Cytaty z książki "Cienie pośród mroku"

Do książki zostały dodane 10 cytatów przez:

@Malwi @Malwi (10)
Dodaj nowy cytat
– Ko­fe­ina nie do­da­je ener­gii. – Za­mkniesz się sam czy mam ci pomóc? – Nie ma jej skąd wziąć – cią­gnął Za­or­ski. – A jed­nak jakoś dzia­ła. – Złud­nie – od­parł. – Każ­de­go dnia twój or­ga­nizm pro­du­ku­je ade­no­zy­nę, zwią­zek che­micz­ny, któ­re­go im wię­cej, tym bar­dziej zmę­czo­na się czu­jesz. W trak­cie snu się z niej oczysz­cza, no chyba że nie po­śpisz za bar­dzo…
– Je­dy­ne, co robi ko­fe­ina, to pro­wa­dzi do wiel­kie­go oszu­stwa, bo blo­ku­je re­cep­to­ry od­po­wie­dzial­ne za od­czu­wa­nie ade­no­zy­ny – pod­jął, od­kła­da­jąc ko­mór­kę. – W efek­cie two­je­mu or­ga­ni­zmo­wi wy­da­je się, że jest jej nieco mniej niż na­praw­dę, a ty czu­jesz się mniej zmę­czo­na. Kiedy jej po­ziom spada.
– Wiesz, jacy są chłop­cy. Mówią jedno, myślą co in­ne­go. Czę­sto do­kład­nie na opak. (...) – Czemu? – rzu­ci­ła. – Dobre py­ta­nie, na które całe życie szu­ka­my od­po­wie­dzi. Ale nie znam ni­ko­go, kto by je zna­lazł. – Czemu? – Bo cza­sem trze­ba się po­go­dzić z tym, że męż­czyź­ni robią rze­czy nie­lo­gicz­ne.
Miej­sce zda­rze­nia. Naj­pow­szech­niej­szy eu­fe­mizm, jaki wy­na­le­zio­no w świe­cie śled­czych i do­cho­dze­niow­ców. Brzmiał, jakby nie ozna­czał nic, tym­cza­sem za­zwy­czaj okre­ślał wszyst­ko, co naj­gor­sze.
– Ani chybi zro­bi­ła sobie pług ze słów i prze­ora­ła nim całe jego je­ste­stwo.
– Mo­żesz coś po­wie­dzieć czy nie? – drą­żył Ko­na­rzew­ski. – Co to za lu­dzie? Wiesz cho­ciaż, jaka płeć? – Za­sad­ni­czo to już nie lu­dzie, tylko rusz­to­wa­nie. W do­dat­ku ro­ze­bra­ni przed śmier­cią lub po niej, bo nie za­cho­wa­ły się nawet gu­zi­ki. – No niech mnie… – Szczę­śli­wie każdy szkie­let jest dość ga­da­tli­wy, trze­ba tylko orien­to­wać się w dia­lek­cie, któ­rym się po­słu­gu­je. – Pan się w nim orien­tu­je? – za­py­ta­ła pro­ku­ra­tor­ka. Se­we­ryn pod­niósł się i po­pra­wił czap­kę. – O tyle, o ile – od­parł. – Nie mam spe­cja­li­za­cji z oste­olo­gii.
– Mało co mnie już za­ska­ku­je, jeśli cho­dzi o umar­la­ków. To ra­czej ci żywi mają taką zdol­ność.
– Nie spie­szy­ło się wam jakoś spe­cjal­nie – za­uwa­ży­ła La­bo­cha. – Jakoś spe­cjal­nie nie – przy­znał Se­we­ryn. – Za­ry­zy­ko­wa­li­śmy tezę, że trup na razie ni­gdzie nie uciek­nie.