Książki Whitney G. znam nie od dziś. "Dwa tygodnie i jedna noc" to jedna z tych, które miałam przeczytać już dawno, ale ciągle brakowało mi czasu, dlatego, gdy w sobotni ranek wsiadłam do pociągu, stwierdziłam, że wreszcie nadszedł jej czas.
Ogólnie rzecz biorąc, jestem typem czytelnika, który może czytać w zasadzie wszędzie, dlatego nieważne czy jest to środek transportu publicznego, domowe zacisze czy nawet zawody łucznicze, jeżeli tylko mam chwilę, lubię zagłębiać się w lekturze. Jednak w tych szczególnych wypadkach, jak podróże czy sportowa rywalizacja wybieram najczęściej te krótsze publikacje, a właśnie do takich należy książka "Dwa tygodnie i jedna noc".
Tym razem Whitney G. przenosi nas w świat hotelowego biznesu, gdzie poznajemy Prestona Parkera, przystojnego miliardera, który kilkukrotnie został misterem Nowego Jorku. Prezes Parker ma jednak jedną poważną wadę. Jest pracoholikiem, a jego podejście do obowiązków służbowych sprawia, że w opinii publicznej, jest szefem rodem z koszmarów.
Gdy kolejny asystent Parkera postanawia rzucić pracę, los stawia na drodze mężczyzny Tarę — kobietę, która jako jedyna jest w stanie sprostać jego wygórowanym oczekiwaniom. Dzięki wrodzonej determinacji Tarze udaje się utrzymać na stanowisku asystentki właściciela sieci luksusowych hoteli, dłużej niż komukolwiek przed nią. Jednak po dwóch latach znoszenia zarozumiałego bufona, wykonywania najgorszych z możliwych zadań oraz bycia pod telefonem dwadzieścia cztery godziny na dobę składa wypowiedzenie. Czy jednak Parker pozwoli jej tak po prostu odejść? Tego musicie dowiedzieć się sami.
Muszę przyznać, że po raz kolejny mam wrażenie, że autorka w połowie książki straciła zapał do swojej własnej historii. Po raz kolejny widzę tu zmarnowany potencjał, przez wprowadzenie licznych przeskoków czasowych, które do niczego nie prowadzą, Bo o ile przeskok o niemal dwa lata jest zrozumiały i bardzo ważny dla całego kontekstu historii, to te wszystkie pomniejsze wydają mi się zbędne i w zasadzie wyglądały tak, jakby autorce w połowie pisania uciekła jakaś myśl, miała do niej wrócić, ale jednak zupełnie o tym zapomniała. Szkoda.
Dużym plusem tej historii jest jednak kreacja głównych bohaterów. Bardzo podobało mi się to, jak autorka zobrazowała przemianę jaka zaszła w Parkerze pod wpływem przeróżnych i często skrajnych emocjonalnie interakcji z Tarą. Cieszę się, że ostatecznie nie pozostał tak skrajnym despotą, jakim był na samym początku.
"Dwa tygodnie i jedna noc" (chociaż zupełnie nie rozumiem, jak ten tytuł ma nawiązywać do tej książki) to publikacja, która idealnie sprawdzi się, jako coś lekkiego do poczytania. Dlatego, jeżeli szukacie przyjemnej lektury dla odmóżdżenia, myślę, że idealnie sprawdzi się w tej roli.