Przeczytane
Jestem pewna, że nie pojęłam wszystkich symboli tych dwóch dramatów, ale jednak strasznie mi się podobała "Końcówka", po prostu pławiłam się w egoizmie bohatera. W jego zbiorze haseł do bólu wręcz ironicznych i szyderczych . Muszę chyba do tego wrócić, żeby zweryfikować, czemu tak mi się to podobało. Natomiast jeśli chodzi o "Czekając na Godota" to jest to dla mnie wielka i chyba absolutna przenośnia o naszym życiu, o czekaniu na coś, o wierzeniu w coś, o gdzieś istniejącym końcu - o tym wszystkim, czego nie wiemy na pewno, a mimo to stanowi to jakiś punkt odniesienia w naszym życiu.