Nie sposób poruszać się w imperium kina bez uświadamiania sobie jego przeszłości i bez dobrej znajomości realiów dnia dzisiejszego. No i bez stosownych koneksji. A te buduje się mozolnie - nawet latami. Niezwykle trudno przeniknąć dziennikarzowi progi hollywoodzkiego establishmentu. Słynnych aktorów i reżyserów bronią kordony sekretarek, agentów, menedżerów, speców od reklamy (tak! co za paradoks!), wreszcie oni sami obchodzą dziennikarza na milę.
Rozmowy z aktorami, reżyserami, producentami, słowem, z ludźmi z pierwszej linii filmu, uznałem - od moich dziewiczych spotkań w Hollywood - za najlepszą, choć trudną drogę wiodącą do poznania ich samych oraz tego osobliwego świata. Do spojrzenia za jego kulisy właśnie przez pryzmat doświadczeń, sukcesów i porażek, radości i rozgoryczeń ludzi, którzy tworzą Hollywood na co dzień. I tych, którzy tworzyli je w przeszłości, a dziś żyją odbitym światłem dawnej własnej wielkości.
Słowa moich rozmówców były wypowiedziami na ściśle określony temat, ale nierzadko także rozbrajająco szczerymi zwierzeniami, którym nie brakło nuty intymnej. Rzeczowe wypowiedzi, ale i owe wynurzenia, żale i niedyskrecje, choć niekiedy traktujące temat wybiórczo i subiektywnie, być może pozwolą Czytelnikowi na wyrobienie sobie bardziej syntetycznego, generalizującego sądu o ludziach z "fabryki snów".