Agatha Raisin i krwawe źródło

Po ciężkiej i trudnej emocjonalnie poprzedniej lekturze postanowiłam przeczytać coś lżejszego i mało wymagającego. Zdecydowałam się na kolejny tomik przygód Agathy Raisin, jako że, mimo niezbyt przypadającego mi do gustu poprzedniego tomu 6, lubię ten cykl.

Niestety i "Krwawe źródło", w mojej ocenie nie należy do najlepszych książek z tej serii. Śledztwa właściwie nie ma, cała sprawa rozwiązuje się właściwie przez przypadek. Za to całą książkę zdominowały ekscesy miłosne i łóżkowe głównej bohaterki, czyli Agathy. Wątek z Jamesem też już mógłby się wyklarować w końcu, bo robi się nużący i niesmaczny. Jak wciąż odgrzewany ten sam kotlet.

I kolejny zgrzyt, niestety i ta autorka nie ustrzegła się od dziwnej maniery zabijania bez potrzeby zwierząt i "uśmierciła" w swojej książce kilkanaście jeży...po co ? Ani splendoru, ani innych korzyści książce ten wątek nie przyniósł, wręcz odwrotnie.

Jest to seria raczej mało ambitna. Nie wzbudza mojej sympatii główna bogaterka, ponieważ jest niekulturalna, wręcz chamska, chimeryczna, czasami za bardzo spuszcza z tonu, czasami za bardzo podskakuje. Denerwują mnie jej romansiki z młodymi mężczyznami. Zaczyna mi się również dłużyć wątek z Jamesem, to tak ani w tę ani we w tę. Ale jako audiobook do posłuchania przy pracach domowych czy spacerze - może być.

Lekki,przyjemny kryminał z akcją na angielskiej prowincji.Galeria różnych postaci,a Agathę śmiało można porównać do panny Marple.