A na północy Małopolski słoneczko przebłyskuje, ale zimno jak diabli i wiatr taki bardziej porywisty.
A co do telewizji - to głównie moje chłopaki oglądają - Młody jakieś bajkowe kanały, a Stary (w sensie Małżonek mój własny) Discovery, Nat. Geo., Animal. Wspólnie oglądaliśmy Małysza (dzisiaj ostatni raz niestety) i "Ranczo".
Ja od czasu do czasu (raz na dwa miesiące na przykład) jakiś film na HBO obejrzę i... tyle:)
Dziewczęta, uprzedam Was tylko! UWAGA na to wczesnowiosenna latanie bez kurtki. Ja już to przerobiłam końcem zeszłego tygodnia i do teraz czuję, że zatoki chcą mi rozsadzić czaszkę. A co do TV, to ja zdecydowanie preferuję DVD i film, który sama sobie wybiorę na daną chwilę. Wojewódzkiego nie znoszę, za to cenię Szymka Majewskiego. I jeszcze cierpię na nieuleczalną awersję do "Jaka to melodiaaaa"
U mnie TV zostaje uruchomiona tylko w trzech przypadkach:
1. Gdy lecą castingi programów, które lubię (Mam talent, Must be the music, You can dance) 2. Gdy pokazywana jest relacja z PŚ w skokach narciarskich. W przyszłym roku poważnie się nad tym zastanowię, jeśli dziennikarze będą ciągle pokazywać wywiady z pewnym osobnikiem. 3. Gdy moje prawdziwe ja pisze recenzje i tym samy wspomaga się bajkami emitowanymi na Boomerangu :)
Widziałam i dopiero po dobrej chwili doszłam do tego, że pozory potrafią czasem baaardzo mylić ;) Tym bardziej, że na reklamie pod jego ruchy podłożyli wykonanie kogoś innego, a bynajmniej tak mi się wydaje.
Ogladałam ten odcinek z Michałem:) I rzczywiście to wykonanie zwala z nóg! Prawie codziennie na Youtube sobie popatrzę i za każdym razem aż ciarki przechodzą po plecach:) No i mina Wojewódzkiego-zobaczyć...bezcenne:)) Fajny chłopak i niepowtarzalny głos...osobowośc idealna do swiata szołbiznesu:)
Witajcie w weekend:-) tak na chwilę :-) u mnie w domu tv nie ma, tak z mężem zadecydowaliśmy i nasz stary jest wywieziony do teściów i stoi w pokoju dla gości. Nam to pasuje. Wszystko zastępuje internet, ale nie mamy w nim telewizji.
We Wrocławiu też chłodem zawiało, niestety. Pada deszcz.
No to wszystkiego co naj, naj dla Ciebie alexia998......:)
Ja dziś nie mam żadnych planów , jak się potoczy dzionek to ja razem z nim ! He, he...
Pozdrawiam wszystkich
ps, u mnie przelotne opady deszczu na dworze a psina za wszelką cenę wyrywa sie na podwórko, będzie utaplany że hej ...ale co tam - jak jest szczęśliwy , wieczorem będzie już trochę mniej jak wsadzę go pod prysznic- he, he Pozdrowionka
Najlepszego alexiu! U mnie niestety też dziś sypie- szybko się topi, ale jest tak zimno i nijako. Chyba na prawdziwą wiosnę trzeba będzie jeszcze trochę poczekać:(
Ja piszę pracę na konkurs, ale co chwilę zaglądam nakanapę- małe uzależnienie:D Ciekawe, czy kiedyś trzeba będzie założyć ośrodek leczenia uzależnień nakanapowców.
hm, szykuję się teraz do starych nowojorskich filmów Allena, a wczoraj zaliczyłam "Blow" z Johnnym Deppem (POLECAM) i "Doriana Graya" (NIE POLECAM), który to film sprofanował jedną z moich ulubionych książek.
Titituu, jaki masz temat pracy?
Ja walczę z moimi myślami o maturze, ale jak zwykle stwierdzam, że mam to gdzieś. A potem będzie panika.
Żadnego z filmów nie oglądałam, w ogóle mam zaległości z wszelkimi filmami. Gdyby nie wyjazdy do kina ze szkołą to bym chyba kompletnie nie wiedziała co się dzieje w filmowym świecie. Ja niedługo mam egzaminy, miałam się uczyć, a wychodzi jak zwykle. No cóż. Jakoś to będzie;>
Wyjazdy do kina ze szkołą to jakaś nędzna imitacja nadrabiania filmowych zaległości, bo jeśli ma to wyglądać tak jak teraz, czyli "idziemy na film o papieżu/stanie wojennym/wojnie/katyniu/auschwitz" to śmiech na sali.
Byliśmy w środę na "Czarnym Czwartku", to jest żenada nad żenadami. Gra aktorska na poziomie gimnazjalnego kółka teatralnego, drętwo i nieprzekonująco, ale i tak najlepsze były okna PCV w blokach, plastikowe drzwi do klatki schodowej, okulary RayBany - a to wszystko w Polsce z roku 1970. Jeah.
Jak to ktoś ładnie powiedział - Zrobili chałturę, bo i tak wiedzieli, że wszyscy na to pójdą, bo wiadomo tematyka taka, że każdy przeciętny "polaczek-patriota" stwierdzi, że iść trzeba i nawet okien PCV nie zauwazy, a jeśli nawet zauwazy to co tam, już zapłacił za bilet.
Przykre to, a ja tym bardziej się emocjonuje, bo z filmem wiążę moje życie (patos), i tak to wychodzi. Sorry, za epistołę i monolog.
Nam filmy wybierają całkiem ciekawe, nie narzekam- Cinema Paradiso, Oliver Twist. Egzaminy gimnazjalne oczywiście:) Znikam na chwilkę, chomik mnie wzywa.
Interplaygirl - jeśli Cię to pocieszy to nie tylko uczniowie mają "dość i prawie" tych stadnych wyjść do kina, bo wypada... Ja jestem nauczycielką i wstyd się przyznać ale już zdarzyło mi się wykorzystywać opiekę nad dzieckiem żeby nie zaliczać jakiegoś pseudopatritycznego gniota...
interplaygirl- Gdybyś mieszkała w moich okolicach to bym ci poleciła mojego matematyka. Ja się matury też powoli zaczynam obawiać- pomysł z obowiązkową jest straszny. Ja i matematyka to dwa różne światy. Między nami jest cała galaktyka.
Oj, matematyka nie jest taka zła ;D Bardziej się polskiego boję, naprawdę. Dobrze, że mam jeszcze dwa lata do matury ;D Co do filmów, to dosłownie 100m od szkoły mam kino, więc jesteśmy tam dość często. W tym roku szkolnym minimum z 15-20 razy.
No to często bywacie:) Osobiście wolałabym, żeby zabierali nas ze szkołą do teatru. Ale na dobre sztuki. Ostatnia zupełnie mi się nie podobała. Taka totalna mieszanka wszystkiego związanego z miłością, połączona ze współczesnością i ekranem na którym puszczane były fragmenty różnych filmów. Nie, nie i jeszcze raz nie. Ja matematyki nie cierpię, choć nauczyciela mam dobrego. Tylko jestem dyskryminowana, na każdej lekcji dowiaduję się, że jak pójdę na humana to będę bezrobotna.
Moja matematyczka jest genialna i zapamiętam ją na całe życie, bo od 40 lat sieje postrach w moim liceum (jej wypowiedzi to, między innymi cytuję: "szambo matematyczne" , "panienki się sprzedają za rajstopy, ja wszystko wiem", "co panienka ma w tej torbie? nosi na allegro sprzedawać, a nie książki do matematyki!", "co to znaczy <nie wiem>? do dyrekcji w takim razie" , "ty nie szukaj szczęścia, tylko pole koła ile wynosi", " bagno chodzące" i wiele innych upokarzających tekstów), ale uczyć umie. korepetytorkę też mam fajną.
ale jestem antytalentem matematycznym.
i też mamy kino 100 metrów od szkoły, bo chodzę do centrum do liceum.
a do teatrów, muszę przyznać chodzimy. znaczy wieczorami, kto chce. i potem następnego dnia te osoby są nie pytane. w bagateli na nowofalowe spektakle niekoniecznie moralne ("mayday") albo do słowackiego na klasykę z grabowskim czy globiszem.