Thriller? Czy ja wiem? Moje oczekiwanie przy porządnym thrillerze jest takie, że muszę się bać, a tu odczuwałam co najwyżej niepokój. I to tylko wtedy, gdy bohaterka przebywała w swoim domu - tajemniczym, niezabezpieczonym, dla mnie złowieszczym.
Nie będę się rozpisywać o treści. I tak w opisie książki zdradzono zbyt wiele (jak ja tego nie lubię, wolę wchodzić w lekturę zupełnie w ciemno). Niepotrzebnie obiecano mi też, że to thriller, dla mnie grozą nie wiało.
Jest to natomiast bardzo zgrabnie skonstruowany kryminał, gdzie chodzi nie tylko o odpowiedź na pytanie kto zabił. Dziejąca się współcześnie kryminalna akcja odwołuje się do zdarzenia z przeszłości. Szczegóły uwalniane są stopniowo w szczątkowych i chaotycznych wspomnieniach głównej bohaterki Liv oraz poprzez dokumenty sprzed 20 lat - fragmenty wywiadów, wycinki z gazet, listy, transkrypcje telewizyjnych newsów, diagnozy lekarskie, policyjne raporty itp. Dzięki temu czytelnik wyrabia sobie powoli pogląd na to, co się wydarzyło. Każda zamieszczona wzmianka daje kolejny element układanki, tylko początkowo trudno to wszystko logicznie pozbierać. Ciekawy zabieg, podnoszący atrakcyjność lektury. Bardzo lubię, jak fabuła tak meandruje.
Najbardziej zafrapowała mnie kluczowa dla bohaterki powieści przypadłość: lunatykowanie, czyli somnambulizm, inaczej samowłóctwo. Sprawdziłam, na to zaburzenie cierpi okresowo 1- 4 % dorosłej populacji, czyli całkiem sporo. Z tym problemem spotkałam się tylko kilkakrotnie w filmach, ale nie w literaturze, jest to obszar przez moją głowę całkiem niezagospodarowany. Dla mnie to motyw najciekawszy, aż żal, że autorka bardziej go nie rozbudowała.
Drugi ciekawy wątek to motyw dokuczliwej sławy ofiary nieszczęśliwego wypadku, ocalonej przez „pospolite ruszenie” ludzi dobrej woli. Ofiara (dziecko) zostaje wprawdzie uratowana, ale jakie piętno odciśnie na jej duszy ogólnokrajowe zainteresowanie? Jak dorasta się w takich okolicznościach, gdy wspomnienia z dzieciństwa oraz uciążliwa sława uwierają w codziennym życiu i od wewnątrz.
Trzeci atut książki to narracja, autorka oddała ją w ręce dziewczynki z Widow Hills. Choć nie lubię narracji pierwszoosobowych, w tym przypadku był to strzał w dziesiątkę. Może dlatego, że Liv nie zdobyła mojego zaufania, a niewiarygodny narrator pozostawia wyobraźni czytelnika duże pole do popisu.
I wreszcie po czwarte: pomijając pierwszą część, która trochę się ślimaczyła i nie wróżyła nic dobrego, to jak się już wszystko rozkręciło - drugą połowę połknęłam za jednym zamachem. Pojawiły się zwroty akcji, na jaw wyszły nowe, zaskakujące okoliczności, każdy był podejrzany, nie wiadomo kto przyjaciel, a kto wróg, a przede wszystkim nie byłam w stanie przewidzieć zakończenia, autorka wymyśliła takie rozwiązanie intrygi, którego się nie spodziewałam.
Jeszcze jeden plus, książkę miałam okazję przeczytać przedpremierowo, dziękuję Wydawnictwu.
Dla mnie powieść bardzo udana, interesująca i lekko napisana. Czy miała wady? No pewnie. Za wolno na początku się wszystko kręciło, nie miałam szansy poznać żadnego z drugoplanowych bohaterów, w fabule znalazło się trochę dziur, zakończenie zbyt pospieszne i bardzo zabrakło mi epilogu. Ale to wszystko są drobiazgi. Nie bez powodu negatywom poświęciłam jedno zdanie, a skoncentrowałam się na plusach.