Felietony o książkach napisane przez Osiecką to ciekawa podróż przez literaturę. Autorka w sposób czasami zabawny, czasami zbyt intelektualny, zapoznaje odbiorców z nowościami i ze starociami (ale to raczej ze współczesnej perspektywy) literackimi. Spodobało mi się, że z tych felietonów dowiadujemy się o intymnych relacjach rodzinnych autorki. Mam tu na myśli informacje o namiętnym czytaniu powieści przez matkę, bo inne gatunki, jak biografie, poezja czy gazety są albo denerwujące, albo nudne: "Trzech rzeczy mama nie czytała nigdy: poezji, gazet i maszynopisów. Drażnił ją widać chaos, brak wykończenia, niewyraźność, a także - zwłaszcza w gazetach - wieczna obecność zagrożenia. Matki lektura musiała być powieścią. Musiała ją wprowadzać na dłużej w zaczarowany świat, lepszy niż nas, ale broń Boże nie fantastyczny. To był świat ładu, logicznej konstrukcji i miłych ludzi nierobiących sobie specjalnie dużych krzywd." Urocze...