Wszystko, co najlepsze w literaturze - zew przygody, nieodkryte tajemnice, przyszłość pod znakiem zapytania i szukanie obcych cywilizacji pod płaszczykiem odkrywcy. Chcąc nawiązać kontakt z przybyszami o odmiennej świadomości. Fabuła niby to, przypadkiem, drugorzędna, a przecież pięknie śledzi ,,zakazane'' terytorium, krocząc śladami niezbadanej linii losu. Do końca, do ostatniej kartki trzyma się halucynogennej ferii barw, ciemnych zaułków, umysłowych zagadek, na które nie otrzymamy odpowiedzi, bo nie jesteśmy w stanie objąć cudzej planety w dwóch zdaniach. Oczy to za mało, a język zbyt ograniczony. Doktor z cybernetykiem i resztą ekipy rozbija się na tytułowym Eden, gdzie panuje baśniowa iluzoryczność z okrucieństwami systemu społecznego, który zawsze hamuje jednostki odrębne i samoświadome. Lem o niezwykłej tolerancji opowiada o dziwnych ,,robalach'', które mają swój kanał rozumowania, własne problemy i rozterki. Napisane plastelinową grafiką zdarzeń, gdzie okoliczności zmieniają się wraz z poznawaniem nieziemskiej topografii. Chwilami mroczne, chwilami dowcipne, jak zabawa w piratów z mapą skarbów w kuferku i kompasem w łapce. Nigdy nie odkrywa kart, co daje pole do popisu i tylko wprawny hazardzista siłą umysłu domyśla się rozwiązania. Całkowite zaprzeczenie dziedzictwa o kosmitach, którzy marzą o podbojach - jakież to odświeżające, kiedy twórcy obawiający się najeźdźców z kosmosu gryzmolili swoje utwory pod wpływem lęku i pierwotnego strachu, który prowadzi do zagłady czasu.
Prawdziwa perła przygodowa z czystą whisky do popicia, to znaczy z czystym science fiction, gdzie fizyka, astronomia, budowa architektoniczna dużych skupisk prowadzi do nurtujących pytań o granice komunikacji. Jak znieść bariery, które zostały nam narzucone przez wieki? Jak podejść do nieforemnej kreatury bez złości, bez broni i katorżniczych zamiarów? Starcie z tym, czego unikamy - tej tajemnicy, w której nie widać dna, pojednania i złączenia w jeden, nie odtwórczy organizm. Oto tajemnica istnienia - śledzić na bieżąco to, co nas przeraża, by zrozumieć świat, który zaskoczy alternatywnymi inklinacjami. Niezwykła ostrożność naukowców przetykana z wieczną pokusą posiadania wiedzy, której nie mamy wystarczająco dużo, by opanować drżenie przed obcym bytem z ich odmienną częstotliwością wrażliwości. Majstersztyk, który docenią ci, którzy mieli pierwsze spotkanie z przerażającą maską, w której dostrzegli nie swoją twarz.