Jak już pewnie wiecie, nie jestem specjalistą od świata WarCrafta, co nie przeszkadza mi w zapoznawaniu się z książkowym uniwersum, bazującym na popularnej grze. Tym razem sięgnąłem po "Dzień Smoka" Richarda A. Knaaka, opowiadającym o przygodzie maga Rhonina i elfki Vereesy Bieżywiatr.
Fabuła nie jest zbyt skomplikowana, ale i tak wciągnąłem się w nią dosyć mocno. Jako, że książka nazywa się "Dzień smoka" to spodziewać się można licznego udziału latających stworzeń w ciągu akcji. Moim ulubionym stał się Śmiercioskrzydły, choć to pewnie niepopularna opinia. W trakcie lektury miałem parokrotnie wrażenie, że autor niektóre zabiegi zapożyczył od Tolkiena, choćby trzy trolle. Ale to tylko takie moje spostrzeżenie
Co do bohaterów, Rhonin jest postacią dosyć złożoną i z chęcią poczytałbym o jego przeszłości i o tym co go tak bardzo dręczy. Pozostałe postaci również są intrygujące, zarówno Vereesa Bieżywiatr, jak i gryfi jeździec Falstad. Przy postaciach warto wspomnieć, że w mojej opinii lepiej brzmią nieprzetłumaczane na język polski nazwy własne.
Reasumując, jest to pozycja, której przeczytania nie żałuję i całkiem dobrze się przy niej bawiłem. Być moze fani WarCrafta doszukają się w niej błędów czy nieścisłości, ale dla mnie była po prostu okej.
Wyjątkowa opowieść o magii, wojnie i bohaterstwie, oparta na bestsellerowej, wielokrotnie nagradzanej serii gier firmy Blizzard Entertainment. Dawno temu, w spowitych mgłą niepamięci czasach, Azer...