Nie zgodziłabym się tak do końca z twierdzeniem, że potrzeba czytania zostaje wykształcona w momencie kiedy rodzice czytają dzieciom. U mnie w domu moi rodzice nie mieli czasu żeby czytać swoim dzieciakom a mimo to moje rodzeństwo, w tym ja, jesteśmy czytający na masę :-)
Kiedyś dużą rolę odgrywała szkoła w zachęcaniu do czytania, biblioteki szkolne, pamietam, że każdy uczeń miał założoną kartę biblioteczną i musiał co nieco przeczytać, bo wyniki w czytaniu były brane do oceny z zachowania. Może to nie było zbyt mądre, ale się sprawdzało.
Teraz rodzice czytają, staraja się, rodzinnym maluchom kupuję książki a one maja to daleko gdześ, no bo dzisiaj jest Cartoon Network, Disney Channel, gry komputerowe. Książka już nie kręci. Kiedyś obok zabawy w chowanego i pochody, czytanie było wielką atrakcją, a teraz .....
boonia, swojego mężczyznę też próbowałam, namówić do czytania, nie powiem, lekko to się udało, bo teraz zamiast jednej książki raz na pieć lat, czyta kilka w roku, ale i tak uważa że czytanie to strata czasu. Więc jak tu uświadamiać.
Przemek, super!! :))) Przyznaj się, pan Mariusz Szczygieł przysłał Ci link ;). U nas ten filmik kończyłby się raczej na fazie snu, który byłby jawą ;))