Dla mnie paradoksem jest wydawanie książek w większym formacie, miękkiej okładce i z pergaminowo cienkimi kartkami w liczbie 700-800 za 50 zł. (patrz sagi Rebisu: "Czarna kompania", "Pamięć , smutek i cierń"). Czyta się to niewygodnie, wszystko się gnie. Nie lepiej byłoby już to wydać w twardej oprawie za kilka złotych więcej. Druga sprawa to całkowita odwrotność, czyli oprawa twarda a kartek malutko i to grubych, również za 40 zł. Ostatnim, i najmniej zrozumianym, paradoksem jest seria fantastyki z wydawnictwa Solaris. Zwykły format, zwykłe wydanie, miękka okładka, kartki a la makulatura...a cena, 45-50zł. Gdzie tu sens, gdzie tu logika...?