W ostatnim miesiącach wydawanych jest bardzo dużo romansów mafijnym. Trzeba przyznać, że temat jak najbardziej chodliwy i książki w tym klimacie mają rzesze fanek w Polsce. Jednak jestem zdania, że przy tak dużej ilości książek o tej tematyce czytelnik potrzebuje elementu zaskoczenia, czegoś co nie pojawiło się wcześniej. Czy P.K. Farion udało się napisać coś, czym zaskoczyła czytelniczki?
I tak i nie. Z jednej strony musze przyznać szczerze, że pomysł na historię Sary vel. Anny mnie zaskoczył, było napięcie, była krew, była agresja, była rzeczywiście zła i bezwzględna mafia, a nie obdarty z testosteronu, słodkopierdzący pseudo mafioso. To była historia rzeczywiście mocno skrzywdzonej dziewczyny, w której ktoś próbował wzbudzić pragnienie zemsty, by móc osiągnąć swoje cele.
I tu kończą się pozytywy, bo niestety główna bohaterka zachowuje się totalnie nieracjonalnie, jest irytująca i wyjątkowo „tępa” (przepraszam za wyrażenie, ale taki przymiotnik mi się nasuwa).
Niestety jakby tego było mało to również tutaj pojawiają się sceny erotyczne, opisane w tak powtarzalny sposób, że ja zwyczajnie kartkowałam te strony, bo szkoda czasu na ich czytanie. Nie wiem, może są fanki powtarzających się w koło schematów, w każdym razie ja do nich nie należę. Może po przeczytaniu dość sporej ilości książek o tej tematyce, pewne rzeczy mi się przejadły? Wiele do życzenia pozostawia również styl, może to kwestia tego, że jestem po l...