Ten fragment londyńskiego City na tyłach monumentalnej katedry św. Pawła wygląda dziś zupełnie inaczej.Właśnie tam, w "Gospodzie pod gęsią i rusztem" na św. Jana (tradycyjne święto masońskie) 1717 roku miała ukonstytuować się pierwsza Loża Angielska z prawdziwego zdarzenia. We Wrocławiu później (1771), ale zabawa z tymi samymi liczbami rzuca się w oczy. Angielska loża Wielkiego Wschodu miała ambicję sprawować pieczę nad wszystkimi innymi lożami, ale jak zapewnia autor książki, mit o wszechświatowym spisku masońskim jest tylko legendą - każda narodowa loża wolała być samodzielna, mało tego - nawet rozmaite loże w jednym kraju konkurowały między sobą. Dziś może przełomem w umiędzynarodowieniu "postępowych idei" Braci będzie Światowe Forum Ekonomiczne?
Popularny wykład historii francmasonów czy też
farmazonów (
freemason) poprowadzony jest przez Siewierskiego zajmująco i ze swadą, zawiera też sporo ciekawostek. W posłowiu autor stara się wyważyć sąd nad polską masonerią, ponieważ byli wśród nich nie tylko zdrajcy, jak niektórzy targowiczanie (np. Adam Poniński), nie tylko oszuści i okultyści, nie tylko alchemicy, szaławiły czy amatorzy specjalnych wrażeń erotycznych (por.
Zakon Mopsa), ale także pisarze (np. Julian Ursyn Niemcewicz.) powstańcy, patrioci walczący o niepodległość Polski, uczeni (sic!) i więźniowie carskich kazamat (np. Walerian Łukasiński). Opowieść jest barwna, czytana przez Tomasza Ignaczaka poprawnie (słabiej sobie radzi z tekstami staropolskimi i wierszami - czyta bez zrozumienia, źle akcentując i nie wiążąc tym samym całostek logicznych, przez co trudno go zrozumieć). Jednak wydanie mówione ma jeden, dla mnie podstawowy mankament: połowa treści ucieka w słuchaniu, nie można nad niczym się zatrzymać, sprawdzić lub pogłębić wiedzę o człowieku, wydarzeniu lub miejscu. Brak też ilustracji - a przy tej tematyce trudno mi uwierzyć, że w wydaniu papierowym ich nie ma. Nawet więc w przypadku pozycji popularnonaukowych słuchanie książek jest dla mnie pozbawione sensu. Tylko dlatego ujmuję z oceny 2 gwiazdki. Audiobooki będę teraz odsłuchiwał tylko przy literaturze rozrywkowej. A do powyższego tytułu wrócę być może, ale już w formie papierowej.
Jest rzeczą paradoksalną, że w wieku, który na swoich sztandarach wypisywał hasła rozumu, powszechnego oświecenia i nieubłaganej walki z zabobonami, jak ryby w wodzie czuli się wszelkiego rodzaju magowie i mistrzowie wiedzy tajemnej. (008/6:12-6:29)
W tej kwestii akurat do dziś się nic nie zmieniło: im więcej szczytnych ideałów w jednym miejscu, tym więcej ciemnoty i i zabobonu pod przykrywką postępu i tym więcej ofiar "walki z zabobonem" . Bo autorytarna i butna wiara w postęp zostawia na swej drodze najwięcej ofiar.