej wsi pod Poznaniem stoi od dawna opuszczony drewniany dom. Jest podniszczony, ponieważ nikt o niego nie dba, nikt się do niego nie zbliża. Jeszcze parę lat i trawa urośnie tak wysoko, że tego domu w ogóle nie będzie widać. Zafascynował mnie odkąd ujrzałam go po raz pierwszy. Jego historia jest dość...przerażająca. Mężczyzna, który go zbudował z niewiadomych przyczyn powiesił się na piętrze. Dom stał pusty, aż kupił go ktoś inny i...po jakimś czasie skończył tak samo jak poprzedni właściciel. Zbieg okoliczności? Zawsze chciałam wiedzieć co skłoniło tych dwóch mężczyzn do samobójstwa, ale nikt na to pytanie nie umie odpowiedzieć. Zawsze, kiedy przejeżdżam obok mam ochotę zatrzymać się i wejść do tego dziwnego domu. Jednakże nigdy nie miałam odwagi. Niby nie wierzę w duchy, ale wychowana na "Z archiwum X" i po wielu lekturach typu horror, moja wyobraźnia jest na tyle "rozbudowana", że każdy nawet najmniejszy szelest mógłby doprowadzić mnie do zawału. Zastanawiające jest natomiast to, że po tylu latach dom nadal stoi pusty - czyżby ludzie byli aż tak przesądni? Osobiście nie chciałabym tam mieszkać, sama świadomość, że dwóch ludzi z własnej woli odebrało sobie życie jest wystarczającym powodem, aby trzymać się z daleka. Mimo iż nigdy nie słyszałam, jakoby dom ten był nawiedzony....
# 2012-11-14 11:00
Odpowiedz
@KKKK
@KKKK
187 książek 63 posty
2012-11-14 11:16 #
Jest w mojej pamięci pewien budynek, który wart jest uwagi i opisu. Właśnie taki osobliwy dom.
Miałam wtedy 16, czy 17 lat. Podczas ferii zimowych pojechałam na plener malarski niedaleko Poznania. Obóz młodzieżowy wypełniony od rana do wieczora zajęciami z rysunku, malarstwa, grafiki. Lekcje trwały codziennie bardzo długo i nie mieliśmy prawie wcale czasu na nic innego. Ale w niedzielę po obiedzie dostaliśmy kilka godzin wolnego. Za oknami przepiękna zima - śnieg do pasa, słońce, mróz. Wybraliśmy się na zimowy spacer. Na naszej trasie napotkaliśmy budynek w stanie całkowitej ruiny. Od miejscowych dowiedzieliśmy się, że jest to dawny zakład dla umysłowo chorych. Wielu okien nie było w ogóle, reszta zabita deskami i oczywiście informacja że wstęp jest zabroniony ze względu na zły stan budynku. Młodzież nie zraża się takimi zakazami, więc zaczęliśmy szukać nieokratowanego wejścia. Nie było łatwo, ale w końcu się udało. Zwiedzaliśmy opustoszałe pomieszczenia zgadując gdzie była niegdyś kuchnia, a gdzie łazienki. Gdzie sale chorych, a gdzie pomieszczenia biurowe. Budynek był bardzo duży więc zabawa w chowanego zajęła nam kolejne 2 godziny. Czas naglił, musieliśmy już wracać do internatu, ale obiecaliśmy sobie, że wrócimy tam nocą z latarkami. Budynek z taką przeszłością świetnie działał na naszą wyobraźnię.
Kilka dni później przystąpiliśmy do przygotowania ekwipunku na nocną wyprawę. Późnym wieczorem wymknęliśmy się z naszej kwatery i poszliśmy do naszego "osobliwego domu". Każde z nas miało duszę na ramieniu, ale nikt nie chciał się do tego otwarcie przyznać. Weszliśmy do środka. Z latarkami przemierzaliśmy mroczne pomieszczenia. Nagle usłyszeliśmy kroki, które nie były krokami żadnego z nas. Strach sparaliżował nas do tego stopnia, że zamiast uciekać staliśmy w milczeniu. W głębi korytarza ukazało się wątłe światełko latarki. Ktoś szedł w naszym kierunku. Jednocześnie usłyszeliśmy pytanie: "Kto tam? Co tu robicie o tej porze w taki mróz!?" Pytanie zabrzmiało ciepłym, łagodnym, kobiecym głosem. Zaskoczył nas ten kontrast między tym co usłyszeliśmy, a tym co czuliśmy i czego obawialiśmy się do tej pory.
Okazało się, że w budynku tym nocą mieszkają bezdomni ludzie, ale nie była to pijacka melina jakich wiele, tylko normalne mieszkanie w pomieszczeniu zamkniętym za dnia na klucz. Pani Ewa, bo to ona właśnie tak nas nastraszyła na samym początku, zaprosiła nas na ciepłą herbatę. Było tam jeszcze kilka osób. Siedzieliśmy tam dobrych kilka godzin. Rozmawialiśmy, opowiadaliśmy o sobie, słuchaliśmy ciekawych historii tych ludzi.
Przed wyjazdem z obozu zrobiliśmy wielką paczkę. Każdy z nas zanim spakował swoją walizkę, włożył do paczki ciepły sweter, kamizelkę albo choćby kilka chińskich zupek, jakieś dżemy. Zanieśliśmy to do budynku, w którym spędziliśmy najdziwniejszą noc naszego życia.
Najosobliwsze było to, że w byłym domu wariatów, w najstraszniejszych okolicznościach spotkaliśmy najnormalniejszych ludzi świata, których nie stać na mieszkanie, ale stać na troskę i przyjazny kontakt z drugim człowiekiem.
# 2012-11-14 11:16
Odpowiedz
@citrie
@citrie
21 książek 12 postów
2012-11-14 12:46 #
Od dziecka wiedziałam jak ma wyglądać mój dom..!!!
I nie chodzi mi o to, że będą w nim stare meble, toaletka i fortepian. Nie mam na myśli też zieleni i brązów na ścianach, czy odpowiednio dobranych, drewnianych parkietów.
Myśląc o swoim domu marzę o odtworzeniu niezapomnianej atmosfery, którą poznałam kilkanaście lat temu.

Jest taki dom, nie ważne gdzie i nie ważne jak duży, do którego można wejść, zrobić sobie herbatę i poczekać w kuchni na gospodarzy. Dom, w którym przywitają Cię z uśmiechem - nawet jeśli przyjdziesz bez zapowiedzi w najmniej oczekiwanym momencie. Dom, w którym nikt nie tratuje Cię jak gościa, ale jak członka rodziny. Jesteś tam, więc pomagasz w kuchni, ogrodzie, opiekujesz się zwierzętami, jeździsz rowerem po zakupy i.. odpoczywasz! Wiesz, że jesteś akceptowany! Wiesz, że dostaniesz tam czas, spokój i wsparcie w kłopotach!

W dzisiejszych zabieganych czasach, w świecie w którym rządzą koneksje i pieniądze to NAJBARDZIEJ OSOBLIWY DOM jaki spotkałam!
# 2012-11-14 12:46
Odpowiedz
MA
@maksymilian16
1 post
2012-11-14 16:10 #
Był w moim życiu taki dom, a raczej mieszkanie moich dziadków...Nigdy i nigdzie nie było mi tak dobrze jak tam. Zawsze odczuwało się ich ogromną miłość, przywiązanie i szczerą radość z naszej obecności (czyli wnuków). Zawsze mieli dla nas czas i miłe słowo. Nigdy nie miało się wrażenia, że przyszliśmy nie w porę.Zawsze byliśmy ważni. Z babcią można było o wszystkim porozmawiać, posiedzieć,wyżalić się, pobyć razem...Dziadek ze swoim nieodłącznym papierosem w ustach i czarną kawą opowiadał o swoim trudnym dzieciństwie, o bursie, w której mieszkał, o pracy rodzicach.Ciągle śpiewał piosenki i deklamował wiersze, których znał całą masę.
Miałam w życiu wielkie szczęście , że właśnie oni byli moimi dziadkami. Ich dom emanował ciepłem i miłością. Do dziś wspominam te chwile mając łzy w oczach. Uwielbialiśmy godzinami siedzieć w małym pokoju, panowała tam jakaś tajemnicza atmosfera, którą tworzyli moi dziadkowie.Pamiętam smak herbaty, którą robił dziadek i pączki posypane cukrem pudrem, które piekła babcia.Zawsze dla nas, z wielkim poświęceniem i miłością.
Dzięki Nim miałam najpiękniejsze dzieciństwo, a ich osobliwy dom przyciągał magią i tajemniczością. Niezliczone ilości szuflad do przeglądania, masa pudełeczek, kartonów i szaf , które swoją zawartością rozbudzały naszą wyobrażnię. I te albumu z pożółkłymi ze starości zdjęciami, można je było przeglądać godzinami.
A dziś? Dziadkowie nie żyją od paru lat...
Zniknął nieodwracalnie czar wspólnie spędzonego czasu, już nikt nie czeka, nie cieszy się z naszego przyjścia tak jak Oni.
A dom? Stoi jak stał, mieszkają tam dziś obcy ludzie...
Po śmierci dziadków byłam tam parę razy... Przerażająca pustka i ta obezwładniająca cisza.I cała kolekcja milczących zegarów na półkach i ścianach, jakby ktoś zatrzymał czas...I ten nieutulony żal,że ich już nie ma wśród nas.Nie odczuwało się już ciepła i radości, ale smutek i tęsknotę.Piszę i płaczę, klawiaturę mam mokrą od łez...Herbata ma już dziś inny smak...
Po latach wiem, że domu nie tworzą ściany,meble, obrazy ale ludzie, którzy w nim mieszkają.Ten osobliwy dom miał duszę...
# 2012-11-14 16:10
Odpowiedz
@asymaka
@asymaka
170 książek 213 postów
2012-11-15 18:58 #
Może nie jest to dom najstraszniejszy, bo tu nie ma się czego bać, czy najśmieszniejszy, choć gwaru, hałasu w nim mnóstwo, czy najciekawszy też nie wiem, ale na pewno nie można się w nim nudzić, więc może i jest w nim coś interesującego, za to na sto procent panuje w nim miłość, obok szczerości i szacunku. Nie jest to wcale takie proste utrzymać tu porządek, bo trójka rozbójników, rozrabiaków na 50 m to chyba jednak zbyt wiele. Czasem słychać takie głośne okrzyki i zabawy, że sąsiedzi zastanawiają się, czy obok nich nie mieszka przypadkiem jakiś kabaret, czy cyrk, a może zoo? Nie sposób utrzymać tu jakikolwiek ład, choć niby jest posprzątane. Lalki stoją zazwyczaj grzecznie w kąciku, a klocki leżą spokojnie w pufie, tylko czasami dzieci, jak to dzieci chcą się pobawić i wyciągają na środek wszystko, co się da. Trzeba mieć naprawdę dobry wzrok i patrzeć pod nogi, by się nie potknąć o jakiegoś maleńkiego dinozaura czy inne stworki z ulubionej dobranocki. Telewizji tu nie pooglądasz niestety, bo malutka ogląda kanał z bajkami. Chyba, że powiesz koniec, wtedy po sekundzie protestu pilot należy do ciebie. Kawy się ciepłej nie napijesz, spokojnie nie posiedzisz. Niestety dobrze byłoby mimo wszystko cieszyć się tymi chwilami, bo dzieci wyrosną, pójdą w świat, a Ty zostaniesz sam, jak palec. A ciepło tego domu, wspólne posiłki, zabawa w a kuku czy gry planszowe, pieczenie ciasta i jego zapach unoszący się aż na podwórzu pozostaną w twej pamięci na zawsze.
# 2012-11-15 18:58
Odpowiedz
@zafrina
@zafrina
96 książek 342 posty
2012-11-15 20:09 #
Najbardziej osobliwy dom, który spotkałam a raczej pamiętam jak przez mgłę to dom mojej prababci.
Mieszkała sama gdyż podczas wojny straciła męża w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu.
Miała tylko jedno dziecko, które dość wcześnie bo ok.18 roku życia opuściło dom by założyć własna rodzinę wiec prabacia miała dużo czasu dla siebie.
Dom nie był by taki niezwyczajny gdyby nie to co się w nim znajdowało. Prababcia była nauczycielką (za czym poszla reszta jej pokolenia ) miała wszystkie pomieszczenia w domu od podłóg aż po sufit gdzie tylko się dało w książkach poukładanych tematycznie. W kuchni same kulinarne w salonie od fantastyki przez historyczne,zawodowe,wojenne,horrory,kryminały i wiele innych gatunków taka tematyka szła przez cały dom za wyjątkiem sypialni.
Cała sypialnia byla w książkach, które prababcie użekły albo były jej ulubionymi.
Kiedy babcia przejeła dom po śmierci prababci nie była w stanie w nim nic zmieniać za dziecka dziwiłam się po co komuś tyle książek, lecz kiedy podrosłam i babcia opowiedziała mi historie prabaci zmieniłam zdanie co do książek i zaczełam je czytać czułam się jak w bibliotece. Niestety się wyprowadziliśmy i bardzo żadko odwiedzamy tamte strony w których mieszkała babcia. Lecz teraz wiem że chiałabym aby mój dom wyglądał podobnie a na książkah też było widać ich wiek i historie tak jak na tych mojej babci...
# 2012-11-15 20:09
Odpowiedz
@swita77
@swita77
1 post
2012-11-16 10:03 #
x
# 2012-11-16 10:03
Odpowiedz
@liidzia
@liidzia
2 posty
2012-11-17 09:47 #
Znam taki jeden dom. Mieszka tam tyle osób, że na prawdę jest "osobliwy" ;)
# 2012-11-17 09:47
Odpowiedz
@milla
@milla
387 książek 174 posty
2012-11-17 16:19 #
Ludzie głęboko w sobie noszą domy utkane z mgły. W rezydencji Wyobraźni setki labiryntowych korytarzy. Wśród mlecznobiałych, wirujących ścian nieskończona ilość drzwi. Na lewo drewniane, masywne wrota z okuciami. Na złotym sznureczku zawieszony drewniany patyczek. Jeżeli weźmiesz go w ręce i bardzo będziesz chciał dowiedzieć się dokąd prowadzi przejście, skrzypiące zawiasy wysłuchają zaklęcia twego serca. Schody za starymi drzwiami prowadzą w dół. Docierasz do podziemnego lochu, gdzie w cynowym kociołku waży się eliksir. Jeśli pójdziesz dalej na wprost, znajdziesz się w magicznym zamku, jeśli wybierzesz drzwi po prawej stronie laboratorium, możesz zejść głębiej i trafisz do katakumb pełnych niesamowitych ksiąg. Możesz też wrócić na korytarz i rozpocząć nową podróż.
Gdzieś w labiryncie są drzwi ze złota, a za nimi pokój z tęczową tapetą i dywanem ułożonym z czterolistnych koniczynek. Skrzaty z zapamiętaniem, nieprzerwanie przeliczają garnce pełne monet. Za mozaikowymi drzwiami z kolorowych szybek pokój wypełniony poduchami, w powietrzu unosi się zapach cytrusów i kadzidełek. Za drzwiami z dymnego szkła wykwintny salon z buzującym kominkiem, na stoliku obok wygodnego fotela czeka na ciebie filiżanka aromatycznej herbaty i twoje ulubione ciasteczka. Za okrągłymi, przesuwanymi drzwiami z papieru pokój wyłożony matami, przez rozsunięte okna możesz dostrzec japońskie ogrody. Kobieta ubrana w kimono z koncentracją przycina miniaturowe drzewko. Pani Wyobraźnia z radością pozwala przybyszom zwiedzać swój dom.
Marzenia, eteryczne córki Wyobraźni wędrują z tobą niewidzialne po pokojach domu swej matki, czuwając nad twym zadowoleniem, architekci-ludzie to wszakże najdoskonalsi z gości. Zwiedzając rezydencję musisz jednak uważać byś nie padł ofiarą zazdrosnych kuzynów Marzeń - Koszmarów. Wędrując przez dom unikaj zaciemnionych wnęk, gdzie Koszmary utkały w cieniach nieprzyjazne drzwi, za którymi czekają na ciebie potwory i niebezpieczeństwa. Drzwi zbutwiałe, drzwi pokryte łuszczącą się farbą, drzwi wyklejone kośćmi i drzwi pomazane rdzawą substancją – jeśli możesz, nie otwieraj mrocznych przejść , przekraczając ich próg odwiedzisz straszliwe Koszmarów.
# 2012-11-17 16:19
Odpowiedz
@tristezza
@tristezza
206 książek 74 posty
2012-11-17 16:57 #
Osobliwy dom? Hmmm... Tylko jeden przychodzi mi do głowy, a jest to dom szeptów. Dlaczego? Zaraz wyjaśnię...
Już wygląd zewnętrzny tego budynku odbiegał lekko od normy. Jak by to zgrabnie ująć... otóż w ogóle nie miał dachu, nic, pustka u góry ziała i to dosłownie, gdyż ciągle unosił się stamtąd dym, był on lekko odurzający, zacierał obraz ludziom niepowołanym (dlatego tak niewiele osób o nim wiedziało). Następnie nie miał okien, jedynie wielkie wrota z kołatkami. Przed drzwiami leżała wycieraczka koloru zielonego, na której widniał napis 'Welcome'. No i oczywiście ściany, chropowate, całe niebieskie, z muszelkami i tym wszystkim, gdzieniegdzie pokryte piaskiem. Według mnie wyglądał prawie magicznie, zaś wrota dobrze się komponowały, gdyż przypominały wodospad (oczywiście nie dajcie się zmylić, to nie woda ;D).
Teraz może przejść dalej, do wnętrza. Raz jedna osoba, której strasznie spodobał się dom, weszła do niego i zaczęła się użalać nad tym, że w środku panuje taka pustka. Wzniosła oczy do nieba, popatrzyła na sufit:
- Dlaczego tak tu wygląda? O co w tym wszystkim chodzi? - spytała, jakby oczekiwała odpowiedzi od sufitu.
Naturalnie nie odpowiedział, za to usłyszała od strony swoich stóp: „Psychiczna jakaś, gada do sufitu”. Rozejrzała się, ale zobaczyła tylko myszkę. Popatrzyła na nią z niedowierzaniem.
- Nie patrz tak na mnie, nie ja to powiedziałam! - zwrócił się do niej skonsternowany gryzoń.
Dziewczyna krzyknęła, nie wiedziała co się dzieje, myślała, że zwariowała. Jeszcze większym szokiem dla niej było, że to dywan, a raczej skóra niedźwiedzia jej odpowiedziała. W tym domu zawsze było głośno, choć był niezamieszkany, czasami słychać tylko szepty, lecz jednak zazwyczaj krzyki, muzykę i śmiech. Dziewczyna tam zamieszkała i jedynie niekiedy ktoś do niej dołączał, żyli w zgodzie z myszami, szczurami i głowami zwierząt wiszącymi na ścianie oraz oczywiście z niedźwiedziem.
Co jest ciekawe? Że nikt go nie widzi... a raczej widzi, tyle że starą opuszczoną ruderę, z której dobiegają dziwne odgłosy, jednak ruiny są tak oddalone, że słychać tylko szepty...
# 2012-11-17 16:57
Odpowiedz
DA
@madsmile
17 książek 3 posty
2012-11-17 22:15 #
Zdecydowanie najbardziej osobliwym domem z jakim się w swoim życiu zetknąłem jest dom, w którym aktualnie mieszkam. Nie jest to dom nawiedzony przez duchy, nie mieszka w nim żadem potwór (nie licząc Teściowej) i nie popełniono tu nigdy żadnego okrutnego morderstwa (póki co). Z zewnątrz też nie wygląda jakoś niezwykle czy dziwacznie. To zwykły dom, w zasadzie niewiele różniący się od wielu innych jakich pełno dookoła. Cóż więc w nim takiego osobliwego? Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie należy sprawę zbadać dokładniej. Już po przekroczeniu progu człowiek odnosi wrażenie, że coś jest tu nie do końca tak. W przedpokoju natrafia na stertę kafelków, kilka worków zaprawy gipsowej i dziesiątki narzędzi remontowych porozrzucanych w nieładzie wszędzie dookoła i pozostawionych tam przez bandę "fachowców", którzy aktualnie wykańczają mi łazienkę. Nie przez przypadek użyto zwrotu "banda", bo tą zgraję popijających od samego rana piwo "szpecjalistów" ciężko jest nazwać inaczej. Znają się na wszystkim poczynając od polityki przez sport, a na aferach finansowych kończąc. Tylko, że robota idzie im jakoś tak wolno. Między jednym a drugim papierosem dzielą się ze wszystkimi swoją obszerną wiedzą, a liderem jest niejaki Pan Mietek, którego godzinami można z fascynacją obserwować, gdy trzymając w zębach taniego papierosa, kładzie nieco krzywo kafelki, rozprawiając fachowo o tym dlaczego naszym nie poszło na Euro, kto zawinił i co to on by zrobił na jego miejscu. O robocie nie lubią rozmawiać. Jak to mówi Pan Mietek "Będzie gotowe jak zrobimy". Ale budowlańcy to właściwie nic przy pozostałych rzeczach związanych z domem. Bo mieszka tam jeszcze moja rodzina. To znaczy żona, dwójka dzieci w tym uroczym wieku kiedy to czują niepowstrzymaną chęć, aby wszystkiego koniecznie dotknąć i sprawdzić czy przypadkiem nie da się tego zepsuć. No i oczywiście nie można zapomnieć - choćby nawet człowiek chciał - o Teściowej z mężem, to jest o rodzicach mojej szanownej małżonki. Mieszkają z nami, bo przecież "pomogą nam w wychowaniu dzieci, prowadzeniu domu i stworzą rodzinną atmosferę. A w ogóle to powinienem być wdzięczny, że chcą z nami zamieszkać, a nie jeszcze narzekać i że pewnie najchętniej to bym oddał ich do domu starców". Tak więc mieszkają z nami. Teściowa zna się na wszystkim chyba jeszcze lepiej niż Pan Mietek i jeszcze chętniej dzieli się z nami swoją wiedzą. Bez niej nigdy bym się nie dowiedział, że powinienem był skończyć medycynę, że kolega z dzieciństwa mojej żony został lekarzem i że ten to sobie w życiu radzi i że wypicie piwa do meczu to nawyk degeneratów i narkomanów (to mnie wyjątkowo zaskoczyło). Prawdziwa fontanna mądrości. Teściu chyba do tej pory kontempluje te wszystkie mądrości, bo prawie wcale się nie odzywa. Sąsiedzi zza płotu też są barwnymi postaciami. Lubią sobie wieczorami i młodą nocą wyznawać wzajemnie co o sobie myślą, kto jakim jest zwierzęciem, a kto jest taki sam jak jej matka. W dzień zazwyczaj tylko wiercą sobie spokojnie wiertarką udarową, bo też są w takcie remontu. Z drugiej strony domu jest dużo ciszej, kilkaset metrów dalej znajduje się cmentarz. A co jeszcze bardziej osobliwe - wziąłem na ten cały bajzel kredyt w banku. Na 30 lat. Ale nie jest to najbardziej osobliwa rzecz w tym wszystkim. Najbardziej osobliwe jest to, że... właściwie nie zamieniłbym się z nikim innym. Choć sam nie jestem pewien dlaczego...
# 2012-11-17 22:15
Odpowiedz
RA
@raistilinus
1 post
2012-11-18 18:28 #
Bywają na świecie miejsca naznaczone przez historię tak głęboko, że aż kipią opowieścią. Piętnaście lat temu moi rodzice nabyli na własność jedno z takich miejsc. Dom stary jak świat i od dłuższego czasu pozostawiony na łasce natury i mieszkańców małego miasteczka. Moje pierwsze kroki, pośród pokrytych kurzem mebli, po grubych i pogryzionych przez myszy dywanach i przeraźliwie skrzypiących schodach zaprowadziły mnie na poddasze. Spore pęknięcia w dachu były jedynymi szczelinami, przez które wdzierały się promienie słońca. Zapach wysuszonego drewna mieszał się z pyłkami kurzu. W powietrzu kryła się nutka czegoś jeszcze. Cynamon?
Wtedy to miejsce zdradziło mi pierwszy ze swoich sekretów. Usłyszałam szuranie, a następnie delikatne tupnięcie. W stronę okna poszybował strumień szarego pyłu, a z najdalszego kąta zerknęły na mnie zielone oczy. Na ułamek sekundy mój oddech ugrzązł w gardle, a dłoń mimowolnie powędrowała do ust. Serce uderzyło ze zdwojoną prędkością, kiedy patrzyłam jak z cienia wynurza się wielki czarny kot. Odetchnęłam. W odpowiedzi usłyszałam mruczenie. Dopiero po chwili zauważyłam, że zwierzę krąży wokół ręcznie zszytych pożółkłych kartek. Zbyt mało światła nie pozwoliło od razu zorientować się, z czym mam do czynienia. Później okazało się, że jest to pamiętnik. Zapis wydarzeń, ostatni rok drugiej wojny światowej spisany przez pielęgniarkę - kobietę, która opiekowała się rannymi żołnierzami w prowizorycznie przygotowanym szpitalu. Czyli w tym domu.
Od tamtego czasu dom, z dnia na dzień, z roku na rok odkrywał przede mną kolejne, zagrzebane w czasie tajemnice. Zdążyłam już przyzwyczaić się do myśli, że to miejsce żyje własnymi wspomnieniami. Zaakceptowałam skrzypienie drewnianych okiennic w bezwietrzną noc. Nie przeszkadza mi chrzęst uginających się belek na poddaszu, jakby tam wciąż ktoś chodził. Wspomniany wcześniej, czarny kot pozostał ze mną, aż do chwili obecnej. Przychodzi do mnie, przytula się i wodzi spojrzeniem po pokoju, obserwując coś, czego ja nigdy nie zobaczę.

"Wspomnienia mojej żony"
# 2012-11-18 18:28
Odpowiedz
@Nerezza
@Nerezza
36 książek 15 postów
2012-11-18 18:29 #
Osobliwy dom...
Słyszałam o takim,
Nazwać wiele miejsc tak nie można,
Jednak wyjątki znajdą się...
Schronienie potworów, ucieleśnienia nocnych koszmarów.
Przecież one gdzieś muszą przebywać,
Gdy w chwili obecnej dzielnych herosów nie dręczą
Lub dzieci nie straszą.
Gdzie więc się podziewają?
W swoim domu, zamku osobliwym.
Straszliwie on wygląda, nie tylko zewnątrz.
Nie ważne, z której strony zawsze wszędzie panuje mrok i cień.
Magia to jakaś?
A może wrażenie?
Wieżyczki w niebo się wzbijają.
Brama wygląda, jak gardziel potwora,
Gotowego pożreć Cię, gdy za blisko podejdziesz.
Mury lśnią w ciemności,
Jakby wilgotne były.
Lecz od czego?...
Nie chce wiedzieć kolego.
Okien tu nie znajdziesz,
Nawet maluteńkich.
Co zatem jest w środku?
Zaduch wieczny?
O nie! Nie jest tak prosto.
Lodowate podmuchy wiatru hulają po całym gmachu.
Skąd się one biorę,
Nie dojdziesz tego, o nie.
Nie myśl więc, nie próbuj zagadki rozwiązać.
Wnętrze domu tego osobliwe jest.
Żart to jakiś?
Surowo, buro, żadnych ozdobników tu nie znajdziesz.
Jak widać, potwory nie doceniają sztuki.
Ciekawe czemu...
Schody spiralne ciągną się w nieskończoność.
Masz wrażenie, że w pętli utknąłeś.
Pamiętaj, nigdy w dół nie schodź.
Tak gdzie ciemność najmroczniejsza jest.
Tam gdzie lochy i potwory są.
Ich legowiska, leże mroku.
Nie chcesz go zobaczyć,
Musiałby być to Twój ostatni widok...
# 2012-11-18 18:29
Odpowiedz
@karolas2
@karolas2
69 książek 169 postów
2012-11-18 18:47 #
Boska Anka wpatrywała się w swe dziecię bez wyrazu. Nie widząc krzty zainteresowania w jej błękitnych, lodowatych oczach, siedmioletnie chłopię tym bardziej zaczęło rozpaczliwiej szlochać. Jak zawodowy aktor podnosił dramaturgię podwórkowej draki.
- Ona mnie tak strasznie podrapałaaaaa! Zobacz jaką mam ranę! Ona okropnie boli! - zawodził coraz głośniej – Mamo, krew mi z niej leci! Idź, znajdź tę dziewczynę i jej wpierz!
Łzy wielkie jak groch spływały po twarzy Kosmicznego Pawełka, lecz Ance nie było go wcale żal. Rzuciła okiem na swojego męża. Ten dryfował po oceanach spokoju, zamknięty w swoim świecie. „No tak, znowu wszystko na mojej głowie” – myślała. „ A gówniarz nie zamierza wcale przestać”.
-Pawełku, pójdę, znajdę to niedobre dziewuszysko, wydrapię jej oczy i zrobię sobie z nich korale – rzuciła bardziej w nadziei, że dziecko się uśmiechnie. Ono, owszem płakać przestało i nawet jego usta się rozciągnęły, ale o koralach nie zapomniał i przypominał matce cały tydzień.
- Miałaś zrobić sobie ten naszyjnik. Idź, ją znajdź – domagał się okrutnej zemsty. „Nie da mi obsraniec spokoju. Dzień w dzień łazi i dopomina się swego. Dobra, pójdę z nim na podwórko” – postanowiła.
Pawełek od razu wskazał krzywdzicielkę. Zamiast wstrętnego dziewuszyska, Anka zobaczyła malutką, drobniutką blondyneczkę, która niebieską łopatką klepała piaskowe babki. Zrobiło jej się głupio, ale nie było odwrotu. Syn ciągnął ją za rękę do małej złośnicy.
- Dziewczynko, nie zaczepiaj Pawełka więcej. On jest nauczony, żeby nie bić dziewczynek, ale jak będziesz zaczynać, to ci odda – próbowała wybrnąć z sytuacji. Blond główka kiwnęła potakująco na znak, że zrozumiała.
Po kilku dniach jednak, Kosmiczny przyszedł do domu z rykiem. Podrapany.
- Mamoooo ! – krzyczał – teraz to nie była ONA, tylko taki chłopak! Chodź, pokażę ci który. Wpierz mu za to, co mi zrobił!
Tego było dla niej już za wiele. Nieśmiałego męża, Andrzeja nadal spowijały tumany spokoju i nie było szansy, by wtrącił się w życie rodzinne. Cóż, kiedy nawet wyprawa do Lidla na promocję tosterów stanowiła dla niego wyzwanie. Dzieciak stał zaryczany i domagał się reakcji. „Kurczę, po kim on takim popychadłem całego podwórka został? Przecież nie może tak być! Jak go będę tak ratować to zostanie ofermą i do śmierci będzie z nami mieszkał.”
- Słuchaj, obsrańcu… - zaczęła.
- Nie mów tak do mnie – jęknął nieszczęśliwie.
- Masz tu obiad, zjedz cały, to urośniesz szybciej i będziesz silniejszy. A wtedy pójdziesz na podwórko i sam mu wpierzesz!
# 2012-11-18 18:47
Odpowiedz
@mysz83
@mysz83
1 post
2012-11-18 18:50 #
Widziałam ten dom każdej nocy w moich snach. Początkowo był to tylko rozmyty obraz, zupełnie jakby ktoś przejechał po nim gumką. Kolejne noce sprawiły, że mgła, która go otaczała stopniowo ulegała rozrzedzeniu i mogłam dostrzec coraz więcej szczegółów. Ukazały mi się zbutwiałe okiennice, ciężka mosiężna klamka zdobiona w misterne wzory, a także kołatka w kształcie sowy. Tydzień temu, stojąc przed domem słyszałam muzykę, która cicho sączyła się przez szparę w futrynie. Smutna melodia wygrywana na skrzypcach. Nie mogłam jednak wejść do środka… Gdy tylko udawało mi się stanąć w progu, dom nagle znikał, a mnie budził sygnał telefonu, zwiastujący godzinę o której należy zbierać się do pracy. Tak było przez okrągłe pół roku. Aż do wczorajszej nocy. Kiedy stałam nasłuchując melodii przypominającej przedziwną opowieść, w pewnym momencie drzwi zaczęły same się uchylać. Pchnęłam je lekko do przodu i weszłam do środka. Znajdowałam się w obszernym holu, gdzie na ścianie, oświetlane intensywnym żółtym blaskiem wisiały portrety kobiet. Każda z nich ubrana była w suknię. Każda miała na ramieniu małą sowę. Ale najdziwniejsze było to, że każda miała na szyi znamię w postaci koniczynki. Dokładnie takie jak ja… Przeszył mnie dziwny dreszcz. Wprawdzie nie posiadałam żywej sowy, ale tatuaż na moim ramieniu przypominał o fascynacji tymi ptakami, którą pielęgnowałam wyszukując ciekawostek na temat w Internecie. W pewnym momencie gdzieś z głębi domu ponownie rozległo się ciche brzmienie skrzypiec. Wyrwałam się z zadumy i powoli zaczęłam podążać w tamtym kierunku. Kiedy mijałam zakurzony regał z książkami, odruchowo przeciągnęłam palcami po ich grzbietach. Zaczęły się prężyć jak leniwe kocice, które właśnie obudziły się z jakiegoś snu… Tytuły wydawały mi się znajome… I faktycznie, wszystkie z nich kiedyś miałam w swoich rękach, każda z nich kiedyś pokazywała mi swój świat… Postanowiłam jednak nie zatrzymywać się na dłużej, kto wie jak długo będzie trwał mój sen ? Muzyka stawała się coraz głośniejsza, kiedy skręciłam korytarzem w lewo i zaczęłam zbliżać się do niebieskich drzwi. Stanęłam przed nimi z lekką obawą iż za chwilę zaczną znikać, ale nic takiego nie miało miejsca… Otworzyłam je zatem zdecydowanym ruchem i moim oczom ukazał się obszerny pokój, w którym tańczyły książki… Przetarłam oczy, ale one nadal unosząc się lekko w powietrzu poruszały w rytm muzyki. Na wprost mnie odwrócona tyłem, tak, że nie widziałam twarzy stała dziewczyna i grała na skrzypcach, a na jej ramieniu siedziała niewielka sowa. W pewnym momencie muzyka ucichła, dziewczyna odwróciła się i po raz kolejny przeszył mnie dreszcz… Wyglądała identycznie jak ja… Uśmiechnęła się, powiedziała: - Witaj w domu! …i po raz kolejny wszystko się rozmyło, a ja usłyszałam dobrze znaną melodię zwiastującą nowy dzień. Serce biło mi zdecydowanie za szybko. Co to miało znaczyć? Spojrzałam na tatuaż z sową na ramieniu i przez chwilę wydawało mi się, że ptak puścił do mnie oko…. Nie, to nie może być prawda… A może…? Godzinę później, jak zwykle spóźniona, biegłam do pracy w bibliotece, zastanawiając się co przyniesie kolejna noc…
# 2012-11-18 18:50
Odpowiedz
2012-11-21 12:26 #
Książka "Osobliwy dom pani Peregrine" powędruje do zafriny.

Chciałbym zobaczyć ten dom pełen książek :-)

Gratuluję i dziękuję wszystkim za udział.
# 2012-11-21 12:26
Odpowiedz
@alison2
@alison2
154 książki 104 posty
2012-11-21 12:38 #
Gratulacje :-)
# 2012-11-21 12:38
Odpowiedz
@milla
@milla
387 książek 174 posty
2012-11-21 12:51 #
Gratuluję :)
# 2012-11-21 12:51
Odpowiedz
@tristezza
@tristezza
206 książek 74 posty
2012-11-21 15:13 #
Gratuluję ! :D
# 2012-11-21 15:13
Odpowiedz
Odpowiedź
Grupa

Graciarnia

czyli miejsce do którego trafiają wszystkie stare i martwe tematy zaśmiecające inne grupy :)