Tematem minimalizmu interesuję się już dłuższy czas. W zasadzie przerobiłam większość "pożegnań" z przydasiami, różnymi rozmiarami (bo schudnę, bo przytyję), kurzołapkami i innymi nagromadzonymi rzeczami. Być może jest to jeden z powodów dlaczego książka mnie mocno rozczarowała. Minimalizm jest w niej opisany bardzo pobieżnie i porady tam zawarte skierowane do osób, które dopiero zaczynają myśleć o zmianach. Osobiście oczekiwałam więcej szczegółowych porad popartych argumentami dlaczego akurat coś się przyda lub nie.
Drugi powód niskiej oceny to narodowość odbiorcy. Książkę napisano dla Amerykanów. Widać to szczególnie w rozdziałach poświęconych finansom.
Trzecia sprawa, również ważna to wrażenie jakie odniosłam czytając tę pozycję. Niegdyś przeglądałam poradnik poświęcony domowym porządkom. Najważniejszą radą, obok regularności sprzątania, było ograniczenie posiadanych rzeczy. W takim też stylu są podane tutaj "złote myśli": ogranicz liczbę przedmiotów, a będziesz miała czyste mieszkanie i co rano ochotę na zrobienie pysznego śniadania.
W internecie jest wiele tekstów na temat minimalizmu, które radzą jak szczęśliwie żyć bez zbędnego balastu (niekoniecznie muszą to być rzeczy materialne), a nie tylko dlatego, że chcemy mieć w domu czysto. Ostatecznie nie polecam osobom, które już rozpoczęły przygodę z minimalizmem.