Książka jest spełnieniem marzenia Madzi Opach, zrealizowanego dzięki pomocy ludzi i instytucji o otwartych sercach, w ramach Fundacji Mam Marzenie.
Gdy czytamy tę powieść, brzęczy nam w uchu nostalgiczna Irena Santor:
O czym marzy dziewczyna
Gdy dorastać zaczyna
Kiedy z pączka się zmienia w kwiat
Kiedy śpi, gdy się ocknie
Za czym tęskni najmocniej
Czego chce, aby dał jej świat…
Gdy dorastać zaczyna
Kiedy z pączka się zmienia w kwiat
Kiedy śpi, gdy się ocknie
Za czym tęskni najmocniej
Czego chce, aby dał jej świat…
Siedemnastoletnia Kate jest z pozoru zwykłą londyńską nastolatką. Patrząc w lustro, myśli o tym, jak wygląda, wpatrując się w horyzont, marzy o przyszłości. Czasem sprzecza z rodzicami, czasem kupuje tonę modnych ciuchów. Poza tym – ma białaczkę.
Skrzypce, róże, wenflony, zapach domowego rosołu, walka o życie, tysiąc małych i dużych spraw, a przede wszystkim – ON. Cios za ciosem, akcja za akcją, karuzela zaczyna się kręcić gdzieś w okolicach pierwszych stron i aż do końca nie przestaje. Pierwsza powieść Magdaleny Opach, zdolnej czternastolatki, jest pełna pasji. Autorka z wprawą porusza się zarówno po szpitalnych korytarzach, jak i po duszy bohaterki. Jest żywiołowa (skąd ona bierze te zwroty akcji!), zabawna (patrz: korzyści z nieposiadania włosów), mądra.
A gdzieś w tle, bez ustanku, Irena Santor:
...Odrobinę szczęścia w miłości
Odrobinę serca czyjegoś
Jedną małą chwilę radości
Przy boku kochanego
Stanąć z nim na ślubnym kobiercu
Nawet łzami zalać się
Potem stanąć sercem przy sercu
I usłyszeć… kocham cię
Odrobinę serca czyjegoś
Jedną małą chwilę radości
Przy boku kochanego
Stanąć z nim na ślubnym kobiercu
Nawet łzami zalać się
Potem stanąć sercem przy sercu
I usłyszeć… kocham cię
Kamil Durczok we wstępie do książki pisze m.in.: „Nie umiem napisać, o czym jest to opowiadanie. A raczej się nie odważę. Te same zdania najpewniej każdy odczyta całkiem inaczej. Pewnie ktoś najpierw, tak jak autorka, zderzy się z dramatycznym w swoim bezsensie pytaniem: dlaczego? Pytaniem nonsensownym, bo przecież nie ma dobrej odpowiedzi na pytanie: dlaczego Bóg albo los – jak kto woli – zabiera ludzi, którzy mieli całe życie przed sobą? Nikt przytomny nie znajdzie śladu sensu w chorobie i cierpieniu małych dzieci. No i nikt nie odnajdzie logiki w tłumaczeniu, że jesteśmy poddawani takim próbom, abyśmy byli mocniejsi. Ale absurdalne pytanie „dlaczego?” i tak nas dopadnie. Tak jak dopadło bohaterkę tej książki".
Ks. prof. Jerzy Szymik pisze natomiast o książce tak:
„Mógłbym pisać o niepojętości istnienia i o cierpieniu większym niż człowiek, o języku, w którym lookać, zagadać na fejsie i mieć mega przyjemność nie przeszkadzają opowieści o tęsknocie za miłością i zdrowiem, a wręcz przeciwnie. Mógłbym pisać o białym laptopie, delfinach i blogu, Zaynie Maliku i boysbandach. I o tym, że ta zachwycająca książka zainteresuje kilka pokoleń: od nastolatków po staruszków.
„Mógłbym pisać o niepojętości istnienia i o cierpieniu większym niż człowiek, o języku, w którym lookać, zagadać na fejsie i mieć mega przyjemność nie przeszkadzają opowieści o tęsknocie za miłością i zdrowiem, a wręcz przeciwnie. Mógłbym pisać o białym laptopie, delfinach i blogu, Zaynie Maliku i boysbandach. I o tym, że ta zachwycająca książka zainteresuje kilka pokoleń: od nastolatków po staruszków.
Ale chcę jedynie napisać o fragmentach innej książki. Z dedykacją dla Magdy.
Miała 12 lat, dogorywała. Jej tato, Jair, prosił Go usilnie: przyjdź, połóż na nią rękę, a żyć będzie. Ale umarła. Należała do tych wszystkich, którym się nie udało… Ale On powiedział do Jaira: nie bój się, wierz tylko. A do niej: Talitha kum, Dziewczynko, mówię ci wstań!. I wstała, chodziła, jadła. A wszyscy osłupieli ze zdumienia [por. Mt 9,18-26; Mk 5,21-43; Łk 18,35-43]".