44 proc. Polaków miało w ciągu ostatniego roku kontakt z książką

co to znaczy kontakt z książką?, czytał, dotknął, kupił komuś?

Zachęcam do przeczytania artykułu :-)) ==>TU<==

To coroczne Badania Instytutu Książki i Czytelnictwa naszej BN. Szczegółowy raport będzie na stronie internetowej Biblioteki Narodowej. Kontakt z książką, jak to świetnie, technicznie brzmi.

Tak trzeba dodać, ze tam pisze.... co najmniej 1x w roku... hm.. 1x w roku...

No tak, to musi być dla tych osób traumatyczne przeżycie.

Zwłaszcza dla chłopców ;)
http://wyborcza.pl/1,75478,8860546,Dziewczynki_beda_rzadzic_chlopcami__Nadchodzi_seksmisja_.html

Ale i tak tegoroczny wynik zapala światełko w tunelu (44%-38%)

http://www.bn.org.pl/download/document/1297852787.pdf
Raport BN

Panowie to w ogóle nie czytają ;-))

I na dodatek są okropni ;))

Jasne i na dodatek są mniejszością na kanapie ; ))

A jeśli utrzyma się tendencja opisana przez panią Zasacką, to niedługo się wszyscy zmieszczą pod kanapą ;))

No i przyjdzie czas zgolić moje gandalfowe brodzisko i założyć sukienkę. Oczywiście czytając jakąś książkę.

No ale wszyscy jesteśmy w tych 12% co książki czyta regularnie :)

I w sumie jak to mówił Geralt: "Lepiej zaliczać się do niektórych, niż do wszystkich".

Najbardziej zatrważające jest to, że 36% pracowników administracji i usług nie przeczytało tekstu dłużego niż 3 strony! Przeciętne rozporządzenie ma więcej niż 3 strony więc jak oni są w stanie pracować?

Ja teraz do egzaminu urzędniczego musiałem przełknąć (czyli przeczytać i zapamiętać) dobrych kilkaset stron ustaw, rozporządzeń i zarządzeń. Jak bez ich znajomości można pracować w sądzie? Niewiarygodne, ale jednak te dane z artykułu mówią zupełnie coś innego.

No nie da się ukryć przerażające te dane... Ja pamiętam do dziś jak kupiłam mojej mamie książkę na urodziny, w sumie moja mama nie czyta nic prócz gazet. Ale podjęłam to ryzyko gdyż sądziłam, ze może kryminałów czy horrorów nie lubi i ciężko będzie jej się na książce skupić, ale książka którą jej kupiłam to "Balsam dla duszy kobiety" takie krótkie opowiadania krzepiące duszę, myślałam, ze jej się spodoba, bo to krótkie opowiadania zawsze przed snem można przeczytać nie trzeba ich nawet w jakiejś kolejność czytać czy coś... Ale niestety prezent nie był trafiony mimo moich namowów słyszałam tylko "Ja pracuje a po pracy mi się nie chce czytać, nie mam nawet czasu gazety przeczytać" :( na serial z Panami Mroczkami czas zawsze jest.... cóż niektórych się nie przekona... dodam tylko, ze moja mama też jest urzędnikiem...

a co z 56 % ?

Po przeglądnięciu dokumentu wnioskuję, że kontakt został zdefiniowany jako "zajrzenie do książki", ale załóżmy, że jednak jest to przeczytana książka :-)

To jest bardziej zatrważające:

"Ale: ani jednej książki w ciągu ostatniego roku nie przeczytało aż:
25% osób z wykształceniem wyższym
33% uczniów i studentów
36% kierowników i specjalistów
50% pracowników administracji i usług"

"Tekstu dłuższego niż 3 strony maszynopisu lub 3 ekrany monitora w ostatnim miesiącu nie przeczytało aż:
20% osób z wykształceniem wyższym
27% uczniów i studentów
26% kierowników i specjalistów
36% pracowników administracji i usług"

Nasze czytanie bierze się z potrzeby – banał. Mama agaci i reszta 56 % nie wytworzyła w sobie takiej potrzeby lub ją z jakiegoś powodu zatraciła. Też banał. Nikt z nas za nikogo innego życia nie przeżyje, ani nie spowoduje w nim/niej zmian, bo te drzwi otwierają się tylko od środka. Gdyby ktoś próbował mnie namówić np. do oglądania seriali, miałby małe szanse. Brak potrzeby. A nawet coś więcej.
To oczywiście nietrafiona analogia, bo o pożyteczności czytania jesteśmy pewnie wszyscy przekonani. Jak namówić kogoś nam bliskiego, aby zaczął czytać? Chyba tylko siadając przy nim/niej i zaczynając mu/jej czytać na głos… Albo...?

Żeby przekonać kogoś do czytania trzeba trafić w jego gust z proponowaną książką. W przypadku mojego młodszego brata były to książki z serii Star Wars czyli lekkie i przyjemne czytadła dla chłopców, które nauczyły go, że czytanie może być przyjemne. Teraz sam szuka sobie książek i sięga po coraz ambitniejszą literature. Rada jest więc prosta: nieustawajcie w promowaniu czytelnictwa w rodzinie i szukajcie tematu, który im będzie najbardziej odpowiadał.

Światełko w tunelu okazało się fatamorganą - kilkuprocentowy wzrost czytelnictwa był rezultatem...zmiany metodologii badania: "W przeszłości BN pytała o przynajmniej jedną przeczytana książkę rocznie, tym razem jednak zdefiniowano ją o wiele szerzej, włączając do tej kategorii także albumy, poradniki, encyklopedie, słowniki, a także książki w formie elektronicznej".
http://rynek-ksiazki.pl/aktualnosci/wzrost--ktory-nie-jest-wzrostem_25325.html

No i jeszcze kolejny artykuł na ten temat:
http://www.emetro.pl/emetro/1,88815,9119960,Nawet_nam_nie_wstyd__ze_nie_czytamy.html

No to czas zakasać rękawy i wyjść z książkami do rodaków.

Czytanie Przemku jest dla większości rodaków passe. I niestety taka jest prawda.

Przemku, warto by chyba zacząć od kilku panów z Ministerstwa Finansów ;) (ale nikogo tam nie znam).

Passe czy nie, trzeba to zmienić :-) Można zacząć od ministerstwa, ale też można zacząć od podstaw. Nie ma sensu czekać na cuda w ministerstwach.

Dajcie spokój, przecież w to wszystko trudno uwierzyć.

Tak sobie mysle, że czytelnictwu najbardziej by mogły pomóc polskie telenowele. Jakby tam bohaterowie zaczeli czytać jakieś konkretne książki jestem pewien, że osoby oglądające je z uwielbieniem też by je przeczytały. Taki książkowy product placement.